***
‘Moglibyśmy stworzyć Wszechświat
właśnie tutaj,
Cały świat mógłby zniknąć,
Nieostrzeżenie, nieostrożnie.
Moglibyśmy stworzyć Wszechświat właśnie tutaj,
Świat mógłby zniknąć,
Ja tylko potrzebuję Cię blisko.’
Cały świat mógłby zniknąć,
Nieostrzeżenie, nieostrożnie.
Moglibyśmy stworzyć Wszechświat właśnie tutaj,
Świat mógłby zniknąć,
Ja tylko potrzebuję Cię blisko.’
Otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam. Zbyt ostre światło
mnie oślepiło. Odliczyłam od dziecięciu do zera i znów uniosłam powieki. Oczy
powoli zaczęły się przyzwyczajać. Uniosłam się na łokciach, ale poczułam ból.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym właśnie się znajdowałam.
Pokój był utrzymany w bieli, a łóżko było cholernie niewygodne. I
najważniejsze nie było Louisa. Po chwili przyszedł do mnie jakiś mężczyzna w
kitlu.
-Jak się czujesz?
-E… do- dobrze. Co ja tu robię?- zapytałam dalej desperacko
starając się odszukać postaci Tomlinsona.
-Miałaś wypadek. Zostaniesz jeszcze jakiś tydzień na
obserwacji. Teraz zabiorę cie na badania, przykro mi też z powodu dziecka-
zmarszczyłam brwi. O czym on gada?
-Jakiego dziecka?
-Byłaś w pierwszym miesiącu- otworzyłam szerzej oczy.
Przecież nie miałam żadnych objawów. Nie wymiotowałam, ani okres mi się nie
spóźniał. Może dlatego, że powinnam go dostać za jakiś tydzień? Kto to wie.
-Gdzie Louis?
-Ten chłopak, z którym jechałaś?- pokiwałam pionowo głową-
powinien być na sali, jest strasznie poobijany i ma złamaną rękę.
-Chcę do niego iść.
-Po badaniach- głęboko westchnęłam, a później wsadził mnie
na wózek inwalidzki. Bez przesady przecież nogi mam zdrowe! Poddali mnie serii
badań i dopiero po 2 godzinach odwieźli do mojego pokoju. Chwilę później
przyszła Nikki, Bella, Harry, Zayn, Liam, Cami i Kai. I co ja mam mu niby
powiedzieć?
-Hej mała jak się czujesz?- Malik podszedł i pocałował mnie
w czoło.
-Ja… - spuściłam głowę- Kai musimy pogadać.
-No okay- szatyn był troche zmieszany.- zostawicie nas?-
pozostali przytaknęli i wyszli. Serce biło mi bardzo szybko. Sama się sobie
dziwię, że mi nie wyskoczyło z klatki piersiowej. – więc…- przysiadł na
krześle- o czym chcesz gadać?- zawiesiłam się, ale muszę mu powiedzieć. Nie
mogę się bawić jego uczuciami, bo to nie fajne. Wzięłam głęboki oddech.
-Kai ja… nie… ja kocham kogoś innego.
-Czekaj, jak to kochasz kogoś innego? Jeszcze kilka dni temu
mówiłaś, że kochasz mnie.
-Przepraszam, ale przez ten rok gdy myślałam, że nie żyjesz…
ja kocham Louisa.
-Wiesz co Katie mam cie dość. Zastanów się czego ty chcesz,
bo to chore bawić się ludźmi- już miał wyjść, ale złapałam go za rękę.
-Kai proszę cie tylko o jedną rzecz.
-Mam ci wybaczyć.
-Nie musisz jeśli nie chcesz. Chcę żebyś wrócił do domu, do
mamy, bo ona cholernie za tobą tęskni-chłopak powrotem usiadł i lekko się
uśmiechnął.
-Zgoda wrócę do San Diego, ale pod warunkiem, że będziesz
mnie odwiedzać- zaśmiałam się pod nosem.
-Jasne, pamiętaj że zawsze ci pomogę jeśli będziesz czegoś
potrzebował- Jordan pocałował mnie w czoło i wyszedł, a reszta wróciła. Nadal
nie było z nimi Lou, martwię się o niego. Postanowiłam zapytać Nikki gdzie
jest, bo ona na pewno wie. – Nikki gdzie Loui?
-Wyszedł- zmarszczyłam brwi- Kat ja nie wiem, gdzie poszedł.
Wyszedł wczoraj i jeszcze nie wrócił- wyjęłam komórkę i napisałam do niego.
_______________________
Do: Lou <3
Gdzie jesteś? K
______________________
Od: Lou <3
Zaraz będę L
____________________
Minęło 10 minut. Wszyscy oprócz Harrego wyszli. Chłopak
siedział na krześle i kłócił się ze mną.
-Ile razy mam powtarzać, że mój ojciec mieszka w
Bakersfield!?- powoli traciłam do niego cierpliwość. No ileż można powtarzać
jedno i to same zdanie!?
-Katie- przeniosłam swój wzrok na drzwi, w których stał
Loui. Szatyn wyglądał jak wrak człowieka. Zwykle ułożone w nieład, miękkie
włosy były oklapłe jakby od wody. Przemoczone ubrania. Zadrapania na twarzy i
jeszcze ręka w gipsie. Szybkim krokiem podszedł do mojego łóżka i zabijał
Harrego wzrokiem.
-No już ide – powiedział z oburzeniem Harreh, następnie
wstał rzucił ‘trzymaj się Katie’ i wyszedł. Tommo usiadł na krześle mimo tego,
że zrobiłam mu miejsce obok siebie. Zmarszczyłam brwi, ponieważ patrzył się na
mnie tępo i nic nie mówił.
-Loui- mruknęłam niezadowolona. Nie lubię takich momentów,
kiedy nic się nie mówi, a napięcie wisi w powietrzu.
-Ja… przepraszam- westchnął- znów cie skrzywdziłem i
jeszcze… czemu mi nie powiedziałaś?- rozumiem jego wyrzuty, ale sama nie
wiedziałam. Przecież powiedziałabym mu…
chyba… .
-Sama dziś się dowiedziałam- przesunęłam się jeszcze w bok i
poklepałam miejsce obok siebie. Pokręcił przecząco głową- proszeee.
-Katie ni…
-Proszeee
-Ale…
-No proszeee- spuścił głowę i głęboko westchnął. Wstał i
położył się obok mnie. Przyległam do niego ciałem, a on obiął mnie ramieniem.
Takie chwile ciszy lubię. Kocham kiedy on jest blisko mnie, kiedy mnie przytula
i całuje w czubek głowy. – gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. Nie zawracaj sobie tym swojej
ślicznej główki.
-Po co do niego szedłeś?
-Do kogo?
-Nie rób ze mnie idiotki okay? Wiem, że byłeś u Brada, tylko
po co?
-Grzebał przy wozie, mogłaś zginąć, co jest moją winą, bo
niepotrzebnie się godziłem, żebyś ze mną jechała.
-Przestań, to nie twoja wina.
-Moja.
-Nie- z trudem odwróciłam się by spojrzeć mu w oczy. Na
początku unikał mojego wzroku, ale później odpuścił- wbij sobie to do głowy, że
to nie jest twoja wina. Nie mogłeś przewidzieć, że Brad majstrował przy aucie.
– musnęłam jego usta, na co się troche uśmiechnął.
***
Teraz będzie mi ją jeszcze trudniej zostawić, ale musze. Ona
nie będzie więcej przeze mnie cierpieć. Już postanowiłem i zdania nie zmienię. Kiedy
Katie zasnęła wstałem i pocałowałem ją w czoło, a na jej ustach pojawił się
lekki uśmiech, co wywołało uśmiech u mnie. Wyszedłem z sali i od razu wyjąłem
telefon. Wybrałem kontakt Harrego.
(rozmowa, H- Harry, L- Louis)
H- no co tam?
L- bądź za 5 minut w tej kawiarni przy szpitalu.
H- no okay- rozłączyłem się i zjechałem windą na parter.
Następnie poszedłem do kawiarni. Zająłem stolik, a chwilę później przyszła
jakaś blondynka.
-Hey co ci podać?- zatrzepotała rzęsami i zaczęła flirtować.
-Dwie cole – odpowiedziałem bez uczucia. Chwilkę później jak
strzała wpadł przez drzwi Harry był mokry od deszczu, który padał na zewnątrz.
Usiadł naprzeciwko mnie i obczaił kelnerkę. Blondynka uśmiechnęła się figlarnie
– Harry- warknąłem, a dziewczyna odeszła.
-No co?
-Zrobisz coś dla mnie?
-Zależy co- uśmiechnął się ukazując dwa dołeczki w
policzkach.
-Zaopiekuj się Katie, bo ja wyjeżdżam.
-Czekaj, czekaj- uważnie się mu przyglądałem. Upiłem troche
napoju- najpierw przez miesiąc ją szukasz jak wariat, jak już ją znalazłeś
chcesz zostawić?!- zapytał zdziwiony.
-Mniej więcej tak.
-Po co?!- wrzasnął, a kilka dziewczyn z sąsiedniego stolika
spojrzało na nas i zachichotało.
-Bo ona przeze mnie cierpi. Już drugi raz jest przeze mnie w
szpitalu. Poroniła- dodałem ciszej.
-I co z tego!? Przecież ją kochasz.
-Tylko jej pilnuj, żeby nie robiła głupot okay!?-
dokończyłem cole. Położyłem banknot na blacie stołu i wyszedłem. Powolnym
krokiem ruszyłem w stronę domu należącego do kuzyna Malika. Droga zajęła mi
jakieś pół godziny. Byłem cały mokry od tego cholernego deszczu, ale ta pogoda
doskonale opisywała mój nastrój. Przekroczyłem próg domu i od razu wszyscy
spojrzeli na mnie. Nikki odetchnęła jakby z ulgą- wyjeżdżamy- Zayn i Liam
otworzyli szerzej oczy.
-Jaja sobie robisz!? Najpierw przez miesiąc jej szukasz, a
teraz tak po prostu wyjeżdżasz!?- czemu on musi wszystko utrudniać i wytykać mi
błędy. – Louis ogarnij się chyba ją kochasz nie!?
-Zamknij się Zayn!- wrzasnąłem- masz wybór, albo zostajesz,
albo wracasz. Wybierajcie- rozłożyłem ręce i poszedłem do góry się spakować.
***
Każde z nas stał w ciszy i dokładnie oraz natarczywie mi się
przyglądał. Zayn, a właściwie to jego oczy mówiły jedno: ‘gadaj do cholery co mu odjebało?!’. Zacisnęłam usta w wąską linijkę
i ruszyłam w stronę schodów. Louis też mi kiedyś pomógł. Teraz czuję się mu
dłużna. Wszystko zaczęło się mniej więcej tak:
Był 21 marca pierwszy
dzień wiosny. Miałam wtedy 16lat, Bella 15, Louis, Zayn i Liam 17lat. Wszyscy
mieliśmy iść na imprezę, ale Mick wysoki, umięśniony osiemnastoletni blondyn o
zielonych oczach oraz wytatuowanym ciele chciał żeby poszła z nim do ‘El
Diablo’, klubu, w którym pracowali jego przyjaciele. Louis nie pozwalał mi tam
iść, ale uparłam się. Ubrałam krótkie czarne szorty oraz białą luźną koszulkę.
Włosy związałam w dwa warkocze, pomalowałam się oraz psiknęłam ulubionymi
perfumami. Około godziny 20 wyszłam z domu i poszłam w stronę klubu. Weszłam
bezproblemowo, tak samo odnalazłam Micka. Przywitał mnie pocałunkiem. Bawiliśmy
się świetnie, a Mick wlewał w siebie coraz to więcej alkoholu, sama też troche
wypiłam, ale byłam przytomna i w pełni kontaktowałam. Blondyn natarczywie
zaczął mnie całować.
-Chcę już wracać-
jęknęłam, ale on sobie z tego nic nie robił. Przyparł mnie do ściany i zaczął
obmacywać- Mick przestań!- odepchnęłam go.
-Zamknij się suko-
łapczywie wpił się w moje wargi. Przyłożyłam mu kolanem w krocze i pędem
ruszyłam do wyjścia. Jednak nie potrafiłam przedrzeć się przez tłum. Poczułam
szarpnięcie za włosy, a później znów byłam molestowana. Kiedy go odepchnęłam, to
uderzył mnie w twarz, a z moich oczu zaczęły spływać łzy. Uciekłam, a po drodze
wykręciłam numer do Louisa, ponieważ miałam go na szybkim wybieraniu i tylko on
nie traktował mnie z góry.
(rozmowa, L- Louis, N-
Nikki)
L- co tam Nikki
czujesz się już lepiej?- powiedziałam im, że źle się czuję i nie idę z nimi na
melanż.
N- Lou pomóż mi
proszę- dławiłam się własnymi łzami.
-Nikki gdzie jesteś?!
Chcę się zabawić!- krzyczał za mną Mick.
L- gdzie jesteś!?
N- niedaleko El
Diablo. Louis boje się go.
L- zaraz tam będę, a
ty się gdzieś schowaj- rozłączył się, a ja wbiegłam do jakiegoś zaułka.
Schowałam się za śmietnikiem.
-Nikki, mała gdzie
jesteś?! Myślałem, że lubisz niegrzeczne zabawy?! – śmiał się jak chory
psychicznie. Bałam się cholernie tego psychopaty. Szukał mnie i nawoływał, ale
nie odzywałam się. – co ty tu kurwa robisz?!- wrzasnął wściekły.
-Tkniesz ją to cie zajebie-
warknął. Po głosie rozpoznałam, że to Louis. Później usłyszałam odgłosy bójki,
a po chwili ktoś przy mnie przykucnął, mój przyjaciel. Miał rozciętą wargę.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Pierwszy raz widział mnie w takim stanie.
Przytulił mnie mocno do swojej klatki piersiowej i gładził włosy. – Ey Nikki
nie płacz, on ci już nic nie zrobi- wziął mnie na ręce i gdzieś niósł. Usadowił
mnie na przednim siedzeniu auta. Jechał
do mojego domu. Po zaparkowaniu znów wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.
Ułożył na łóżku, a później gdzieś poszedł, by wrócić po chwili z kubkiem kakao.
– on ci już nie zrobi krzywdy- przytuliłam się do niego.
-Nie mów im proszę.
-To nasza tajemnica,
teraz się prześpij…
Już stanęłam na pierwszym stopniu marmurowych schodów, kiedy
poczułam szarpnięcie za nadgarstek, a później stałam oko w oko z Zaynem.
-Gadaj czemu mu się tak nagle odmieniło- warknął przez zęby.
Głęboko westchnęłam.
-On nie chce jej więcej krzywdzić- wyrwałam się z jego
mocnego uścisku i poszłam się spakować.
__________________________________
Nie bijcie za to!! xd Dziękuję wam za tyle komentarzy, wiem że niektórzy mają sapy o to, że wymagam tylu komentarzy, żeby pojawił sie next, ale zrozumcie, że ja mam też swoje obowiązki i jeszcze szkoła. Ci którzy rozumieją to powiem wam jedno KOCHAM WAS, a ci co nie są wyrozumiali to dla was mam takie podziękowanie: DUPCE TO I MAM WASZE ZDANIE W DUPIE.
Nie bijcie za to!! xd Dziękuję wam za tyle komentarzy, wiem że niektórzy mają sapy o to, że wymagam tylu komentarzy, żeby pojawił sie next, ale zrozumcie, że ja mam też swoje obowiązki i jeszcze szkoła. Ci którzy rozumieją to powiem wam jedno KOCHAM WAS, a ci co nie są wyrozumiali to dla was mam takie podziękowanie: DUPCE TO I MAM WASZE ZDANIE W DUPIE.
Jestem mile zaskoczona, że tak wiele osób to czyta. Nawet nie wiecie jaki mam zaciesz jak wchodzę i widzę 42 komentarze, dupce to że dwa są moje, ale te dwa anonimy mnie wkurwiły grr...
OSTATNIO wzięłam udział w konkursie na współautorkę bloga z imaginami i tak sie stało, że się stało ty macie linka:
Pytania:
1. Katie w końcu powiedziała Kai' owi. Jak oceniacie jego reakcję?
2. Louis wyjeżdża, ale jak to przyjmie Katie?
3. Zayn, Liam i Bella dowiedzą sie o tym, że Katie była w ciąży? Louis im powie, Katie, Harry, czy może parę puści Nikki?
4. Harry powie Katie o obietnicy, którą złożył Tomlinsonowi?
5. Jak rozdział?
Możecie zadawać pytania bohaterom jeśli tylko macie na to ochotę.
40 KOMENTARZY= JEDZIEMY DALEJ ;p
PRZEPRASZAM za to ↑
Buźka miśki ;**
O a i głosujcie w ankiecie pliska xd