sobota, 25 stycznia 2014

24.


***
Nie ma żadnych innych oczu
Które mogłyby przejrzeć mnie na wylot
Niczyje ramiona nie mogą wznieść
Wznieść mnie tak wysoko
Twoja miłość wznosi mnie poza czas
A ty znasz moje serce na pamięć

-Katie idziemy do klubu. Idziesz z nami?
-Nie Kai, nie mam ochoty- powiedziałam bezuczuciowo.
-Mam zostać z tobą?
-Nie. Idź.- cmoknął mnie w policzek i wyszedł trzaskając drzwiami. Cały czas myślę o tym co mówił Louis. Ma rację, nie chciałam takiego życia. On mnie zna chyba najlepiej. Nawet Kai nie wie połowy rzeczy, co Tommo. Mimo, że to Jordan był jest moim chłopakiem. Nagle w okno balkonowe coś uderzyło. Podeszłam bliżej i uchyliłam je, po czym wyszłam na balkon. Nikogo nie było, oprócz tego wielkiego i pięknego księżyca na niebie oraz gwiazd. –czemu muszę być taka naiwna?- westchnęłam.
-Nie jesteś naiwna- szepnął mi do ucha, a później przytulił od tyłu opierając brodę o mój lewy bark.
-Czemu przyjechałeś? – czułam jak w moich oczach zbierają się łzy.
-Bo… - zawahał się- nie wiem jak mam określić to uczucie, ale przy tobie czuję, że mogę być sobą- musnął moją szyję. Kocham sposób, w który to robi. Odchyliłam głowę, aby po raz kolejny obdarzył moją szyję całusem. Mruknęłam pod nosem, na co on cicho zachichotał. – Katie wróć ze mną- nie odpowiedziałam. To trudna decyzja- proszę. Dobrze wiesz, że źle robisz pracując dla Bragi. Co z tego, że ci dobrze płaci, a jeśli pójdziesz siedzieć? Jeśli…
-Ty też już byłeś w pierdlu- wtrąciłam.
-To co innego
-To samo
-Siedziałem za wyścigi
-Łżesz!- warknęłam- brałeś, sprzedawałeś i przemycałeś- chwycił mnie za ramiona i odwrócił do siebie.
-Kto ci to powiedział?- chłopak był wyraźnie wściekły.
-Wiem więcej niż myślisz. Wiem, że byłeś z Emilly, Carly była twoją pierwszą prawdziwą miłością, kochałeś ją i nie chcesz więcej czuć tego uczucia.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Z moich natomiast zaczęły spływać po policzkach łzy.
-Nie płacz, bo nie lubię tego- ujął moją twarz w dłonie i kciukami starł słoną ciecz.- to nie tak, że nie chcę. Powinnaś rozumieć sama straciłaś Kai’ a.
-Loui nie mam ci tego za złe, że nie chcesz czuć miłości. Po prostu się mną nie baw
-Nie bawię się tobą!- wrzasnął, aż przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. – zrozum to w końcu mała- lekko się uśmiechnęłam, na co on pochylił się i pocałował.
-A co z…
-Wyszedł, teraz jesteś moja- uniósł mnie za pośladki, a ja oplotłam jego biodra. Złączył nasze usta w pocałunku pełnym namiętności i pożądania. Wplotłam palce w jego zmierzwione włosy, które są miękkie.  Oparł moje plecy o ścianę domu. Oderwał swoje usta od moich opierając swoje czoło o moje- ty nie wiesz jak mi cie brakowało, a teraz należysz do mnie. Nikomu nie pozwolę cie tknąć, bo jesteś moja- łapczywie wpił się w moje wargi, a później nasze języki zaczęły tańczyć ze sobą dziki taniec. Wszedł ze mną do środka rzucając mnie na to wielkie łóżko. Rozerwał moją bluzkę, a później całował
szyję lekko ją zasysając i pozostawiając malinkę. Przekręciłam nas w ten sposób, że teraz to on był na dole. Zdjęłam jego koszulkę i całowałam klatkę piersiową, która była jeszcze bardziej umięśniona, tak samo jak mięśnie brzucha. Musiał ćwiczyć. Pozbyłam się jego spodni i wróciłam do ust. Jego ręka przyciągała mnie za szyję bliżej. Znów byłam na dole, a moje spodnie na podłodze. Jego dłonie spoczęły na moich udach rozszerzając je, a następnie pochylił się i całował ich wewnętrzne strony. Wydawałam z siebie ciche jęki, co go jeszcze bardziej nakręcało. Wrócił do ust, które tylko raz musnął, a później rozpiął stanik. Pieścił piersi i zataczał kółeczka przy pępku. Zdjęłam jego bokserki z motywem supermana, a on moje. Wszedł we mnie, na co głośno jęknęłam. Wpił się w moje wargi i poruszał się coraz szybciej. Czułam się jak w niebie. Z Louisem mogę wszystko osiągnąć. Po chwili doszliśmy na szczyt rozkoszy. Wyszedł ze mnie i opadł obok na łóżko. Przyciągnął mnie bliżej swojego torsu i pocałował. –byłaś świetna
-Tak jak ty- uśmiechnął się chytrze i znów mnie pocałował. Gadaliśmy jeszcze, ale przerwał nam telefon. Szatyn westchnął niezadowolony, ale odebrał.
-Siema młody… przeszkadzasz… pierdolisz… ło kurwa, ale się porobiło… dobra powiem jej… spoko… no nara- odłożył komórkę i spojrzał na mnie jakoś dziwnie. –dzwonił Harry- otworzyłam na niego szerzej oczy. Od kiedy oni są takimi przyjaciółmi? Niebieskooki wywrócił oczami i cmoknął mnie w nos. – ostatnio gadałem z twoją matką
-Po co?
-Dla szpanu- powiedział ze zmarszczonymi brwiami.- nie, ale serio. Jechała z nami do L.A. Hazz przed chwilą powiedział, że twoja matka powiedziała, że Toretto to twój ojciec
-Skończ pieprzyć głupoty. On nie jest moim ojcem. Mówiłam ci, że mój tata mieszka w Bakersfield.- gadałam jak najęta. Bardzo szybko.
-Ey Katie luzuj zawsze można tam pojechać
-Nie chcę- wydęłam dolną wargę, na co się zaśmiał, a później znów pocałował. – chcę tu zostać
-Z?
-…
-Mała powiedz to
-Nie jesteś mi obojętny. Chcę zostać z Tob…
-Co jest?- gładził mój policzek przez co zaczęłam odpływać.
-Kai- odchylił głowę do tyłu i głośno wypuścił powietrze nosem.
-Nie będę się tobą dzielił- wycedził przez zaciśnięte zęby- zostaw go-zacisnęłam powieki- wiem, że go kochałaś, ale on... jesteście przeszłością, a my teraźniejszością. Tu i teraz pamiętasz?- przytaknęłam, a później położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zasnęłam.
***
Rano obudził mnie huk. Wypełzłam z ramion Liama i poszłam się rozejrzeć. Zeszłam po schodach i zobaczyłam Louisa, który zbierał się właśnie z podłogi. Był zadowolony, ale też troche nerwowy. Wstał i otrzepał ubranie, a później przeczesał dłonią włosy.
-Co tam Izzy?
-Czemu tak hałasujesz? Głowa mi pęka- westchnęłam, na co on się zaśmiał- czego rżysz?
-Nie mogę mieć dobrego dnia?- wzruszył ramionami.
-Katie- zaśmiał się kręcąc głową na boki. – przeleciałeś ją znowu
-Może- ruszył do kuchni, dlatego poszłam za nim. Chcę wiedzieć, taka już moja natura. Jestem ciekawska i muszę wiedzieć wszystko. Zresztą on jest dla mnie jak starszy brat. Takie już zadanie młodszej siostry, żeby wkurwiać starszego brata. Szatyn nalał sobie do szklanki wody i oparł się o blat, na którym się usadowiłam. Dokładnie lustrowałam Lou, na co zaczął nerwowo wystukiwać rytm palcami o blat- nie gap się tak, bo zeza dostaniesz- warknął.
-Kochasz ją?
-Może
-Lou! Gadaj mi tu prawdę i tylko prawdę- skrzyżowałam ręce na piersi i przyjęłam poważną minę, na co znowu wybuchnął śmiechem. Nie widziałam go jeszcze takiego od śmierci Carly.
-Ciekawość Izzy to pierwszy stopień do piekła- zmierzwił moje włosy, czego nienawidzę.
-Lou zaraz ci te palce połamię!- krzyknęłam za nim, a w tym samym czasie na dół zszedł Malik, który powtórzył gest Tomlinsona czochrając mi włosy i mówiąc ‘siemasz Izzy’. – Malik nie prowokuj mnie- warknęłam.
-Jezu co ty okres masz?
-Jaki z ciebie jest dekiel. Nie mam okresu- zeskoczyłam z blatu i usiadłam naprzeciwko tego pajaca. Przeszywałam go wzrokiem.
-Bella skończ się gapić
-Myślisz, że Lou i Kat to tak na serio?
-Czekaj, ale ona jest z Kai’ em
-No fakt
-Louis z nią znowu spał?
-Jak myślisz?
-Ty sam nie wiem, może.
-Może przestaniecie mnie obgadywać?- nasz wzrok automatycznie powędrował na Tomlinsona, który stał przed nami w samych spodniach i w mokrych włosach. Był wkurzony. –Bella skończ ten cyrk, bo wkurwia mnie to, że wtykasz nos w nieswoje sprawy- warknął, a później ubierając koszulkę wyszedł.
-Niedobrze- zaśmiał się Zayn.
-Czego rżysz kretynie!?
-Ogarnij się sama zaczęłaś
***
Boże czemu ona musi być taka ciekawska. Chce wiedzieć wszystko, ja nie wiem jak Liam z nią wytrzymuje. Tylko ploty, ploty i ploty. Jak Zayn! Wsiadając do wozu wybrałem numer do Katie, odebrała po pierwszym sygnale.
(rozmowa, L- Louis, K- Katie)
K- siemka co tam?
L- co robisz?
K- co byś chciał?
L- ubierz się, będę za 5minut
K- no okay
L- na razie mała- rozłączyłem się i pojechałem pod dom, w którym mieszka.
‘Jestem. Przychodź L’
Chwilę później siedziała już w moim mitsubishi. Pocałowałem ją, co odwzajemniła.
-Gdzie jedziemy?- uśmiechnęła się szeroko. Lubię kiedy się uśmiecha.
-Nie wiem, a gdzie chcesz jechać?- wzruszyła ramionami.  Jechaliśmy przed siebie. 
_____________________________
Dam, dam, dam!! Heh taki mały zwrocik akcji z seksem w tle xd 
Pytanka:
1. Kai dowie sie o zdradzie Katie??
2. Louis dopiął swego, ale co będzie dalej??
3. Czy Katie pogodzi sie z wiadomością, że Dom jest jej ojcem?? Kto podszywa sie pod jej ojca??
4. Jak rozdział?? Może być??
Dzięki za to, że sie tak postaraliście mimo, że 2 komy były moje -_-
Okay, ale jeszcze jedna ważna sprawa organizacyjna (?) pojawiła sie ankieta, w której fajnie by było, gdybyście zagłosowali ;p 
35KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ!!
buźka miśki ;**

niedziela, 19 stycznia 2014

23.



ważna notka pod rozdziałem!!

***
‘Całe moje życie kłopoty chodzą za mną jak tajemnicza dziewczyna
Goniłem pamięć, jak tajemniczą dziewczynę
Zgubiłem się szukając mojej duszy w całym tym mieście
Wybrałem złą drogę w rozwijaniu się i to sprawiło że wariuję’

Jechaliśmy do kuzyna Zayna, który od kilku lat mieszka na wyspach kanaryjskich i zgodził się na naszą wizytę. Tak mówił Malik. Po 30 minutach byliśmy przed wielką willą klik. Kuzyn mojego przyjaciela nieźle się tu ustawił. Zayn zapukał do drzwi, a otworzyła mu jakaś blondynka, nawet ładna.
-Zayn!?- zdziwiła się na jego widok, a ja, Liam, Nikki i Izzy spojrzeliśmy na niego z uniesionymi brwiami- co tu robisz?- bardziej warknęła.
-Kuzynko kochana, moja ulubiona- szedł w jej kierunku z szerokim uśmiechem i otwartymi ramionami, żeby ją przytulić.
Vicky
-Nie słódź Malik. Geo cie zabije jak tylko zobaczy
-Oj, dramatyzujesz. Możemy się na troche zatrzymać?- wskazał na nas, a my dalej uważnie obserwowaliśmy tę dwójkę. Blondynka zaczęła się zastanawiać- no proszeee- przeciągnął, a ona głośno westchnęła otwierając szerzej drzwi. Weszliśmy do środka, a tam w salonie siedziała kolejna dziewczyna w rudawych włosach. Pożerała mnie wzrokiem. –pokażę wam pokoje- ruszyliśmy za nią. Najpierw pokój dla Zayna i Nikki, później Liama i Belli, a na końcu tymczasowa sypialnia dla mnie. No mega. klik. Zeszliśmy później na dół, gdzie siedziała ta dziewczyna. Usiedliśmy na sofie i fotelach. Kuzynka Zayna nazywa się Vicky, a ta druga Justine. Dalej nie wiemy czemu kuzyn Malika, chce go zabić, bo ten głąb nie chce się przyznać.
-Vicky widziałaś tutaj może taką brunetkę, 160 centymetrów wzrostu, ładna- zacząłem opisywać Katie, ale ona niestety pokiwała przecząco głową.
Justine
-Ona się ściga- poruszyła sprawę Nikol. – jest tutaj tor?
-Jest. Stary- nowy, który Niall odnowił- wtrąciła się Jus. – dziś tam jedziemy, bo Geo się ściga- mulat uśmiechnął się triumfalnie.
-Też chcę- powiedział z zaciszem.
-Jaki ty jesteś głupi- westchnęła starsza z sióstr Swan.
-Kochasz to- znów ten uśmieszek. – jeśli Kat tam będzie, będzie też Braga- zwrócił się do mnie, a ja westchnąłem głęboko i oparłem głowę o oparcie sofy. – co zrobisz?
-Chcę tylko Katie, mam gdzieś Bragę czy chuj wie jak mu tam
-Arturo Braga?!- zdziwiła się Vicky- czy wy wiecie w co się pakujecie?! Zayn znów to robisz! Mieszasz się w kłopoty!- zaczęła po nim krzyczeć, a mi się przypomniała kłótnia z Katie. Jak kazała, żebym ją zostawił.
-O której ten wyścig?- wtrąciłem, a Justine uśmiechnęła się zadziornie. Laska wiem, że jestem zajebiście boski, ale nie musisz się aż tak zachłannie gapić!
-O 22- odpowiedziała zrezygnowana. – jak coś ci się stanie to ci dowalę- powiedziała na równi z Nikki. Razem z Vick spojrzały na siebie, a Zayn się triumfalnie uśmiechnął. Gościu to twoja kuzynka, a ty patrzysz na nią jakbyś chciał przelecieć. Nagle drzwi się otworzyły, a wszedł przez jakiś blondas. Kiedy zobaczył Malika, rzucił się na niego i zaczął okładać.
-Po chuj przyjechałeś!? Wystawiłeś nas, a teraz wracasz jakby nic się nie stało!- wrzeszczał i obijał mu buźkę. Odciągnąłem blondasa od mojego kumpla, a Nikki przykucnęła przy Maliku i wytarła rękawem krez ściekającą po jego policzku z łuku brwiowego, który był rozcięty.
-Widzisz, mówiłam ci, że jak będziesz zgrywał ważniaka, ktoś ci przyjebie- pomogła mu wstać, a później stanął naprzeciwko jak mniemam swojego kuzyna, który nic nie wie o tym, że się tutaj zatrzymaliśmy. Mogłem się tego spodziewać, w końcu to Zayn załatwiał. On zawsze coś spieprzy. To człowiek demolka, czego się złapie to się psuje, ale jest jednym z nas. Jest moim bratem. – może pojadę za ciebie?
Geo
-Możesz jechać ze mną- Nikki wywróciła oczami, a on to powtórzył, a później zarzucił jej ramię na barki i przyciągnął do siebie bliżej, całując w czoło.
-Znasz Vexy?- rzucił w kierunku Geo Liam. Blondyn zaczął się zastanawiać.
-Katie?- przytaknąłem- kręciła się przy torze razem z Kyle’ m i ekipą Nialla. Teraz pracuje chyba dla Bragi. To twoja laska?- spytał patrząc w moją stronę.
-Mamy kryzys- uniosłem lekko kącik ust. Jest moja i mamy kryzys.
-Jest dobra w wyścigach Tommo- uśmiechnął się.- gdzie mieszkacie?- zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Zayna, który odsunął od siebie Nikki.
-No u ciebie- wyszczerzył się znowu, za co dostał w pysk. Było mi go żal, jest dla mnie jak brat, a jakiś kretyn daje mu w pysk, za… nawet nie wiem za co. Znowu go odciągnąłem od przyjaciela razem z Payne’ m. Później poszliśmy się ogarnąć i jechaliśmy na tor.
***
Stałam oparta o maskę wozu Kai’ a. Powiedział, że dziś się ściga z jakimś Geo i kilkoma innymi gośćmi. Nagle przed oczami mignął mi wóz Zayna. Co to cholery!? Z samochodu wysiadł mulat. Schowałam się za Kai’ em na co się zaśmiał. Niestety Malik przyszedł z jakimś gościem do nas.
-Siemka mała- uśmiechnął się do mnie, a później przytulił- myślałaś, że cie nie znajdziemy?- mruknął mi do ucha. Czekaj! My!? ZnajdzieMY!? Louis na pewno też tu jest. Zayn gadał z Kai’ em jakby się znali od kilku dobrych lat. Tak samo ten blondyn, z którym przyszedł. Kątem oka zauważyłam Horana, który dziś też bierze udział w wyścigu.
-Do wozów panowie!- powiedziała przez megafon Kelly, wysoka brunetka, ubrana w czarne szorty i czarny top. Chłopaki wsiedli do samochodów. Łącznie na starcie było sześć wozów. Zayn, Kai, Geo, Horan, Greg i Kyle. Z Malikiem jechała Nikol. Fuck! Teraz to już na pewno wiem, że Loui też tu jest. Silniki zaczęły warczeć, a masa półnagich dziewczyn piszczeć- stawką jest 100 patoli! Panowie zróbcie to dla swoich kobiet- uśmiechnęła się chytrze, na co wywróciłam oczami. – kiedy flaga spadnie ruszacie ogarniacie?- jako znak, że rozumieją grzali silniki. Czarno-białą flaga opadła na ziemię, a później przejechało po niej 6 szybkich wozów. Westchnęłam głęboko.
-Czemu uciekłaś?- poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Po zapachu perfum poznałam, że to Loui. Bałam się odwrócić i spojrzeć w te piękne tęczówki.
‘Cóż, nie jestem pewien, co to będzie, ale z zamkniętymi oczami wszystko widzę to niebo za oknem, Księżyc nad Tobą i miasto pod Tobą. Wstrzymuję oddech, gdy się poruszasz smakuję Twoje usta, czuję skórę, kiedy czas nadejdzie, Kochanie nie uciekaj. Po prostu powoli mnie pocałuj.   Nie uciekaj...’
-Katie odwróć się- zacisnęłam mocno powieki, żeby się nie rozryczeć. Stałam nieruchomo. – mała proszę – pokiwałam przecząco głową, a on odgarnął włosy na prawe ramię i pocałował za uchem. Przeszedł mnie dreszcz.
-Proszę cie nie rozdrapuj ran- szepnęłam.
-Wróć ze mną do L.A.
-Nie mogę- powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a później zagryzłam wargę.
-Czemu, bo tu jest Kai?- prychnął- bo pracujesz dla Bragi? O ile dobrze wiem, miałaś zacząć od nowa. Nie pakować się w kłopoty. Uczciwie. Chciałaś tego- odwróciłam się do niego przodem i odważyłam się spojrzeć w ten niebieski ocean w jego oczach. Schował mnie w swoich silnych ramionach. – wiesz, że tęskniłem?
-Ja też, ale nie mogę- westchnęłam głęboko. Odsunął mnie od siebie i spojrzał prosto w oczy. Czekał aż coś powiem- nie potrafię. To tak bardzo boli
-Katie zaryzykuj – zagryzłam dolną część ust, a on potarł kciukiem moją brodę- zrób to dla mnie. Przecież nie jestem ci obojętny
-To prawda- spuściłam głowę.- nigdy nie będziesz obojętny- uśmiechnął się chytrze, a następnie chciał pocałować, ale na metę zajechały wozy. Pierwszy był Malik, a zaraz za nim Kai, Niall, Geo, Kyle i Greg. Jordan podszedł i mnie przytulił, a później wziął za dłoń i prowadził w stronę swojego samochodu. Ostatni raz popatrzyłam na Louisa, który stał wkurzony i mordował Kai’ a wzrokiem.
***
Yeah! Wygrałem! Mój kuzyn i ten kolega Katie mogą się schować. Uradowany odebrałem szmal i podszedłem do przyjaciół. Louis był jakiś wkurwiony, ale u niego to normalne. On się chyba faktyczne w Kat zakochał, bo zawsze jak puknie laskę to ją zostawia, a James dał nawet swój kubek. Skąd wiem? Nie, nie z naszych kamer w domu, bo takich nie mamy w środku tylko na zewnątrz. Liam mi powiedział, a właściwie to Izzy, ta powiedziała Nikki, a ona mi. Przed nami nic się nie ukryje. Zamachałem mu forsą przed nosem, na co się lekko uśmiechnął.
-Świetny wyścig stary- przybiliśmy sztamę, a chwilę później przyszedł Geo.
-Przegrałeś, jeździsz jak ciota!- zacząłem się z niego śmiać.-kretyn… Hahaha- na jego czole pojawiła się charakterystyczna żyłka, która oznacza, że zbliża się atak szału.
-Geo, gdzie mieszka Kai?- wtrącił się Tommo.
-Jaki Kai?- zagadnęła Nikki. Wyjęła mi to pytanie prosto z ust.
-W willi jakieś 5minut drogi od nas
-Nie pierdol- nie dowierzał. Mój kuzyn tylko pokiwał potwierdzająco głową.
-Kim jest Kai!?- warknęła tym razem Izzy.
-To chłopak Katie- mówił przez zaciśnięte zęby.
-Nie wiedziałem, że ma chłopaka. Przecież z nią spałeś- na słowa Liama spuściłem głowę, żeby mój przyjaciel nie zauważył mojego chamskiego uśmieszku.
-Skończ pierdolić Liam! Mówiła, że on zginął w wypadku! Kurwa nie wiedziałem, że on tu mieszka- dodał ciszej. Wsiadł w samochód i odjechał. 
_________________________________
Ok, zacznijmy od tego, że mnie ZAWIEDLIŚCIE!!  Przy 213 wejściach tylko 11 komentarzy ;'( 
Powoli tracę ochotę na pisanie, a mam już plany co do tego opowiadania, no ale skoro nie chcecie czytać to spoko. Jeśli chcecie to odpowiadajcie na pytania, bo mam już na to całkowicie wyjebane:
1. Lou znalazł Katie, ale czy przekona ją znów do siebie?
2. Tomlinson wróci do L.A. z Katie, czy bez niej?
3. Zayn i Nikki będą razem, czy to tylko przyjaźń z dodatkami?
4. Jak rozdział?
Oczywiście bardzo dziękuję osobą, które komentują. Jesteście mega kochani, serio dajecie mi motywację, żebym mogła coś dla was wymyśleć i podzielić sie z wami tym szajsem. 
Jeśli chcecie to zadawajcie pytania bohaterom. 
35KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ!!

czwartek, 2 stycznia 2014

22.



***
‘Ona jest moim muzycznym wzmacniaczem
Kiedy gra muzyka, jest moją tancerką
Kiedy jestem w pobliżu niej, wszystko dzieje się szybciej
Każdy mój dylemat, ona jest odpowiedzią
Jestem zakochany po uszy, nie potrafię tego wytłumaczyć
To takie surrealistyczne
Kiedy jestem z Tobą, kochanie
Sprawiasz, że...’

Już miesiąc próbuję z Liamem, Zaynem i laskami załatwić samolot do… właściwie to nie wiem gdzie dokładnie, ale wiem, że to gdzieś na Wyspach Kanaryjskich. Dziś mam jeszcze jechać z Harrym do matki Katie. Dom o niczym nie wie, bo zabroniłem Hazzie cokolwiek mówić. Ostatnimi czasy dobrze się dogadujemy, ale przyjacielem jeszcze go nazwać nie mogę. Jechaliśmy godzinę do San Diego, by stanąć na ganku domu James. Zapukałem kulturalnie do drzwi, a otworzyła mi jej matka.
-Dzień dobry- odezwał się O’Conner.
-Cześć Louis i…
-Harry- wystawił rękę w jej kierunku, tak jak ona swoją by po chwili je sobie uścisnąć.
-Coś się stało?- kobieta była zwyczajnie zdziwiona naszą wizytą. Pokiwałem pionowo głową, a ona wpuściła nas do środka. Usiedliśmy w salonie, na sofie, a brunetka przyniosła nam szklanki z colą. Później zajęła miejsce naprzeciwko nas, na fotelu. – więc o co chodzi?- zapytała zakładając nogę na nogę.
-Dominic Toretto- zacząłem- to ojciec Katie czy nie?
-To nie twoja sprawa dzieciaku- zacisnąłem zęby i dłonie w pięści.
-Niech nam pani powie, to ważne- Harry próbował złagodzić atmosferę, ale to nic nie da.
-Dlaczego?
-Bo Kat może mieć przez to kłopoty- warknąłem.
-Gdzie ona jest?- zmieniła temat. Czy nie może po prostu odpowiedzieć!? Jak mnie takie coś wkurza. Grrr. Jako odpowiedź wzruszyliśmy ramionami i patrzyliśmy na nią wyczekująco. Kobieta westchnęła głęboko – gdzie Dom?
-Wujek jest w L.A.- wyszczerzyła na O’Conner’ a oczy. Przybiłem sobie facepalma.
-Wujek?- nie dowierzała – jesteś synem Mia i Briana?- przytaknął. – pojadę z wami do Los Angeles- przytaknąłem tym razem ja. Matka mojej Katie poszła do góry, by po chwili zejść z jakąś torbą. Wsiedliśmy w trójkę do samochodu i udać się w podróż do naszego miasta. Kolejna godzina minęła, a ja zaparkowałem pod domem Hazza. Loczek otworzył drzwi i wrzasnął ‘jesteśmy!’. Z kuchni wyłoniła się postać Mia, a jej oczy miały kształt motet pięciozłotowych.
-Letty- kobiety przytuliły się, wydawało się, że są przyjaciółkami. Poszły rozmawiać do salonu.
-Kiedy lecisz na wyspy?- zagadał mój młodszy kolega. Prawdopodobnie kuzyn Katie.
-Jutro, a co?
-Nic- wzruszył ramionami. Gościu wiem, że chcesz lecieć ze mną i moimi ziomkami. Mnie nie oszukasz, na tą swoją obojętność. Nawet jakbym chciał to go nie zabiorę, bo obiecałem to Mia. Obiecałem, że nie będę go narażał, że przeze mnie nic mu się nie stanie. Drzwi do jego domu znów się otworzyły, a przez nie weszło dwóch mężczyzn. Ojciec i wujek Harrego. Dom jak zawsze zabijał mnie wzrokiem.
-Co on tu robi?!- warknął w stronę Hazza, ale patrząc na mnie.
-Lepiej idź do salonu, mam niespodziankę- uśmiechnąłem się chytrze, a dołączyły do nas po chwili dwie kobiety. Wyraz twarzy Toretto był bezcenny. Jego wzrok przeniósł się ze mnie na Letty. – ta, ja spadam narka stary- przybiłem sztamę z Harrym i wyszedłem. Wsiadłem do mitsubishi i pojechałem do domu. Spakowałem do torby kilka rzeczy i ustawiłem ją obok pozostałych trzech przy drzwiach wyjściowych. Cały czas nie daje mi spokoju sytuacja z Cami, postanowiłem ją odwiedzić. Po wejściu do jej domu zastałem ją w kuchni robiącą naleśniki. Mniam. – siemka- blondynka podskoczyła przestraszona, a później zabijała mnie wzrokiem.
-Pojebało cie!?- wywróciłem oczami- mówiłam ci, żebyś tu nie przychodził!- warknęła na mnie.
-Wiem gdzie jest Katie- wyszczerzyła oczy i patrzyła zniecierpliwiona aż coś powiem- obiecuje, że wrócę z nią
-Też chcę jechać
-Zapomnij – zgasiłem jej cały entuzjazm. Zgarnąłem dwa naleśniki i wyszedłem mówiąc ‘trzymaj się Cami’. Pojechałem do domu, a później pojechaliśmy- każdy swoim wozem- na lotnisko, gdzie czekać miał prywatny samolot załatwiony przez Romana i Tej’ a. Dotrzymali umowy. Wjechaliśmy na pokład naszymi wozami, a później metalowy ptak wzniósł się w powietrze i polecieliśmy na wyspy. Na mój telefon przyszła wiadomość, którą otworzyłem i zgon…
’Hej, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Przepraszam Cie za wszystko, chciałam tylko, żebyś wiedział, że cholernie tęsknię. K’
‘K’ czyli że to od Katie. Mojej małej Katie. Chciałbym odpisać, ale przyszło z nieznanego. Tęsknię za nią, za naszymi sprzeczkami, pocałunkami, za jej uśmiechem. Z tego całego doła zacząłem przeglądać fotki na telefonie miałem kilka zdjęć Kat. Moim ulubionym jest to, na którym ma niebieską bluzkę na ramiączkach, włosy zgarnięte na prawe ramie, a na prawym nadgarstku bransoletkę.
***
-Więc to prawda- Dom siedział na sofie, łokcie miał oparte o kolana, a dłonie splecione razem. – to moja córka, czemu nie powiedziałaś?
-Shaw- wypuściła powietrze ze świstem.
-Przecież siedzi w pierdlu- wtrącił się ojciec.
-Brian on nie dostał dożywocia, tylko 16lat- uniosła brwi. – musiałam ją chronić. To dlatego była przez dłuższy czas w domu dziecka. Muszę już wracać
-Nie- zaprotestowała mama- zostań, w końcu jesteśmy rodziną- uśmiechnęła się przyjaźnie do Letty. Po dłuższej chwili zgodziła się zostać.
***
Siedziałam na balkonie i obserwowałam zachód słońca, było troche chłodno, ponieważ siedziałam w krótkich spodenkach i bokserce. Miałam bose stopy. Nagle poczułam na ramionach jakiś miękki materiał.
-Przeziębisz się- później obok mnie usiadł Kai i przytulił do siebie. Uśmiechnęłam się lekko i oparłam głowę o jego bark. –opowiedz mi jak i gdzie mieszkaliśmy- zagryzłam dolną wargę, a później zaczęłam mówić:
-Mieszkaliśmy w San Diego jeszcze rok temu. To piękne miasto. Tydzień przed twoją ‘śmiercią’ przyjechaliśmy właśnie tutaj, ponieważ były problemy z dostawą części do naszych aut. Chciałam jechać sama, ale ty, Cami, Eddie i Adaś się uparliście. Załatwiłam wszystkie sprawy, był też jeden wyścig, który wygrałam na starym- nowy torze. Niall go odnowił, musisz go poznać to naprawdę miły chłopak. Chodziliśmy po plaży, wiesz to były takie nasze wakacje. Ostatniego dnia ścigali nas, później po kolei wjeżdżaliśmy wozami na pokład samolotu, który załatwił Tej. Niestety w ciebie wjechał jakiś typ, później wywlekli cie z wozu i…- zawahałam się. – czekali aż któreś z nas wyjdzie i ruszy ci na ratunek, ale sparaliżowało mnie. Nie potrafiłam się ruszyć… strzelili w samochód, który wybuchł. Ja przepraszam, chciałam ci pomóc, ale nie potrafiłam zrobić kroku przed siebie- z oczy zaczęły spływać słone kropelki, które wytarłam wierzchem dłoni. – naprawdę żałuję… najbardziej bałam się twojej matki, która mnie o to wszystko obwiniała. Znaczy nie mówiła tego wprost, ale wiedziałam, że mnie nienawidzi, dlatego się przeprowadziłam do L.A. razem z Cami. Tam zaczęłyśmy nowe życie. Co noc miałam koszmary, widziałam twoją śmierć- rozryczałam się jak małe dziecko.
-Ey słonko jestem tu i żyję- lekki uśmiech zawitał na moich ustach. I o tym właśnie mówiłam, on zawsze potrafi mnie pocieszyć, to z nim czuję się bezpieczna, z Louisem też. Teraz to już płakałam jeszcze bardziej. Tęsknię za tym dupkiem. Pieprzonym egoistą, który się mną bawił. To źle. Nie powinnam, bo kocham właśnie Kai’ a.
Moglibyśmy stworzyć Wszechświat właśnie tutaj, Świat mógłby zniknąć, Ja tylko potrzebuję Cię blisko.’
-Ludzie idziecie z nami na pizze?- zza naszych pleców wyłoniła się sylwetka Scotta, który miał mega zaciesz na mordzie.
-Jasne- odpowiedział za mnie nas Jordan.
-Idź z nimi ja chcę posiedzieć sama- wymusiłam uśmiech.
-Na pewno?- uniósł brwi, a ja pokiwałam na uwiarygodnienie moich słów pionowo głową z lekkim uśmiechem na ustach. Brunet cmoknął mnie przelotnie w usta i poszedł razem z moim przyjacielem na dół. Później usłyszałam tylko warkot silników i palenie gumy, kiedy odjeżdżali. Gapiłam się w niebo, w te biliony gwiazd, które otaczały księżyc. Naciągnęłam turkusowy koc opatulając szczelniej ciało. Pieprzony Tomlinson nie chce mi wyjść z głowy. Dlaczego mnie tak torturujesz Boże? Może nie jestem jakoś specjalnie uczciwa i robię przekręty. Pakuję się w kłopoty, mam nieuczciwą pracę, ale to chyba lepsze niż robota tych panienek spod latarni. One zarabiają dupą, a ja zarabiam ścigając się. Tęsknię. Tęsknię jak cholera. Chcę nie czuć tej tęsknoty. Nie chcę go, mam Kai’ a. Tylko czy na pewno tego chcę? Rozum mówi jedno, a serce drugie. Zawsze słucham rozumu, ale tym razem serce nie chce na to pozwolić, teraz to ono chce dojść do głosu. Ono mówi: idiotko bierz się za Louisa, bo to on sprawia, że jesteś szczęśliwa! Rozum natomiast trzyma się twardo twierdzenia: Ten dupek cie zranił, a ty chcesz powtórkę z rozrywki?! Jesteś idiotką! I bądź tu mądra. Nagle na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Moje marzenie? Heh… ‘Chcę być czyimś marzeniem’  jakie to przereklamowane. Tylko, że tego chcę najbardziej. Wróciłam do pokoju tylko po poduszkę i ciepłą pierzynę. Zrobiłam sobie prowizoryczne łóżko na balkonie i patrzyłam w niebo, z czasem zasnęłam. 
___________________________________
1. Jak Katie przyjmie wiadomość, że Dom jest jej biologicznym ojcem??
2. Czy Vexy powie Kai' owi o Louisie??
3. Tomlinson i Kat w końcu sie odnajdą?? Jak będzie wyglądało ich spotkanie??
4. Jak rozdział??
Zadawajcie pytania bohaterom jeśli chcecie. Komentujcie, bo to serio motywuje ;p
Buźka miśki ;**
Zapraszam jeszcze na nowy blog o Louisie!!