***
Było już około 22.35 byłyśmy w
San Diego u mnie w domu. Postanowiłyśmy się odświeżyć, a później jechać do Los
Angeles. Wzięłam prysznic, a później ubrałam się w czarne skórzane szorty,
białą koszulkę z czarnymi rękawami. Na nogi wsunęłam czarne buty za kostkę. Do
uszu włożyłam kolczyki, a na nadgarstek
bransoletki. klik.
Pożegnałam się z mamę i już moim Bugatti Veyron Supersport jechałyśmy do mojego
i Cami domu. Całą godzinną trasę śmiałyśmy się i głośno śpiewałyśmy piosenki,
które leciały z radia. Zaparkowałam pod moim domem, a później wyszłyśmy z
samochodu. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy z Jo do środka. Na sofie siedziała
Torres i skakała po kanałach telewizyjnych.
-Kat nawet nie wiesz, jak się o
ciebie martwiłam. – powiedziała z ulgą. – kto to?- wskazała na Jo.
-Jestem Jo- przedstawiła się moja
towarzyszka.
-Cami- podały sobie dłonie.
-Jo będzie z nami mieszkać
-Jakiś czas, bo później spadamy-
uśmiechnęła się.
-Znowu uciekasz!- wrzasnęła.
-To moje życie sama je przeżyję.
I nie uciekam tylko zaczynam nowe życie! Dla twojej wiadomości jestem
oczyszczona z zarzutów
-Niby jak!? Hobbs zawsze znajdzie
sposób, żeby cie do pierdla wsadzić!- krzyczałyśmy po sobie.
-Pomogłam mu okay!? Teraz jestem
czysta, tak jak Jo
-A co z Louisem?- uniosła
pytająco brwi i się chytrze uśmiechnęła- on ci już tak łatwo nie pozwoli
odejść- spuściłam głowę i myślałam nad tym co mu powiem. Czy w ogóle powinnam
mu powiedzieć.
-Ja nie… muszę z nim pogadać-
westchnęłam i wyszłam z domu. Spacerkiem ruszyłam do domu Tomlinsona. Chciałam
się przejść i pomyśleć, ale poczułam szarpnięcie za ramię, a później stałam
twarzą w twarz z jakimś gościem.
-Siemasz Katie- uśmiechnął się
chytrze i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Zmarszczyłam brwi i się lekko
uśmiechnęłam. Nie znam go, ale on zna mnie. – jak życie?- zaśmiałam się pod
nosem.
-Skąd mnie znasz?
-Czyżby? -zagryzłam wargę, co
powtórzył po mnie. –Louis- przytaknął.
-Idziesz teraz do niego?
-Nie- zaprzeczyłam. Nie wiem czy
to jego kumpel czy wróg, ale nie musi wiedzieć czy idę do niego. –jak ty w
ogóle masz na imię?
-Brad, pozdrów Tomlinsona i
powiedz, że jutro
-Jutro co?- uśmiechnął się.
-On wie
-Też chce wiedzieć- warknęłam.
Nie lubię tajemnic. Nie lubię jak ktoś coś przede mną ukrywa. Lubię wiedzieć na
czym stoję, lubię wiedzieć wszystko co mnie interesuje. – gadaj
-Do zoba Vexy- odwrócił się na
pięcie i poszedł w przeciwnym kierunku. Potrząsnęłam głową próbując sobie
uświadomić co się właśnie stało. Po 10 minutach byłam już przed jego domem. Zapukałam,
ale nikt nie otwierał. Odsunęłam troche donicę i podniosłam kluczyk, który
włożyłam do zamka i przekręciłam. Weszłam do środka, gdzie panował półmrok.
Jedyne światło padało z plazmy w salonie, dlatego tam też poszłam. Loui spał na
sofie. Jego grzywka opadała na czoło, co dodawało mu uroku. Wyglądał niewinnie
i bezbronnie. Przykucnęłam przed nim i odgarnęłam włosy. Tommo mruknął pod
nosem, na co znów się uśmiechnęłam. Przejechałam dłonią po jego policzku, na co
znów niezadowolony mruknął.
-Spadaj- powiedział zachrypniętym
głosem, który był mega seksowny… normalny! BYŁ NORMALNY. Powtórzyłam swój gest.
Szatyn złapał za moją kończynę, a później uniósł powieki- Katie- powiedział
jakby z ulgą. Podniósł się do pozycji siedzącej, a później przeniósł mnie na
swoje kolana. Mocno do siebie przytulił. Głowę miałam opartą o jego klatkę
piersiową i uważnie nasłuchiwałam bicia jego serduszka. Uniosłam głowę ku górze
i pocałowałam go w szyję. –gdzie byłaś?
-W Miami- wzruszyłam ramieniem.
-Miałaś jechać do domu
-Jechałam, ale były małe
komplikacje
-Jakie?
-Loui nie chce o tym gadać- po
jego minie można było stwierdzić, że jest niezadowolony. Odsunął mnie lekko od
siebie i spojrzał w oczy. Czekał wyczekująco, aż coś jeszcze powiem. Nie chce
mi się teraz o tym gadać, dlatego lekko musnęłam jego wargi i się odsunęłam.
Oblizał wargi, a później przyciągnął mnie za szyję i łapczywie wpił się w moje
wargi. Oddawałam jego pocałunki, bo on zajebiście całuje. Wplotłam palce w jego włosy. Czułam jak się
uśmiecha. Rozchyliłam wargi, a on zaczął językiem gładzić moje podniebienie.
Nasze języki zaczęły toczyć walkę. Niebieskooki wstał, a ja oplotłam nogami
jego biodra, aby nie spaść oraz nie przerywając buziaka. Szedł w stronę swojego
pokoju, co chwila obijając moje plecy o ścianę. Pajac nie potrafi iść prosto.
Jego dłonie aktualnie znajdowały się na moich pośladkach, ale zdjął jedną,
tylko po to, żeby odnaleźć klamkę i otworzyć brązowy prostokąt, który prowadził
do jego pokoju. Po wejściu do jego azylu zatrzasnął je nogą. Rzucił mnie na
łóżko, a później przygniótł swoim ciałem. Pozbył się mojej bluzki, a później
całował moją szyję, schodząc coraz niżej. To jak mnie całował… czułam się
dobrze, żeby nie powiedzieć świetnie. Znów objęłam nogami jego pas i odwróciłam
nas w ten sposób, że to on teraz był na dole. Siedziałam na nim okrakiem i
wpatrywałam się w niego. Na jego twarzy zaczęła pojawiać się niecierpliwość.
Próbował mnie pocałować, ale nie pozwoliłam na to.
-Co?- powiedziałam w tej samej
intonacji, a później pocałowałam. Pozbawiłam go czarnego t-shirt’ u, który
rzuciłam na podłogę. Całowałam jego klatkę piersiową, a później umięśniony
brzuch, gładziłam go też dłonią, dokładnie dotykając każdy mięsień. Chłopak
przekoziołkował nas i pozbawił mnie kontroli. Kreślił językiem kółeczka na moim
pępku, przez co moje ciało wygięło się w lekki łuk. Odpiął mi stanik i gdzieś
rzucił. Pieścił moje piersi, a później zdjął moje spodenki. Dłonie ułożył na
moich udach, które rozsunął na boki. Muskał wewnętrzne strony moich ud, przez
co pojękiwałam. Co on ze mną robi!? Jego dotyk działa na mnie cholernie dobrze!
–Loui- teraz to ja byłam nie zadowolona. Podniósł się i popatrzył na mnie z
chytrym śmieszkiem. Brad! Powiem później.
-Co?- naśladował mój głos.
Zdjęłam jego spodnie, które po chwili dołączyły do reszty naszej garderoby, tak
jak moje majtki i jego bokserki Wszedł we mnie, na co głośno jęknęłam.
Uśmiechnął się chytrze, a później wpił w moje wargi. Poruszał sprawnie biodrami
doprowadzając mnie do ekstazy. Po raz kolejny wydałam z siebie odgłos
zadowolenia. Poruszał się coraz szybciej, a ja już byłam u szczytu
przyjemności. Doszliśmy jedno po drugim. Tommo opadł obok mnie i okrył nas
kołdrą. Regulowaliśmy oddechy. – byłaś świetna- szepnął mi na ucho.
-Ty też- uśmiechnęłam się i po
raz kolejny dzisiejszego wieczoru go pocałowałam. Przyciągnął mnie do siebie,
tak, że głowę miałam opartą o jego klatę. – Loui, bo zapomnę. Jakiś Brad mówił,
że jutro
-Kurwa- mruknął, na co uniosłam
głowę.
-Co?- pokiwał głową, że nie
powie. –Loui gadaj- warknęłam- masz mi powiedzieć!- podniosłam głos.
-Chodzi o wyścig- westchnął-
ciebie Emilly szukała, Toretto, O’Conner. W coś ty się wpakowała?
-W nic. Toretto i Briana
widziałam pierwszy raz w życiu, a Emilly? Eh szkoda gadać. Kiedyś pracowałam
dla jej starego. Stare czasy.
-Cieszę się, że wróciłaś. Zrób
coś dla mnie i nie gadaj z Bradem okay?- patrzył na mnie surowym wzrokiem jak
ojciec na dziecko, od którego oczekuje, żeby coś zrobiło.
-No okay, ale jutro- ziewnęłam-
jutro powiesz kim on jest- nie miałam siły więcej patrzeć w te jego
hipnotyzujące tęczówki, dlatego oparłam głowę o jego nagi tors i zasypiałam.
-Dobranoc mała- pocałował mnie we
włosy i mocniej przytulił. Zasnęliśmy.
***
Obudziłem się w łóżku sam, a przecież spałem z Katie.
Przeciągnąłem się i wstałem z łóżka. Ubrałem spodnie z dresu i przeczesałem
włosy. Zszedłem na dół do kuchni i od razu uśmiech pojawił się na moich ustach.
Kat stała w przy blacie ubrana w moją koszulkę oraz swoje czarne bokserki.
Miała bose stopy i coś próbowała wyjąć z szafki. Zaszedłem ją od tyłu i objąłem
w pasie mocno do siebie tuląc. Odwróciłem ją do siebie przodem, a później
uniosłem za pośladki ku górze usadowiłem ją na blacie. Ułożyłem dłonie na jej
udach, które rozchyliłem, aby mieć lepszy dostęp do jej warg, które co chwila
całowałem. Objęła mnie nogami w pasie i złapała za szyję przyciągając bliżej
siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować.
-Siemasz Katie- usłyszałem za plecami. Nie chętnie oderwałem
się od brunetki i odwróciłem w stronę Liama. – wiedzę, że noc wam się udała-
zaśmiał się ruszając śmiesznie brwiami.
-Ogarnij się- odwarknąłem. – sam pewnie z Izzy…
-Może – uśmiechnął się tajemniczo, na co James się zaśmiała.
-Loui podaj mi ten kubek- wskazała na naczynie, z którego
zwykłem pić rano. Pokręciłem przecząco głową- no weź- westchnęła- proszeee –
wypuściłem głośno powietrze i podałem szklankę, o którą prosiła.
-Dajesz jej swój kubek?!- zdziwił się Payne, na co
wywróciłem oczami- nikomu nie pozwala z niego pić- powiedział do Katie, a
później gdzieś polazł. Brunetka przytuliła mnie od tyłu.
-Nikomu nie pozwalasz, a mi tak?- mógłbym przysiąc, że się
teraz uśmiechnęła. Odwróciłem się do niej przodem i spojrzałem w oczy.
Dziewczyna się uśmiechnęła, a późnej musnęła moje wargi. To był przelotny
buziak, a później poszła do góry. Nalałem wody do tego samego kubka co
niebieskooka i wypiłem, następnie poszedłem w jej ślady. Leżała na materacu i
tępo gapiła się w sufit. Położyłem się obok.
-Co jest?- wzruszyła ramionami. –powiedz
-Czego oni ode mnie chcieli?- zmarszczyłem brwi, o kogo
teraz jej chodzi?- no wiesz Toretto
-Pytał o twoją matkę
-To jej znajomy- oparłem się na łokciu i leżałem teraz na
prawym boku nawijając sobie jej włosy na palec. – mówiła mi, że nie widziała go
18lat
-A ty masz…
-No 17lat głąbie- westchnęła- nie wiesz ile mam lat!?
-No 17lat małpo- zaśmiała się pod nosem. – myślisz, że on
może być twoim ojcem?
-Nie. Na pewno nie, przecież mój mieszka w Bakersfield
mówiłam ci- pochyliłem się nad nią i pocałowałem, co odwzajemniła. Po chwili
jednak oderwałem się od niej przygryzając jej dolną wargę. Uśmiechnęła się.
-Zadzwoń i poproś o wyjaśnienia
-Nie- podniosła się- idę pogadać z Harrym- już miała wstać z
łóżka, ale złapałem ją za nadgarstek. –Loui, przecież…
-Też pojadę- wzruszyła ramionami. Dziewczyna poszła do
łazienki, z której wyszła po 15 minutach ubrana we wczorajsze rzeczy. Po niej
wszedłem ja. Wziąłem szybki prysznic, a później ubrałem się w czarne rurki oraz
czarny t-shirt. Przeczesałem włosy ręką i wyszedłem. Katie już stała przy
drzwiach. Podszedłem jeszcze do szafy, z której wyjąłem zieloną bluzę od Nike i
rzuciłem jej na głowę, co ją troche zirytowało- ubierz się- posłusznie ubrała
na ramiona bluzę. Wyszliśmy z mojego azylu i zeszliśmy na dół. W salonie
urzędowała już Nikki.- czego szukasz?- zmarszczyłem brwi.
-No pilota buraku- westchnęła.
-Pod sofą- uśmiechnęła się Katie. Blondynka znalazła pilot.
-Dzięki i siemka tak właściwie- wymieniły się uśmiechami. –
zjecie naleśniki?
-Nie- odpowiedziałem na nas oboje- chodź do tego palanta, a
później…
-Jeśli masz być wkurwiony o to, że chcę z nim pogadać to
sobie odpuść. Znowu zaczynasz mnie wkurwiać!- wrzasnęła i w pośpiechu ubrała
buty, a później wyszła.
-Widziałaś?- zwróciłem się do Nikol.- czy w zawsze musicie
robić aferę o nic?
-Debil- skwintowała.- zakochany, zazdrosny pojeb- patrzyłem
na nią zszokowany. Pierwszy raz nazwała mnie pojebem- no jedź za nią, bo znowu
ci gdzieś ucieknie i będziesz smutał
-Ja nie smutam to po pierwsze…
-Po drugie zapierdalaj za nią kretynie- z góry zszedł
Malik.- no jazda- westchnąłem i wyszedłem z domu kierując się w stronę garażu.
Wsiadłem do mojego mitsubishi i pojechałem w stronę domu Toretto. Po drodze
dostrzegłem Katie, szła cała w nerwach kopiąc kamyk i klnąc pod nosem.
Wyglądała zabawnie i uroczo. Zatrąbiłem zwracając jej uwagę. Mordowała mnie
wzrokiem i wystawiła środkowy palec. Podjechałem bliżej i spuściłem szybę w
dół.
-Wsiadaj
-Spierdalaj
-Wsiadaj
-Odpierdol się
-Nie świruj tylko wsiadaj- warknąłem, ale on szła dalej.
Zatrzymałem samochód i wysiadłem trzaskając drzwiami. Szarpnąłem ją za ramię
zmuszając, aby na mnie spojrzała.
-Co?!- wrzasnęła. Złapałem za jej policzki i przyciągnąłem
do siebie złączając nasze wargi w pocałunku. Oddała, a po chwili się od siebie
odkleiliśmy.
-Chodź
-Czy ty zawsze musisz mnie wyprowadzać z równowagi?
-Sama mnie wyprowadzasz z równowagi- powiedziałem po przez
śmiech, gdy siedzieliśmy w aucie. Po 12 minutach byliśmy przed domem Harrego.
Wysiedliśmy, a ja od razu splotłem nasze palce razem.
-No nie gadaj- zaśmiała się.
-Zamknij się okay?- nic nie opowiedziała tylko z chytrym
uśmieszkiem wzruszyła ramionami. Weszliśmy na ganek, po czym brunetka zapukała.
_________________________________
Okay mamy już 17 niespodzianka może być? OK no to teraz pytanka:
1. Lou i Katie. Jak dalej potoczą sie ich relacje?
2. Co sie wydarzy w domu Toretto?
3. Czego Katie dowie sie od Harrego?
4. Brad namiesza czy odpuści?
5. Jak rozdział?
Bardzo wam dziękuję za cierpliwość tym bardziej, że mam dwie kapy z matmy ;/ Nie za fajnie ;/
Zadawajcie pytania bohaterom jeśli chcecie
Mam dla was niespodziankę- kolejną:
Dobra od razu mówie, że nie wiem kiedy następny rozdział. Możemy zrobić coś takiego, że jeśli będzie ponad 25 komentarzy postaram sie coś dodać. Pasuje wam? Myśle, że tak
Buźka miśki ;**