sobota, 23 listopada 2013

19.




***
‘Niebiosa płaczą
Przyglądam się
Łapiąc łzy w swoje ręce
Tylko cisza jako zakończenie,
Jakbyśmy nigdy nie mieli szansy
Czy musisz sprawiać, że czuję się jakby
Nic ze mnie nie zostało?’

Ponoć jeśli się z kimś kłócisz i cie boli, jeśli lecą łzy to ci zależy. Cholernie mi na nim zależy, ale on mnie wykorzystuje. Ja go chyba kocham. Jest pieprzonym dupkiem, a ja go kocham. Cała zapłakana weszłam do domu. W salonie siedziała Jo i Cami, a z nimi bracia Jonson.
-Katie co się stało?- blondynka się martwiła. Podbiegła do mnie i patrzyła z troską. – Louis- spuściłam głowę i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Wiem, zachowuję się jak pieprzona frajerka, ale jestem dziewczyną, która pokochała, ale on nie odwzajemnia moich uczuć. Rani mnie na każdym kroku. Po śmierci Kai’ a myślałam, że już nigdy nie pokocham, ale udało się. Blondynka mocno mnie do siebie przytuliła. – nie przejmuj się tym dupkiem, nie jest ciebie wart.
-Kat- westchnął Matty. – chcesz kakao?
-Nie- powiedziałam przez płacz- chcę nie czuć bólu- teraz to on mnie przytulał. Pocałował mnie w czubek głowy.
- Mała musisz być cierpliwa, czas leczy rany
-Ja nie chcę go widzieć
-Nie pozwolimy mu się do ciebie zbliżyć- obiecał. Pocałowałam go w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i płakałam w poduszkę. Loui cały czas dzwonił, ale odrzucałam połączenia. Później wyłączyłam telefon. Zamknęłam drzwi na klucz, spuściłam rolety. Włączyłam smutne filmy i oglądałam je. Dołowałam się jeszcze bardziej.
***
Obudziła mnie Izzy, która przypomniała o wyścigu z Bradem tym pierdolonym chujem, przez którego straciłem Katie. Dzisiaj mu dowalę. Wziąłem prysznic, a później ubrałem czyste ciuchy. Następnie wsiadłem do mojego nabytku, którym jest Hyundai Veloster klik. Pojechałem na miejsce, gdzie miał się odbyć wyścig, za mną po obu stronach jechali moi przyjaciele. Zatrzymałem się zaraz przy samochodzie Millera, który był otoczony laskami. Pieprzony Brad jak on mnie wkurwia.
-No kogo my tu mamy- zadrwił- gdzie masz Katie?- uśmiechnął się chytrze. – tylko nie mów, że się obraziła. Ja naprawdę nie chciałem jej sprawić przykrości- zaśmiał się. – nasza mała Vexy ma złamane serduszko- żartował dalej, a ja powstrzymywałem się od obicia mu mordy. – tak mi cie szkoda, że aż wcale. Wiesz, co? Ja się zajmę Katie- poruszał brwiami, a ja już nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem okładać. Sprowadziłem go do poziomu i obijałem gębę. Nie pozostawał mi dłużny. Nagle ktoś mnie od niego odciągnął, a tym kimś okazał się być Zayn.
-Zostaw mnie- odepchnąłem go i znów się rzuciłem na Millera. Mój przyjaciel znowu mnie odciągnął tym razem z pomocą Liama. Nikki złapała mnie za policzki.
-Lou uspokój się – powiedziała przez zaciśnięte zęby- to nic nie da, wygraj wyścig- wsiadłem do auta, tak jak mój rywal. Przed maskami stanęła Izzy i dała sygnał, żebyśmy startowali. W zawrotnym tempie zmieniałem biegi. Jechaliśmy na równi. Brad kilka razy we mnie uderzył co mnie zaczęło irytować. Niszczy moje cacko. Po raz kolejny chciał to zrobić, ale wcisnąłem hamulec, na co wjechał  na chodnik. Wyprzedziłem go i na zakręcie wykonałem drift. Miller mnie dogonił i na kolejnym zakręcie wyprzedził. Kusiło mnie żeby wcisnąć guziki od podtlenku azotu, ale lepiej zostawić go na sam koniec. Wcisnąłem pedał gazu i na następnym zakręcie wyminąłem go pokazując środkowy palec. Zbliżaliśmy się do mety, wtedy użył dopalaczy. Odczekałem jeszcze chwilę i wykonałem tą samą czynność. Pierwszy przekroczyłem linię mety zatoczyłem koło, a później wysiadłem tak jak mój rywal. Iskrzyło, a napięcie wisiało w powietrzu.
-Wiesz, że ona nie wróci?- powiedział przez śmiech.
-Stul ryj- warknąłem. Chłopak przyłożył mi pięścią w oko, a ja mu oddałem. Biliśmy się, a cały tłum stał w kole i dokładnie nas lustrował oraz kibicowali. Po 6 minutach bijatyki moi przyjaciele znów nas rozdzielili. Wzięli mnie za szmaty i wpakowali do wozu Nikki. Moim jechała Bella. Kiedy byłem już w domu postanowiłem się najebać. Tak też zrobiłem. 
***
Wybrałam numer do Katie, o dziwo odebrała.
(rozmowa, K- Katie, N- Nikki)
K- co tam Nikki?- brunetka miała zapłakany i zachrypnięty głos.
N- ujdzie. Louis jest smętny. Pokłóciliście się?
K- mam dość
N- Kat on się dziś pobił z Bradem
K- naprawdę?
N- pobili się o to, że Miller coś tam zrobił. Przyjedź
K- nie chcę go widzieć
N- Katie proszeee
K- ja nie…
N- zrób to dla niego
K- no okay
***
Wytarłam łzy i zmyłam rozmazany makijaż. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu, którym pojechałam do Tomlinsona. Już na zewnątrz można było słyszeć krzyki i dźwięki tłuczenia czegoś. Weszłam do środka i co widzę? Syf. Louis rzucał czym popadnie i klął. Malik i Payne próbowali go powstrzymać, ale on robił swoje. Kiedy mnie zobaczył podszedł bliżej.
-Katie- westchnął jakby z ulgą gładził mój policzek, potem założył włosy za moje ucho. Po czym mnie przytulił. Stałam tak bez żadnego ruchu. Śmierdziało od niego alkoholem.
-Chodź- złapałam go za dłoń i prowadziłam do jego pokoju. Weszliśmy do środka. Usiadł na łóżku, a ja obok niego. – co zrobiłeś?
-Pobiłem się- stwierdził. Szatyn był pijany. Nie, on był zalany w trupa. – bo on mnie wyprowadził z równowagi. – wstałam i poszłam do Nikol po apteczkę, z którą po chwili wróciłam. Oczyściłam rany na jego twarzy, a później przykleiłam plastry. Już miałam iść, ale złapał mnie za nadgarstek- zostań proszę- położyłam się obok niego, a on położył głowę na moim brzuchu. – zostań ze mną
-Śpij już
-Pocałuj mnie
-Zaśnij
-Daj mi buzi- lekko musnęłam jego wargi, a po chwili on zasnął. Wstałam i wyjęłam kartkę po czym napisałam na niej kilka słów. Później wróciłam do domu. Wyjeżdżam według naszego planu na Wyspy Kanaryjskie. Mam to gdzieś nie będę cierpiała, bo on się tylko bawi mną i moimi uczuciami. Zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Zabukowałam jeszcze dwa bilety na samolot. Pakowanie skończyłam o piątej rano. Samolot mam za godzinę. Obudziłam Jo i zostawiłam kartkę Cami. Wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła nas na lotnisko. Po piętnastominutowej odprawie siedziałyśmy już w samolocie. Podwinęłam nogi pod brodę i owinęłam je ramionami. Z słuchawkami w uszach gapiłam się przez okno.
***
Obudziłam się około godziny 10. Pierwsze co zrobiłam do poszłam do toalety załatwić potrzeby fizjologiczne, a później podreptałam do kuchni, z lodówki wyjęłam mleko, którego się napiłam. Po zamknięciu szafy na żywność dostrzegłam karteczkę.
‘Cami!
Przepraszam, że znowu uciekam, miałyśmy być przyjaciółkami na całe życie i jesteśmy, ale ja po prostu już nie daję rady. Zachowuję się jak tchórz –znów uciekam, ale prawda jest taka, że tylko to wychodzi mi najlepiej. Myślisz pewnie teraz, że to wina Louisa, ale to nie prawda. Przecież nie mogę go zmusić, żeby odwzajemniał moje uczucia, a ja się w nim chyba zakochałam. Obiecuję, że kiedyś wrócę, masz moje słowo. Proszę cie nie gniewaj się na mnie… nie mieszaj się w kłopoty i bądź szczęśliwa z Matty’ m, bo jesteście dla siebie stworzeni.
Kocham Katie’
Zwariowała!? Miałyśmy być BFF i nigdy się nie rozstawać. Trzymamy się razem od 5lat! Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby uciekała, a teraz? W ciągu miesiąca ucieka już drugi raz! Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek chłopak zniszczy naszą przyjaźń. Naszą siostrzaną więź zabrał bez pytania i podeptał wielki cham i egoista. Nienawidzę go ich wszystkich. Są tylko pieprzonymi egoistami. 
__________________________________
 No i mamy 19. Wiem, że mnie teraz chcecie zabić, za to, że Katie znowu uciekła, ale mam co do tego plan, dlatego pliss nie bijcie ;p Pytanka:
1. Czy Louis odwzajemni uczucia Katie?
2. Brad dalej będzie intrygował w życie Louisa i Katie?
3. Co Kat napisała w liście do Tomlinsona?
4. Jak rozdział? 
Zachęcam do zadawania pytań bohaterom, komentowania i obserwowania. 
KOMENTARZ=SZACUNEK/MOTYWACJA 
Buźka miśki ;**

środa, 20 listopada 2013

nowy blog


Chance Harbor to miasteczko położone w północnej części stanu Waszyngton. Od dziecka mieszkają tutaj trzy dziewczyny, które przyjaźnią się od przedszkola. Diana, Faye i Emma są zgraną paczką. Wiodą spokojne i beztroskie życie, aż do czasu kiedy do Chance Harbor nie wprowadza się piątka przystojnych osiemnastolatków. Każdy z nich jest niebezpieczny, zniewalająco przystojny oraz skrywa tajemnice. W miasteczku zaczynają zdarzać się dziwne rzeczy… Zaginięcia, zabójstwa oraz groźby…
Życie trzech przyjaciółek zaczyna wywracać się do góry nogami, a najbrudniejsze sekrety mieszkańców zaczynają wychodzić na jaw…
Wkrótce ujawniona zostaje tajemnica, która na zawsze zmienia sposób postrzegania rzeczywistości przez dziewczyny…
Czy po raz kolejny zaufają? Czy dobrze wybiorą? Co z tym wszystkim wspólnego mają nowi przybysze? 

 ___________________________________
OK to taka jakby fabuła (?). Zapraszam na nowego bloga, na którym jest już prolog no i zwiastun 
buźka miśki ;**

niedziela, 10 listopada 2013

18.




***
Zamulałem przed telewizorem. Ojciec z wujkiem gdzieś wybyli, a mama kończyła obiad. Nic nie było w tym pieprzonym pudle. Muszę sobie znaleźć jakieś hobby, bo normalnie umrę z nudów. Nagle po domu rozległ się dźwięk pukania.
-Harry otworzysz?!- zapytał mama wołając z kuchni. Nie chętnie wstałem i podszedłem do brązowego prostokąta, po czym go uchyliłem. Moim oczom ukazała się Katie. Ona jest ładna, ale był z nią Louis. Chyba są razem. Nie wnikam w to. Zmarszczyłem brwi na jej widok.
-Hej, możemy pogadać?- odezwała się tym swoim melodyjnym głosikiem. Wskazałem, aby weszli do środka. Dziewczyna zdjęła buty, tak jak Tomlinson. Patrzyła na mnie wyczekująco.
-Prosto- wskazałem kierunek, w którym miała iść. Ruszyła przodem, a mój wzrok powędrował na jej zgrabny tyłek.
-Nie gap się na nią- warknął na mnie Tommo i poszedł za Kat. Z rozbawieniem poszedłem w ich ślady. Zasiedliśmy na sofie.
-Harry kto…- zaczęła moja mama wchodząc do salonu.
-Dzień dobry- uśmiechnęła się niepewnie Katie.
-Cześć ty pewnie jest Katie. Ostatnio często się mówi o tobie w naszym domu
-Ja nic nie zrobiłam Domowi, ani Brianowi – powiedziała szybko, na co Louis wywrócił oczami, a ja się tylko z rozbawieniem spuściłem głowę.
-Wiem Kat, ale jesteś córką Letty- mama usiadła naprzeciwko dziewczyny. – ona i Dom…
-Znali się
-Właśnie. Oni byli razem, ale Letty uciekła
-Ale dlaczego oni mnie szukają?- dopytywała.
-Mówiłem ci, on myśli, że jesteś jego córką- westchnął Louis, na co zmarszczyłem brwi. Skąd on to wie? – intuicja- przeczesał dłonią włosy. Nagle do pomieszczenia weszła reszta mojej rodziny. Dom przyglądał się Katie, tak jak ojciec. Brunetka była jakaś przygaszona i nieobecna. Patrzyła na Tomlinsona- chodź- powiedział łapiąc ją za rękę i wstając. Dziwna sytuacja, on mówi, że już idą, a to ona prowadziła jego. Jakby chciała jak najszybciej uciec.
-Zaczekaj- rozkazał Toretto, na co ona się odwróciła.- gdzie Letty?- pokiwała przecząco głową, że nie powie. –słuchaj dziewczyno masz mi powiedzieć gdzie jest, bo…
-Bo co jej zrobisz?!- wrzasnął Louis. – jeśli tylko ją tkniesz to pożałujesz.- mierzył się z wujkiem wzrokiem.
-Loui chodź- ścisnęła jego dłoń i próbowała odciągnąć, ale on nie chciał odpuścić. –Loui do cholery!- wrzasnęła, na co zareagował.
-Już- warknął. Wyszli z domu i tyle ich widzieliśmy.
-Pieprzony szczeniak- Dom opadł na fotel i głęboko westchnął. – muszę z nią pogadać. Harry gdzie ona mieszka?
-Dom nie rób głupstw – skarciła go mama. – ona ci nic nie powie, dopóki jest z nią ten chłopak
-Louis?- wtrąciłem się. – on ma dziś wyścig z niejakim Bradem. Ona też tam będzie
-No to my też pójdziemy – zarządził.
-I co chcesz jej zrobić scenę kiedy on się będzie ścigał?- zaśmiałem się.- tam będzie też jego ekipa
-Zamknij się Harry!- warknął.
-Wiesz co? Rób co chcesz, ale ona z tobą gadać nie będzie – wstałem i poszedłem do garażu. Wyprowadziłem motor, po czym na niego wsiadłem i pojechałem się przejechać. Musiałem troche odpocząć. Odciąć się od nich.
***
To było najgłupsze co mogłam zrobić. Po jakiego my tam poszliśmy!? Jestem durna! Po jakiego ja… Grrr durna. Właśnie taka jesteś Katie pierdolnięta. Podwinęłam kolana pod brodę i objęłam je ramionami. Głęboko westchnęłam.
-Co jest?- zapytał spoglądając na mnie kątem oka.
-Nie wiem, jest źle. Po co tam szliśmy? Co ja sobie myślałam? – zaczęłam śmiać się jak psychopatka- Louis ja jestem idiotką
-Nie jesteś
-Jestem. Kurwa- zakryłam twarz dłońmi, którymi później przeczesałam włosy. – chcę uciec. Odciąć się od świata. Daj mi prowadzić
-Katie nie
-Proszę
-Nie- powiedział stanowczo.
-To się zatrzymaj. Chcę wysiąść
-Wyluzuj nic się nie stało
-Wyszłam na idiotkę, dalej sądzisz, że nic się nie stało!?- gwałtownie wcisnął hamulec i spojrzał na mnie.
-Chodź- wskazał na swoje kolana, na co zmarszczyłam brwi. – chciałaś prowadzić, to chodź- znów poklepał swoje uda. Westchnęłam i przesiadłam się na wskazane miejsce. Szatyn zdjął nogi z pedałów i odsunął troche fotel. Wcisnęłam sprzęgło, a później wrzuciłam pierwszy bieg i dodając gazu puszczałam powoli sprzęgło. Ruszyłam z piskiem opon. – boję się z tobą jeździć- szepnął mi na ucho.
-Sam tak jeździsz- zaśmiałam się, a on pocałował mnie za uchem wcześniej odgarniając moje włosy na lewe ramię. Zaśmiałam się pod nosem. – gdzie mam jechać?
-Na tor- wymruczał znów do ucha przygryzając jego płatek. W szybkim tempie zmieniałam biegi. Ręce Tomlinsona obejmowały mój brzuch, a ustami muskał moją szyję. W krótkim czasie pokonałam trasę i zatrzymałam się na wyznaczonym miejscu. Za chwilę przyjechał czerwony nissan. To ten Brad. Zaczął grzać silnik, co mogło oznaczać, że chce się ścigać.- Katie przesiądź się- warknął, ale nie zamierzałam tego robić. Obok niego siedziała Emilly i się na nas gapiła. Zabijała mnie wzrokiem. –Katie do kurwy!
-Zamknij sie pajacu- wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – nienawidzę jej – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
-Ona nie jest ważna- otworzył drzwi i wysiadł wyciągając mnie wraz ze sobą. West popatrzyła na mnie z drwiną, a do Louisa się tylko uśmiechnęła. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Objęłam go w pasie. –nie mieszaj jej do tego Brad
-Dlaczego? – uśmiechnął się chytrze. – ty to zacząłeś ja to skończę
-Co zacząłeś?- zapytałam bardzo cicho.
-Nie ważne
-Dlaczego ją okłamujesz co? Czemu nie powiesz jaki jesteś naprawdę?
-Loui o czym on gada?- czułam się coraz bardziej zdenerwowana.
-Jest dupkiem i tylko się tobą bawi
-Nie- zaprzeczył.
-Ta jasne tylko mi nie mów, że to samo było z Carly- czułam jak mięśnie Louisa się napinają. Odsunęłam się od niego na kawałek, a on patrzył na mnie zdziwiony. – bo przecież Car kochałeś, a Katie się bawisz, bo jej nie ufasz. Myślisz, że jeszcze cie wyda- patrzyłam na niego i czekałam aż zaprotestuje, ale nie zrobił tego. Moje serce pękło na miliony kawałeczków. Myślałam, że chociaż troche mnie lubi, że ufa. Liczyłam tylko na szacunek, a on co? W moich oczach gromadziły się łzy, które już po chwili zaczęły spływać po policzkach.
-Katie- podszedł do mnie i przytulił, ale go odsunęłam i spoliczkowałam. –ja ci ufam
-Nie kłam! Zachowaj się raz dojrzale i przestań kłamać i się mną bawić. Mam dość rozumiesz?! Dość tych ciągłych rozczarowań Louis. Daj mi spokój- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu. Przede mną niecałe dwie godziny drogi.
-Kat!- usłyszałam za sobą, ale nie miałam zamiaru się odwracać. Nie tym razem. Jestem zwykłą naiwniaczką.
***
-I co bawi cie to skurwielu!?- warknąłem i złapałem go za koszulkę unosząc klika milimetrów do góry.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- zaśmiał mi się w twarz. Nie wytrzymam. Puściłem go i pchnąłem. Brad zachwiał się na nogach. – jesteś wkurwiony?- zacisnąłem dłonie w pięści.- to dobrze- uśmiechnął się chytrze, a ja? Przyjebałem mu w tą śliczną buźkę. Emilly zaraz się nad nim pochyliła i zaczęła pytać czy nic mu nie jest.
-Odpierdol się od Katie.- odwróciłem się na pięcie i odszedłem kilka korków, po czym znów na nich spojrzałem. –to nie jest to samo co z Carly, to coś ważniejszego- Carly była moją pierwszą dziewczyną jeszcze kiedy miałem 15lat. To było coś pięknego. Było tak samo jak z Katie. Nie potrąciłem jej oczywiście, ale bazowało na tym samym, tylko, że Car była grzeczną dziewczynką, wzorową uczennicą. Nie lubiła sobie brudzić rączek, ale lubiła mnie, a ja ją, ale umarła. Bo głupi Brad ją podpuścił zrobił to samo co przed chwilą. Też jej nagadał bzdur, a ta wsiadła w samochód i się rozjebała, zginęła na miejscu. Dowiedziałem się o tym od Zayna i Liama. Tego dnia musiałem być w domu i pilnować siostry. Nie potrafiłem sobie tego wybaczyć, ale pojawiła sie Emilly, którą poznałem w wieku 17lat. Pokazała mi świat jakiego dotąd nie znałem. Pierwszy raz wziąłem narkotyki. Później już leciało z górki. Do rozumu przemówiła mi Nikki i Izzy. Zostawiłem West po dwóch miesiącach i przeniosłem się z siostrami Swan i Malikiem oraz Liamem do L.A. Mój nowy start. Żenada. Wsiadłem do wozu i pojechałem może znajdę jeszcze Katie i jej to wszystko wyjaśnię. Muszę to zrobić. Udało się szła brzegiem jezdni w mojej zielonej bluzie, której rękawy miała zaciągnięte na dłoniach. Co chwila wycierała policzki. Wysiadłem i podbiegłem do niej mocno przytulając.
-Czy ty nie rozumiesz!?- zaczęła uderzać w moją klatę. – daj mi spokój. Nienawidzę cie, dlaczego mnie krzywdzisz!? Czemu robisz nadzieje, a później mieszasz wszystko z błotem?! Czemu jesteś zazdrosny skoro jestem twoją pieprzoną zabawką!?
-Przestań. Nie jesteś zabawką- powiedziałem z zamkniętymi oczami mocno ją tuląc. – nigdy nie będziesz. Po prostu nie słuchaj Brada dobrze ci radzę, bo on tylko, chce mnie wyprowadzić z równowagi. – odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w te piękne szaroniebieskie tęczówki. Pokiwała przecząco głową.
-Zostaw mnie
-Nie mogę
-Nie zbliżaj się do mnie, nie odzywaj. Nie dzwoń, nie pisz. Odwal się po prostu, bo nie mam zamiaru więcej znosić rozczarowań.- odwróciła się i uciekła. Wściekły kopnąłem w oponę pojazdu, czego po chwili pożałowałem.
-Kurwa!- wrzasnąłem z bólu. Bolało niemiłosiernie. Wkurwiony wsiadłem do wozu i pojechałem pod mój dom. W środku, w salonie było wesoło jak cholera. I z czego się kurwa cieszą!? Trzasnąłem drzwiami i poszedłem do kuchni. Z lodówki wyjąłem puszkę coli, którą wypiłem. Przeszedłem znów przez salon i zamierzałem iść do siebie, ale zatrzymał mnie Payne.
-I co powiedział Harry?
-Nieważne, pierdole ich wszystkich- wysyczałem.
-Co się znów stało?- Nikki za torowała mi drogę. – powiedz
-Brad się stał! Jebany masochista kurwa! Pierdolony chuj. Zejdź mi z drogi!- odsunąłem ja na kawałek i ruszyłem do mojego azylu. Zakluczyłem drzwi i opadłem na łóżko głęboko wzdychając i klnąc w poduszkę. Wyjąłem telefon i próbowałem się do niej dodzwonić, ale na marne. Za każdym razem odrzucała połączenie. Z natłokiem myśli w głowie zasnąłem. 
____________________________________
 Dobra mamy już 18. Sprostaliście wyzwaniu co mnie bardzo cieszy. Pytanka:
1. Co sądzicie o reakcji Dominica?
2. Brad namieszał między Lou i Katie. Louis mu tak łatwo nie odpuści?
3. Louis udobrucha Katie, czy może ona ucieknie?
4. Jak myślicie co będzie dalej? 
5. Jak rozdział?
Dzięki za komentarze pod 17 jesteście wielcy!
Zachęcam do zadawania pytań bohaterom A I ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA!!