czwartek, 19 grudnia 2013

21.



***
‘Kochanie, teraz kiedy odeszłaś,
Nie mogę znieść głupich miłosnych piosenek,
Tęsknota za tobą jest wszystkim o czym myślę

Nie wytrzymam. Niech odbierze ten pieprzony telefon. Na początku tylko odrzucała połączenia, a teraz ‘abonament jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon’. Chcę ją mieć przy sobie. Czy to źle? Nie, bo uświadamiam sobie, że mogę zrobić dla niej wszystko. Może kontaktowała się z Harrym? Postanowiłem pojechać do tego palanta, który się do niej podwala. Przecież do kuzynki nie wypada to w sumie kazirodztwo, nie? To na pewno jest rodzina. Nie chodzi o podobieństwo, ale o oczy w końcu one są zwierciadłem duszy. Jej oczy i tego Dom’ a skrywają tajemnice, błyszczą jak są wściekli. Oczy Katie są inne jak się śmieje- mają takie iskierki-, a inne jak się złości- mają taki błysk, który jakby jej się nie znało można by się przestraszyć. Zapukałem do drzwi, a otworzyła mi matka Harrego.
-Jest Harry?- uśmiechnąłem się krzywo.
-Wejdź- wskazała ręką na wnętrze. Usiedliśmy w salonie naprzeciwko siebie. Czekałem tylko, aż zawoła swojego syna. – Louis gdzie jest Letty?
-Nie powiem- uśmiechnąłem się chytrze. – gdzie Katie?- kobieta się lekko zaśmiała.
-Jest taka sama jak Letty- westchnęła- ona coś musi ukrywać
-Kat nic nie ukrywa! Wiem o niej wszystko- uniosła brwi ku górze. – wyjechała, bo myślała, że ją wykorzystuję, a to nie prawda. Ona chce zacząć wszystko od początku, z czystą kartą
-Hobbs- teraz to ja zmarszczyłem brwi. – pomogła mu złapać Morrisa. Następny będzie Braga
-O czym ty mówisz!?
-Katie na pewno wpakuje się w kłopoty i będzie pracowała dla Bragi on przemyca heroinę
-Gdzie Harry?- powoli zaczynam tracić cierpliwość.
-Nie wciągaj go w to
-Ale…
-Nie Louis. Harry ma mieć czyste konto- nagle drzwi się otworzyły, a stanął w nich właśnie wspomniany chłopak, a za nim dwóch funkcjonariuszy. – Harry- patrzyła na niego wyczekująco.
-Wielkie halo to był tylko wyścig z Bradem- wzruszył ramionami.
-Millerem. Młody weź lepiej z nim nie zaczynaj, bo to się źle skończy- westchnąłem- pomóż mi znaleźć Kat
-Prosisz mnie o pomoc?!- był zdziwiony, a kto by nie były? Wielki Tommo potrzebuje pomocy phi… ja zawsze polegam na swoich przyjaciołach, ale teraz potrzebuję jeszcze jego pomocy. – mam się czuć zaszczycony?- uśmiechnął się szeroko.
-Możesz- wzruszyłem ramionami- zadzwonię i powiem ci co i jak teraz muszę coś załatwić- przytaknął, a ja wyszedłem po czym wsiadłem do mojego wozu i pojechałem do…
***
-Że niby ja mam pracować do ciebie?- parsknęłam śmiechem. – niby co z tego będę miała? Dlaczego mam ryzykować swoje uniewinnienie dla ciebie?
-Bo tego wymagam i sporo zapłacę
-Kasa- prychnęłam- to ona teraz rządzi światem. Pieniądze i seks. – teraz to on się zaśmiał.
-Ile ty masz lat?
-17. Świat jest piękny, ale ludzie są podli zawsze zniszczą to na czym ci najbardziej zależy. Ile mi zapłacisz?
-1000$
-Zapomnij, 100 000$
-Pojebało!?
-Ciebie owszem, bo ja nie pracuję za marne grosze
-Jutro u mnie- wsiadł do range rovera i odjechał. Muszę jakoś zapomnieć, a to najlepszy sposób znaleźć pracę.
***
Zajechałem pod dom Westów, wysiadłem i pewnym krokiem podszedłem do drzwi, w które zapukałem. Otworzył mi stary Emilly.
-Louis chcesz prace? – uśmiechnął się na co uniosłem brwi. Ma mnie za idiote!? Nie jestem tak głupi.
-Zawołaj Millera- po chwili przede mną stał w samych gaciach Brad.
-Zrozpaczony, załamany, samotny, wściekły i bardzo tęsknisz, taki jesteś
-Nie pytam jaki jestem kretynie, bo to dobrze wiem. Wiesz gdzie Kat?
-Może
-Nie mam czasu na twoje gierki!
-Tik tak tik tak
-Czego chcesz w zamian?- zacząłem zgrzytać zębami wiem, że zaraz wyprowadzi mnie z równowagi i prawdopodobnie dojedzie do rękoczynów.
-Izzy
-Ona nie jest rzeczą
-I kto to mówi?- powiedział przez śmiech- gość, który bawi się lakami jak szmacianymi lalami- przyłożyłem mu z całej siły i pojechałem do domu dziecka, gdzie z nią byłem. Może mówiła coś Caroline? Muszę wiedzieć. Chcę jej. Chcę Katie przy sobie tu i teraz.
***
Już miesiąc przebywam na wyspach. Pracuję dla Bragi. Przewożę dragi na lotnisko, a czasem nawet za granicę. Znów to robię. Niszczę to na czym zależało mi od pewnego czasu. Miałam założyć warsztat, a nie pakować się w kłopoty i do tego z narkotykami. Najgorsze jest to, że Hobbs zaczyna coś podejrzewać. Wyjęłam komórkę i napisałam SMS’ a do Louisa, to pierwszy od mojego wyjazdu kontakt z nim.
’Hej, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Przepraszam Cie za wszystko, chciałam tylko, żebyś wiedział, że cholernie tęsknię. K’
On nie ma mojego nowego numeru, po za tym wysłałam mu z nieznanego. Nie chcę, żeby miał mój numer. Nie chcę dostawać od niego odpowiedzi, nie chcę, żeby robił mi nadzieje, na coś, co i tak jest bez sensu i nie ma przyszłości. Odłożyłam komórkę i wzięłam się za montaż silnika do nowego wozu. Część załatwił mi Niall, który ma różne dojścia. Zresztą on jest bogaty, jego ojciec ma dobrze płatną firmę. Jest synem milionera, którego ojciec spełnia każdą zachciankę. Horan nie jest rozpieszczony, jest zwykłym osiemnastolatkiem, który dobrze się bawi i spełnia marzenia.
-Cześć Kat- odwróciłam się i zgon…
-Co ty… jak… przecież… ty… nie… - plątał mi się język, a w oczach gromadziły mi się łzy. Jak nie płakałam miesiąc teraz mogę wylać hektolitry wody z oczu. – Kai- przyległam do niego ciałem. Gładził moje plecy, a głowę miał opartą o moją głowę. – przecież zginąłeś widziałam
-Prawie umarłem, ale Braga mi pomógł
-Tak bardzo tęskniłam- czułam się szczęśliwa, ale też czułam, że zdradzam Louisa, co jest dziwne, bo nie byliśmy razem.
-Nic nie pamiętam oprócz ciebie
-Jak to nic?- zdziwiłam się. Musi pamiętać swoją matkę, San Diego. – a nasze wspólne chwile?- pokiwał przecząco głową. – to jakim cudem…?
-Miałem nasze zdjęcie w portfelu- no tak, z tyłu jest podpis z datą. ’Love story Kai i Katie’ . Zrobiliśmy je jakiś rok po naszym spotkaniu, byliśmy nad wodą. Przytulamy się na tle zachodu słońca, to dlatego je tak uwielbiam. – opowiedz mi o… o nas
-Za dużo tego
-Co robiłaś?
-Ja…- ja nie wiem co powiedzieć. Nie mogę powiedzieć o Louisie, bo to nie fair. – nic ciekawego- znów przyległam do jego klatki piersiowej. 
__________________________________
Okay troche sie porobiło... pytania:
1. Kai wrócił. Jak teraz potoczą sie losy Katie i Louisa?
2. Louis znajdzie w końcu Vexy?
3. Tomlinson znalazł nowego kumpla (czyt. Harry)?
4. Jak rozdział? Ujdzie? 
Ok teraz ważna sprawa nowy rozdział pojawi sie kiedy liczba komentarzy dobije (?) 29 komentarzy!! 
I po nowym roku!! 
W najbliższym czasie (czyt. grudzień) nie mam czasu tutaj zaglądać, dlatego już dzisiaj chcę wam złożyć życzenia świąteczne!!
Także Wesołych Świąt i udanego Sylwka!! 
Zadawajcie pytania bohaterom jeśli chcecie sie dowiedzieć czegoś więcej!!
Buźka miśki **

niedziela, 15 grudnia 2013

nowy blog

blog został założony dziś a tu macie linka
http://galactik-football-fanfiction.blogspot.com/

serdecznie zapraszam, bo blog jest troche o innej tematyce niż zwykle piszę będzie mi miło jak skomentujecie, a jak sie spodoba to klikniecie obserwowanych
buźka miśki ;**

czwartek, 5 grudnia 2013

20.




 ***
Tęsknię za Tobą i nic tak nie rani jak brak Ciebie.
I nikt nie rozumie przez co przeszliśmy.
Było krótko. Było słodko. Próbowaliśmy.’

Przeciągnąłem się na łóżku i próbowałem wstać, ale uniemożliwił mi to silny ból głowy. Przekręciłem się na bok i zauważyłem karteczkę.
’Loui,
Właściwie to nie wiem co mam napisać. Może zacznę od tego, że mam po prostu dość cierpienia. Nie chcę mieć kłopotów, zwłasza po tym jak Hobbs oczyścił mnie z wszystkich zarzutów. To dlatego nie byłam w L.A. i przyjechałam później. Nie chcę być twoją zabawką, bo takich możesz mieć na pęczki. Ja nie wiem jakim cudem, ale chyba cie kocham. Wiesz co jest najgorsze? To, że nie potrafię walczy o to , co kocham. Nigdy nie umiałam. Nigdy. Kiedy Kai umierał… ja… mogłam coś zrobić, ale zbyt się bałam. Strach mną zawładnął, a mogłam coś zrobić. Jestem po prostu żałosna.
Żegnaj i pamiętaj, że nigdy nie będziesz mi obojętny.
Całuję Katie’
Pogrzało ją!? Nie była moją zabawką! Nigdy nią nie będzie! Szybko wstałem z łóżka i pobiegłem do garażu, wsiadłem w pierwszy lepszy samochód i pojechałem pod dom James. Przekręciłem klucz w drzwiach i wszedłem do środka. W salonie, na sofie siedziała Camila cała czerwona i spuchnięta od płaczu. Wyglądała tak samo jak Kat wczoraj. Jej wzrok powędrował na mnie.
-Po chuj tu przeszedłeś?!- krzyczała przez płacz.
-Gdzie Katie?
-Nawet jakbym wiedziała, to bym nie powiedziała. Zostaw mnie w spokoju i więcej tu nie przychodź! Wróć do tego swojego idealnego życia! Do przyjaciół, a tutaj więcej nie przychodź i oddaj klucze!- skąd wie, że mam klucze? – one są moje. Leżały na szafce dwie pary jedna Katie, a druga moja. Zabrałeś je nawet nie pytając. Oddawaj je i wypierdalaj!- wrzeszczała. –głuchy jesteś!?
-Nie unoś się, bo…
-Bo co?! Odpierdol się! – mówiła bardzo wolno- zniknij z mojego życia, bo i tak już przez ciebie straciłam przyjaciółkę. Nigdy nie miała przede mną sekretów, a kiedy się pojawiłeś… wszystko spieprzyłeś. – odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.
***
Po wylądowaniu pojechałyśmy do… domu. Mam tutaj dom, bo mam tu rodzinę, którą tworzą moi przyjaciele.  Razem z Jo podałyśmy adres, a po 25 minutach byłyśmy przed białą willą. klik.
-Wow nieźle stara- powiedziała z podziwem.
-Tia, chodź- odpowiedziałam obojętnie. Wzięłam walizkę i weszłam do środka, a za mną moja nowa koleżanka. W środku w salonie siedzieli Marry, Stella, Geo, Mick, Dan, Scott i Gary. – siemka – znów ten sam obojętny ton. Czy mi to przejdzie? Zapewne tak, ale z czasem. Po długim czasie.
-Vexy!- wrzasnęli z takim entuzjazmem, a później zaczęli ściskać. – co tam mała?- mała. Loui tak mówił i był wkurzony jak ktoś inny tak mówił. Wzruszyłam ramionami i poszłam do swojego pokoju. klik. Rzuciłam sie dosłownie na łóżko. Telefon zaczął dzwonić jak oszalały. Boję się odebrać zwłaszcza od Louisa i Cami. Zwariuje! Złapałam za urządzenie i wyrzuciłam przez otwarte okno balkonowe. Usłyszałam chlup. Kurwa. Zniszczyłam telefon. Do pokoju wpadł Dan. – Katie coś się stało?
-Czuję się źle, jak szmata- usiadł obok mnie- to… Dany ja nie chcę tego czuć
-Miśka nikt nie powiedział, że miłość jest prosta. Zawsze są kłótnie
-To nie jest nawet związek! To jest cholerne uzależnienie, gorzej niż na odwyku. Jest moją odmianą heroiny.
-Mała – przytulił mnie do siebie i pocałował w czubek głowy- czas leczy…
-Nie leczy ran Dan, on je tylko maskuje. – odsunęłam się- pożyczysz klucze?- zanurzył dłoń w kieszeni by po chwili wyjąć klucze i mi podać. Cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do garażu. Wsiadłam na jego ścigacza od Hondy klik i odjechałam. Zmierzałam w kierunku bardzo dobrze mi znanym. Na stary tor, gdzie kilka lat temu odbywały się wyścigi. Chcę go pobudzić do życia. Właściwie to chciałam, ale on już żył. Wszędzie było pełno motorów, a na najwyższej wysepce –kamieniu właściwie- siedziała grupka chłopaków. Było ich pięciu, czterech brunetów i jeden blondyn. Podjechałam nieco bliżej i dostrzegłam Kyle’ a. Zeszłam z pojazdu i postawiłam go na nóżce. – Kyle co tu się stało?- brunet odwrócił się do mnie przodem i wyszczerzył oczy.
-Wróciłaś!?
-Jak widzisz
-Coś taka smętna. Dalej masz doła po stracie Kai’ a?- pokiwałam przecząco głową- więc?
-Nie mówmy o tym. Teraz opowiadaj
-No więc…- poczułam jak ktoś zarzuca mi ramię na barki, szybko przechwyciłam kończynę i pociągnęłam do przodu. Napastnik wykonał salto w powietrzu i upadł na tyłek.
-Kurwa!- syknął.- co to było!?
-Tak cie spławiła stary- zaśmiał się wcześniej wspomniany blondyn. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Blondyn miał niebieskie oczy, nieco inne i brzydsze od Louisa. Jego oczu nikt nie pobije. – jestem Niall, to Greg- wskazał na moją ofiarę- Jerry, Kev i Hugo- pokazał na pozostałych.
-Katie
-Vexy- podszedł do mnie Jay, który mocno mnie przytulił- co tam mała?
-Nie mów tak do mnie- warknęłam. Chcę zapomnieć, a oni mi przypominają.
-Luzuj Miśka
-Więc co tu się stało, jeszcze kilka lat temu było tu… to była jeszcze rok temu ruina, a teraz!? Wow
-To zasługa Nialla- zaczął Greg- wykupił te miejsce i odnowił. Zrobił tu dla nas miejscówkę. Stary czy młody dla każdego coś się znajdzie. To nie są twoje klimaty ty jeździsz na czterech kółkach nie na dwóch.
-Nie denerwuj mnie Greg- znów wysyczałam przez zęby. Ruszyłam w stronę ruin. Usiadłam na dziurawym dachu i dokładnie obserwowałam jak słońce chowa się za horyzontem. Tyle się zdarzyło tych dobrych i złych rzeczy.

‘Czasami nie wiem czemu ślepo gnam wstecz. To i tak bez celu ciągle zapętlać się. W szalonym biegu pełnym zwycięstw i klęsk. Muszę znać swój cel. Za horyzont schowamy nas’

Czuje się źle. Źle, paskudnie, do dupy. Nikomu nie potrzebna. Czuję się jak ziarenko piasku na pustyni, nikomu nie potrzebna. Nikt by nie zauważyłby jakbym umarła.
-Co tak tu sama siedzisz?- usłyszałam za sobą. Kiedy się odwróciłam dostrzegłam Nialla, który się lekko uśmiechnął- Greg powiedział coś nie tak?- przysiadł obok mnie i również lustrował zachód- uwielbiam zachody
-Tak, ja też są piękne- westchnęłam z uśmiechem. To był szczery uśmiech. 
____________________________________
Wiem, że teraz macie ochotę mnie zabić, bo Katie znowu uciekła, ale to było konieczne! Tymczasem dziękuję za komentarze pod 19. Pytania:
1. Louis zostawi tą sprawę z Katie?
2. Niall to ten dobry czy zły?
3. Katie tęskni. Przełamie sie i wróci?
4. Jak rozdział? Podoba wam sie?
Jutro mikołajki! Dlatego życzę wam udanego święta reniferki xd dużo rózg! heh nie no ale zostało już niespełna 11 dni szkoły bez weekendów! (? chyba bo z maty mam 2 xd?) i święta!
Buźka miśki ;**