czwartek, 19 grudnia 2013

21.



***
‘Kochanie, teraz kiedy odeszłaś,
Nie mogę znieść głupich miłosnych piosenek,
Tęsknota za tobą jest wszystkim o czym myślę

Nie wytrzymam. Niech odbierze ten pieprzony telefon. Na początku tylko odrzucała połączenia, a teraz ‘abonament jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon’. Chcę ją mieć przy sobie. Czy to źle? Nie, bo uświadamiam sobie, że mogę zrobić dla niej wszystko. Może kontaktowała się z Harrym? Postanowiłem pojechać do tego palanta, który się do niej podwala. Przecież do kuzynki nie wypada to w sumie kazirodztwo, nie? To na pewno jest rodzina. Nie chodzi o podobieństwo, ale o oczy w końcu one są zwierciadłem duszy. Jej oczy i tego Dom’ a skrywają tajemnice, błyszczą jak są wściekli. Oczy Katie są inne jak się śmieje- mają takie iskierki-, a inne jak się złości- mają taki błysk, który jakby jej się nie znało można by się przestraszyć. Zapukałem do drzwi, a otworzyła mi matka Harrego.
-Jest Harry?- uśmiechnąłem się krzywo.
-Wejdź- wskazała ręką na wnętrze. Usiedliśmy w salonie naprzeciwko siebie. Czekałem tylko, aż zawoła swojego syna. – Louis gdzie jest Letty?
-Nie powiem- uśmiechnąłem się chytrze. – gdzie Katie?- kobieta się lekko zaśmiała.
-Jest taka sama jak Letty- westchnęła- ona coś musi ukrywać
-Kat nic nie ukrywa! Wiem o niej wszystko- uniosła brwi ku górze. – wyjechała, bo myślała, że ją wykorzystuję, a to nie prawda. Ona chce zacząć wszystko od początku, z czystą kartą
-Hobbs- teraz to ja zmarszczyłem brwi. – pomogła mu złapać Morrisa. Następny będzie Braga
-O czym ty mówisz!?
-Katie na pewno wpakuje się w kłopoty i będzie pracowała dla Bragi on przemyca heroinę
-Gdzie Harry?- powoli zaczynam tracić cierpliwość.
-Nie wciągaj go w to
-Ale…
-Nie Louis. Harry ma mieć czyste konto- nagle drzwi się otworzyły, a stanął w nich właśnie wspomniany chłopak, a za nim dwóch funkcjonariuszy. – Harry- patrzyła na niego wyczekująco.
-Wielkie halo to był tylko wyścig z Bradem- wzruszył ramionami.
-Millerem. Młody weź lepiej z nim nie zaczynaj, bo to się źle skończy- westchnąłem- pomóż mi znaleźć Kat
-Prosisz mnie o pomoc?!- był zdziwiony, a kto by nie były? Wielki Tommo potrzebuje pomocy phi… ja zawsze polegam na swoich przyjaciołach, ale teraz potrzebuję jeszcze jego pomocy. – mam się czuć zaszczycony?- uśmiechnął się szeroko.
-Możesz- wzruszyłem ramionami- zadzwonię i powiem ci co i jak teraz muszę coś załatwić- przytaknął, a ja wyszedłem po czym wsiadłem do mojego wozu i pojechałem do…
***
-Że niby ja mam pracować do ciebie?- parsknęłam śmiechem. – niby co z tego będę miała? Dlaczego mam ryzykować swoje uniewinnienie dla ciebie?
-Bo tego wymagam i sporo zapłacę
-Kasa- prychnęłam- to ona teraz rządzi światem. Pieniądze i seks. – teraz to on się zaśmiał.
-Ile ty masz lat?
-17. Świat jest piękny, ale ludzie są podli zawsze zniszczą to na czym ci najbardziej zależy. Ile mi zapłacisz?
-1000$
-Zapomnij, 100 000$
-Pojebało!?
-Ciebie owszem, bo ja nie pracuję za marne grosze
-Jutro u mnie- wsiadł do range rovera i odjechał. Muszę jakoś zapomnieć, a to najlepszy sposób znaleźć pracę.
***
Zajechałem pod dom Westów, wysiadłem i pewnym krokiem podszedłem do drzwi, w które zapukałem. Otworzył mi stary Emilly.
-Louis chcesz prace? – uśmiechnął się na co uniosłem brwi. Ma mnie za idiote!? Nie jestem tak głupi.
-Zawołaj Millera- po chwili przede mną stał w samych gaciach Brad.
-Zrozpaczony, załamany, samotny, wściekły i bardzo tęsknisz, taki jesteś
-Nie pytam jaki jestem kretynie, bo to dobrze wiem. Wiesz gdzie Kat?
-Może
-Nie mam czasu na twoje gierki!
-Tik tak tik tak
-Czego chcesz w zamian?- zacząłem zgrzytać zębami wiem, że zaraz wyprowadzi mnie z równowagi i prawdopodobnie dojedzie do rękoczynów.
-Izzy
-Ona nie jest rzeczą
-I kto to mówi?- powiedział przez śmiech- gość, który bawi się lakami jak szmacianymi lalami- przyłożyłem mu z całej siły i pojechałem do domu dziecka, gdzie z nią byłem. Może mówiła coś Caroline? Muszę wiedzieć. Chcę jej. Chcę Katie przy sobie tu i teraz.
***
Już miesiąc przebywam na wyspach. Pracuję dla Bragi. Przewożę dragi na lotnisko, a czasem nawet za granicę. Znów to robię. Niszczę to na czym zależało mi od pewnego czasu. Miałam założyć warsztat, a nie pakować się w kłopoty i do tego z narkotykami. Najgorsze jest to, że Hobbs zaczyna coś podejrzewać. Wyjęłam komórkę i napisałam SMS’ a do Louisa, to pierwszy od mojego wyjazdu kontakt z nim.
’Hej, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Przepraszam Cie za wszystko, chciałam tylko, żebyś wiedział, że cholernie tęsknię. K’
On nie ma mojego nowego numeru, po za tym wysłałam mu z nieznanego. Nie chcę, żeby miał mój numer. Nie chcę dostawać od niego odpowiedzi, nie chcę, żeby robił mi nadzieje, na coś, co i tak jest bez sensu i nie ma przyszłości. Odłożyłam komórkę i wzięłam się za montaż silnika do nowego wozu. Część załatwił mi Niall, który ma różne dojścia. Zresztą on jest bogaty, jego ojciec ma dobrze płatną firmę. Jest synem milionera, którego ojciec spełnia każdą zachciankę. Horan nie jest rozpieszczony, jest zwykłym osiemnastolatkiem, który dobrze się bawi i spełnia marzenia.
-Cześć Kat- odwróciłam się i zgon…
-Co ty… jak… przecież… ty… nie… - plątał mi się język, a w oczach gromadziły mi się łzy. Jak nie płakałam miesiąc teraz mogę wylać hektolitry wody z oczu. – Kai- przyległam do niego ciałem. Gładził moje plecy, a głowę miał opartą o moją głowę. – przecież zginąłeś widziałam
-Prawie umarłem, ale Braga mi pomógł
-Tak bardzo tęskniłam- czułam się szczęśliwa, ale też czułam, że zdradzam Louisa, co jest dziwne, bo nie byliśmy razem.
-Nic nie pamiętam oprócz ciebie
-Jak to nic?- zdziwiłam się. Musi pamiętać swoją matkę, San Diego. – a nasze wspólne chwile?- pokiwał przecząco głową. – to jakim cudem…?
-Miałem nasze zdjęcie w portfelu- no tak, z tyłu jest podpis z datą. ’Love story Kai i Katie’ . Zrobiliśmy je jakiś rok po naszym spotkaniu, byliśmy nad wodą. Przytulamy się na tle zachodu słońca, to dlatego je tak uwielbiam. – opowiedz mi o… o nas
-Za dużo tego
-Co robiłaś?
-Ja…- ja nie wiem co powiedzieć. Nie mogę powiedzieć o Louisie, bo to nie fair. – nic ciekawego- znów przyległam do jego klatki piersiowej. 
__________________________________
Okay troche sie porobiło... pytania:
1. Kai wrócił. Jak teraz potoczą sie losy Katie i Louisa?
2. Louis znajdzie w końcu Vexy?
3. Tomlinson znalazł nowego kumpla (czyt. Harry)?
4. Jak rozdział? Ujdzie? 
Ok teraz ważna sprawa nowy rozdział pojawi sie kiedy liczba komentarzy dobije (?) 29 komentarzy!! 
I po nowym roku!! 
W najbliższym czasie (czyt. grudzień) nie mam czasu tutaj zaglądać, dlatego już dzisiaj chcę wam złożyć życzenia świąteczne!!
Także Wesołych Świąt i udanego Sylwka!! 
Zadawajcie pytania bohaterom jeśli chcecie sie dowiedzieć czegoś więcej!!
Buźka miśki **

niedziela, 15 grudnia 2013

nowy blog

blog został założony dziś a tu macie linka
http://galactik-football-fanfiction.blogspot.com/

serdecznie zapraszam, bo blog jest troche o innej tematyce niż zwykle piszę będzie mi miło jak skomentujecie, a jak sie spodoba to klikniecie obserwowanych
buźka miśki ;**

czwartek, 5 grudnia 2013

20.




 ***
Tęsknię za Tobą i nic tak nie rani jak brak Ciebie.
I nikt nie rozumie przez co przeszliśmy.
Było krótko. Było słodko. Próbowaliśmy.’

Przeciągnąłem się na łóżku i próbowałem wstać, ale uniemożliwił mi to silny ból głowy. Przekręciłem się na bok i zauważyłem karteczkę.
’Loui,
Właściwie to nie wiem co mam napisać. Może zacznę od tego, że mam po prostu dość cierpienia. Nie chcę mieć kłopotów, zwłasza po tym jak Hobbs oczyścił mnie z wszystkich zarzutów. To dlatego nie byłam w L.A. i przyjechałam później. Nie chcę być twoją zabawką, bo takich możesz mieć na pęczki. Ja nie wiem jakim cudem, ale chyba cie kocham. Wiesz co jest najgorsze? To, że nie potrafię walczy o to , co kocham. Nigdy nie umiałam. Nigdy. Kiedy Kai umierał… ja… mogłam coś zrobić, ale zbyt się bałam. Strach mną zawładnął, a mogłam coś zrobić. Jestem po prostu żałosna.
Żegnaj i pamiętaj, że nigdy nie będziesz mi obojętny.
Całuję Katie’
Pogrzało ją!? Nie była moją zabawką! Nigdy nią nie będzie! Szybko wstałem z łóżka i pobiegłem do garażu, wsiadłem w pierwszy lepszy samochód i pojechałem pod dom James. Przekręciłem klucz w drzwiach i wszedłem do środka. W salonie, na sofie siedziała Camila cała czerwona i spuchnięta od płaczu. Wyglądała tak samo jak Kat wczoraj. Jej wzrok powędrował na mnie.
-Po chuj tu przeszedłeś?!- krzyczała przez płacz.
-Gdzie Katie?
-Nawet jakbym wiedziała, to bym nie powiedziała. Zostaw mnie w spokoju i więcej tu nie przychodź! Wróć do tego swojego idealnego życia! Do przyjaciół, a tutaj więcej nie przychodź i oddaj klucze!- skąd wie, że mam klucze? – one są moje. Leżały na szafce dwie pary jedna Katie, a druga moja. Zabrałeś je nawet nie pytając. Oddawaj je i wypierdalaj!- wrzeszczała. –głuchy jesteś!?
-Nie unoś się, bo…
-Bo co?! Odpierdol się! – mówiła bardzo wolno- zniknij z mojego życia, bo i tak już przez ciebie straciłam przyjaciółkę. Nigdy nie miała przede mną sekretów, a kiedy się pojawiłeś… wszystko spieprzyłeś. – odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.
***
Po wylądowaniu pojechałyśmy do… domu. Mam tutaj dom, bo mam tu rodzinę, którą tworzą moi przyjaciele.  Razem z Jo podałyśmy adres, a po 25 minutach byłyśmy przed białą willą. klik.
-Wow nieźle stara- powiedziała z podziwem.
-Tia, chodź- odpowiedziałam obojętnie. Wzięłam walizkę i weszłam do środka, a za mną moja nowa koleżanka. W środku w salonie siedzieli Marry, Stella, Geo, Mick, Dan, Scott i Gary. – siemka – znów ten sam obojętny ton. Czy mi to przejdzie? Zapewne tak, ale z czasem. Po długim czasie.
-Vexy!- wrzasnęli z takim entuzjazmem, a później zaczęli ściskać. – co tam mała?- mała. Loui tak mówił i był wkurzony jak ktoś inny tak mówił. Wzruszyłam ramionami i poszłam do swojego pokoju. klik. Rzuciłam sie dosłownie na łóżko. Telefon zaczął dzwonić jak oszalały. Boję się odebrać zwłaszcza od Louisa i Cami. Zwariuje! Złapałam za urządzenie i wyrzuciłam przez otwarte okno balkonowe. Usłyszałam chlup. Kurwa. Zniszczyłam telefon. Do pokoju wpadł Dan. – Katie coś się stało?
-Czuję się źle, jak szmata- usiadł obok mnie- to… Dany ja nie chcę tego czuć
-Miśka nikt nie powiedział, że miłość jest prosta. Zawsze są kłótnie
-To nie jest nawet związek! To jest cholerne uzależnienie, gorzej niż na odwyku. Jest moją odmianą heroiny.
-Mała – przytulił mnie do siebie i pocałował w czubek głowy- czas leczy…
-Nie leczy ran Dan, on je tylko maskuje. – odsunęłam się- pożyczysz klucze?- zanurzył dłoń w kieszeni by po chwili wyjąć klucze i mi podać. Cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do garażu. Wsiadłam na jego ścigacza od Hondy klik i odjechałam. Zmierzałam w kierunku bardzo dobrze mi znanym. Na stary tor, gdzie kilka lat temu odbywały się wyścigi. Chcę go pobudzić do życia. Właściwie to chciałam, ale on już żył. Wszędzie było pełno motorów, a na najwyższej wysepce –kamieniu właściwie- siedziała grupka chłopaków. Było ich pięciu, czterech brunetów i jeden blondyn. Podjechałam nieco bliżej i dostrzegłam Kyle’ a. Zeszłam z pojazdu i postawiłam go na nóżce. – Kyle co tu się stało?- brunet odwrócił się do mnie przodem i wyszczerzył oczy.
-Wróciłaś!?
-Jak widzisz
-Coś taka smętna. Dalej masz doła po stracie Kai’ a?- pokiwałam przecząco głową- więc?
-Nie mówmy o tym. Teraz opowiadaj
-No więc…- poczułam jak ktoś zarzuca mi ramię na barki, szybko przechwyciłam kończynę i pociągnęłam do przodu. Napastnik wykonał salto w powietrzu i upadł na tyłek.
-Kurwa!- syknął.- co to było!?
-Tak cie spławiła stary- zaśmiał się wcześniej wspomniany blondyn. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Blondyn miał niebieskie oczy, nieco inne i brzydsze od Louisa. Jego oczu nikt nie pobije. – jestem Niall, to Greg- wskazał na moją ofiarę- Jerry, Kev i Hugo- pokazał na pozostałych.
-Katie
-Vexy- podszedł do mnie Jay, który mocno mnie przytulił- co tam mała?
-Nie mów tak do mnie- warknęłam. Chcę zapomnieć, a oni mi przypominają.
-Luzuj Miśka
-Więc co tu się stało, jeszcze kilka lat temu było tu… to była jeszcze rok temu ruina, a teraz!? Wow
-To zasługa Nialla- zaczął Greg- wykupił te miejsce i odnowił. Zrobił tu dla nas miejscówkę. Stary czy młody dla każdego coś się znajdzie. To nie są twoje klimaty ty jeździsz na czterech kółkach nie na dwóch.
-Nie denerwuj mnie Greg- znów wysyczałam przez zęby. Ruszyłam w stronę ruin. Usiadłam na dziurawym dachu i dokładnie obserwowałam jak słońce chowa się za horyzontem. Tyle się zdarzyło tych dobrych i złych rzeczy.

‘Czasami nie wiem czemu ślepo gnam wstecz. To i tak bez celu ciągle zapętlać się. W szalonym biegu pełnym zwycięstw i klęsk. Muszę znać swój cel. Za horyzont schowamy nas’

Czuje się źle. Źle, paskudnie, do dupy. Nikomu nie potrzebna. Czuję się jak ziarenko piasku na pustyni, nikomu nie potrzebna. Nikt by nie zauważyłby jakbym umarła.
-Co tak tu sama siedzisz?- usłyszałam za sobą. Kiedy się odwróciłam dostrzegłam Nialla, który się lekko uśmiechnął- Greg powiedział coś nie tak?- przysiadł obok mnie i również lustrował zachód- uwielbiam zachody
-Tak, ja też są piękne- westchnęłam z uśmiechem. To był szczery uśmiech. 
____________________________________
Wiem, że teraz macie ochotę mnie zabić, bo Katie znowu uciekła, ale to było konieczne! Tymczasem dziękuję za komentarze pod 19. Pytania:
1. Louis zostawi tą sprawę z Katie?
2. Niall to ten dobry czy zły?
3. Katie tęskni. Przełamie sie i wróci?
4. Jak rozdział? Podoba wam sie?
Jutro mikołajki! Dlatego życzę wam udanego święta reniferki xd dużo rózg! heh nie no ale zostało już niespełna 11 dni szkoły bez weekendów! (? chyba bo z maty mam 2 xd?) i święta!
Buźka miśki ;**

sobota, 23 listopada 2013

19.




***
‘Niebiosa płaczą
Przyglądam się
Łapiąc łzy w swoje ręce
Tylko cisza jako zakończenie,
Jakbyśmy nigdy nie mieli szansy
Czy musisz sprawiać, że czuję się jakby
Nic ze mnie nie zostało?’

Ponoć jeśli się z kimś kłócisz i cie boli, jeśli lecą łzy to ci zależy. Cholernie mi na nim zależy, ale on mnie wykorzystuje. Ja go chyba kocham. Jest pieprzonym dupkiem, a ja go kocham. Cała zapłakana weszłam do domu. W salonie siedziała Jo i Cami, a z nimi bracia Jonson.
-Katie co się stało?- blondynka się martwiła. Podbiegła do mnie i patrzyła z troską. – Louis- spuściłam głowę i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Wiem, zachowuję się jak pieprzona frajerka, ale jestem dziewczyną, która pokochała, ale on nie odwzajemnia moich uczuć. Rani mnie na każdym kroku. Po śmierci Kai’ a myślałam, że już nigdy nie pokocham, ale udało się. Blondynka mocno mnie do siebie przytuliła. – nie przejmuj się tym dupkiem, nie jest ciebie wart.
-Kat- westchnął Matty. – chcesz kakao?
-Nie- powiedziałam przez płacz- chcę nie czuć bólu- teraz to on mnie przytulał. Pocałował mnie w czubek głowy.
- Mała musisz być cierpliwa, czas leczy rany
-Ja nie chcę go widzieć
-Nie pozwolimy mu się do ciebie zbliżyć- obiecał. Pocałowałam go w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i płakałam w poduszkę. Loui cały czas dzwonił, ale odrzucałam połączenia. Później wyłączyłam telefon. Zamknęłam drzwi na klucz, spuściłam rolety. Włączyłam smutne filmy i oglądałam je. Dołowałam się jeszcze bardziej.
***
Obudziła mnie Izzy, która przypomniała o wyścigu z Bradem tym pierdolonym chujem, przez którego straciłem Katie. Dzisiaj mu dowalę. Wziąłem prysznic, a później ubrałem czyste ciuchy. Następnie wsiadłem do mojego nabytku, którym jest Hyundai Veloster klik. Pojechałem na miejsce, gdzie miał się odbyć wyścig, za mną po obu stronach jechali moi przyjaciele. Zatrzymałem się zaraz przy samochodzie Millera, który był otoczony laskami. Pieprzony Brad jak on mnie wkurwia.
-No kogo my tu mamy- zadrwił- gdzie masz Katie?- uśmiechnął się chytrze. – tylko nie mów, że się obraziła. Ja naprawdę nie chciałem jej sprawić przykrości- zaśmiał się. – nasza mała Vexy ma złamane serduszko- żartował dalej, a ja powstrzymywałem się od obicia mu mordy. – tak mi cie szkoda, że aż wcale. Wiesz, co? Ja się zajmę Katie- poruszał brwiami, a ja już nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem okładać. Sprowadziłem go do poziomu i obijałem gębę. Nie pozostawał mi dłużny. Nagle ktoś mnie od niego odciągnął, a tym kimś okazał się być Zayn.
-Zostaw mnie- odepchnąłem go i znów się rzuciłem na Millera. Mój przyjaciel znowu mnie odciągnął tym razem z pomocą Liama. Nikki złapała mnie za policzki.
-Lou uspokój się – powiedziała przez zaciśnięte zęby- to nic nie da, wygraj wyścig- wsiadłem do auta, tak jak mój rywal. Przed maskami stanęła Izzy i dała sygnał, żebyśmy startowali. W zawrotnym tempie zmieniałem biegi. Jechaliśmy na równi. Brad kilka razy we mnie uderzył co mnie zaczęło irytować. Niszczy moje cacko. Po raz kolejny chciał to zrobić, ale wcisnąłem hamulec, na co wjechał  na chodnik. Wyprzedziłem go i na zakręcie wykonałem drift. Miller mnie dogonił i na kolejnym zakręcie wyprzedził. Kusiło mnie żeby wcisnąć guziki od podtlenku azotu, ale lepiej zostawić go na sam koniec. Wcisnąłem pedał gazu i na następnym zakręcie wyminąłem go pokazując środkowy palec. Zbliżaliśmy się do mety, wtedy użył dopalaczy. Odczekałem jeszcze chwilę i wykonałem tą samą czynność. Pierwszy przekroczyłem linię mety zatoczyłem koło, a później wysiadłem tak jak mój rywal. Iskrzyło, a napięcie wisiało w powietrzu.
-Wiesz, że ona nie wróci?- powiedział przez śmiech.
-Stul ryj- warknąłem. Chłopak przyłożył mi pięścią w oko, a ja mu oddałem. Biliśmy się, a cały tłum stał w kole i dokładnie nas lustrował oraz kibicowali. Po 6 minutach bijatyki moi przyjaciele znów nas rozdzielili. Wzięli mnie za szmaty i wpakowali do wozu Nikki. Moim jechała Bella. Kiedy byłem już w domu postanowiłem się najebać. Tak też zrobiłem. 
***
Wybrałam numer do Katie, o dziwo odebrała.
(rozmowa, K- Katie, N- Nikki)
K- co tam Nikki?- brunetka miała zapłakany i zachrypnięty głos.
N- ujdzie. Louis jest smętny. Pokłóciliście się?
K- mam dość
N- Kat on się dziś pobił z Bradem
K- naprawdę?
N- pobili się o to, że Miller coś tam zrobił. Przyjedź
K- nie chcę go widzieć
N- Katie proszeee
K- ja nie…
N- zrób to dla niego
K- no okay
***
Wytarłam łzy i zmyłam rozmazany makijaż. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu, którym pojechałam do Tomlinsona. Już na zewnątrz można było słyszeć krzyki i dźwięki tłuczenia czegoś. Weszłam do środka i co widzę? Syf. Louis rzucał czym popadnie i klął. Malik i Payne próbowali go powstrzymać, ale on robił swoje. Kiedy mnie zobaczył podszedł bliżej.
-Katie- westchnął jakby z ulgą gładził mój policzek, potem założył włosy za moje ucho. Po czym mnie przytulił. Stałam tak bez żadnego ruchu. Śmierdziało od niego alkoholem.
-Chodź- złapałam go za dłoń i prowadziłam do jego pokoju. Weszliśmy do środka. Usiadł na łóżku, a ja obok niego. – co zrobiłeś?
-Pobiłem się- stwierdził. Szatyn był pijany. Nie, on był zalany w trupa. – bo on mnie wyprowadził z równowagi. – wstałam i poszłam do Nikol po apteczkę, z którą po chwili wróciłam. Oczyściłam rany na jego twarzy, a później przykleiłam plastry. Już miałam iść, ale złapał mnie za nadgarstek- zostań proszę- położyłam się obok niego, a on położył głowę na moim brzuchu. – zostań ze mną
-Śpij już
-Pocałuj mnie
-Zaśnij
-Daj mi buzi- lekko musnęłam jego wargi, a po chwili on zasnął. Wstałam i wyjęłam kartkę po czym napisałam na niej kilka słów. Później wróciłam do domu. Wyjeżdżam według naszego planu na Wyspy Kanaryjskie. Mam to gdzieś nie będę cierpiała, bo on się tylko bawi mną i moimi uczuciami. Zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Zabukowałam jeszcze dwa bilety na samolot. Pakowanie skończyłam o piątej rano. Samolot mam za godzinę. Obudziłam Jo i zostawiłam kartkę Cami. Wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła nas na lotnisko. Po piętnastominutowej odprawie siedziałyśmy już w samolocie. Podwinęłam nogi pod brodę i owinęłam je ramionami. Z słuchawkami w uszach gapiłam się przez okno.
***
Obudziłam się około godziny 10. Pierwsze co zrobiłam do poszłam do toalety załatwić potrzeby fizjologiczne, a później podreptałam do kuchni, z lodówki wyjęłam mleko, którego się napiłam. Po zamknięciu szafy na żywność dostrzegłam karteczkę.
‘Cami!
Przepraszam, że znowu uciekam, miałyśmy być przyjaciółkami na całe życie i jesteśmy, ale ja po prostu już nie daję rady. Zachowuję się jak tchórz –znów uciekam, ale prawda jest taka, że tylko to wychodzi mi najlepiej. Myślisz pewnie teraz, że to wina Louisa, ale to nie prawda. Przecież nie mogę go zmusić, żeby odwzajemniał moje uczucia, a ja się w nim chyba zakochałam. Obiecuję, że kiedyś wrócę, masz moje słowo. Proszę cie nie gniewaj się na mnie… nie mieszaj się w kłopoty i bądź szczęśliwa z Matty’ m, bo jesteście dla siebie stworzeni.
Kocham Katie’
Zwariowała!? Miałyśmy być BFF i nigdy się nie rozstawać. Trzymamy się razem od 5lat! Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby uciekała, a teraz? W ciągu miesiąca ucieka już drugi raz! Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek chłopak zniszczy naszą przyjaźń. Naszą siostrzaną więź zabrał bez pytania i podeptał wielki cham i egoista. Nienawidzę go ich wszystkich. Są tylko pieprzonymi egoistami. 
__________________________________
 No i mamy 19. Wiem, że mnie teraz chcecie zabić, za to, że Katie znowu uciekła, ale mam co do tego plan, dlatego pliss nie bijcie ;p Pytanka:
1. Czy Louis odwzajemni uczucia Katie?
2. Brad dalej będzie intrygował w życie Louisa i Katie?
3. Co Kat napisała w liście do Tomlinsona?
4. Jak rozdział? 
Zachęcam do zadawania pytań bohaterom, komentowania i obserwowania. 
KOMENTARZ=SZACUNEK/MOTYWACJA 
Buźka miśki ;**

środa, 20 listopada 2013

nowy blog


Chance Harbor to miasteczko położone w północnej części stanu Waszyngton. Od dziecka mieszkają tutaj trzy dziewczyny, które przyjaźnią się od przedszkola. Diana, Faye i Emma są zgraną paczką. Wiodą spokojne i beztroskie życie, aż do czasu kiedy do Chance Harbor nie wprowadza się piątka przystojnych osiemnastolatków. Każdy z nich jest niebezpieczny, zniewalająco przystojny oraz skrywa tajemnice. W miasteczku zaczynają zdarzać się dziwne rzeczy… Zaginięcia, zabójstwa oraz groźby…
Życie trzech przyjaciółek zaczyna wywracać się do góry nogami, a najbrudniejsze sekrety mieszkańców zaczynają wychodzić na jaw…
Wkrótce ujawniona zostaje tajemnica, która na zawsze zmienia sposób postrzegania rzeczywistości przez dziewczyny…
Czy po raz kolejny zaufają? Czy dobrze wybiorą? Co z tym wszystkim wspólnego mają nowi przybysze? 

 ___________________________________
OK to taka jakby fabuła (?). Zapraszam na nowego bloga, na którym jest już prolog no i zwiastun 
buźka miśki ;**