sobota, 26 kwietnia 2014

33.



***

‘Mamy gdzie iść, lecz świat rusza się powoli
Urodziłem się by wieść najlepsze życie.
Zmierzam po wszystko i tak, nie jestem tu by upaść.
Czy to dobre czy złe jestem gotowy bawić się przez resztę mojego życia.’

Obudził mnie zimny powiew powietrza. Letni wiaterek delikatnie muskał moje odsłonięte stopy. Niechętnie otworzyłam oczy, by dostrzec przede mną stojącą postać Zayna. Mulat głupkowato się uśmiechnął. Szybko podwinęłam nogi i szczelniej okryłam się kołdrą.
-Mamy gościa- mruknął niezadowolony- twój stary znajomy- zmarszczyłam brwi. Mam dużo znajomych, a on mógłby mówić jaśniej- wysoki, opalony mięśniak, łysy, dużo tatuaży…- zaczął wymieniać- no Katie wykaż chodź troche zaangażowania w kalamburach.
-Zayn skończ pierdolić- mruknął przez sen Louis, który przytulił się do mojego brzucha. Chłopak wywrócił oczami.
-Hobbs przyjechał i chce gadać z nami wszystkimi. Łaskawie ruszcie dupska, bo jeszcze nie mamy kasy, a ty- wskazał na Tomlinsona- jeszcze ‘królem’- zrobił cudzysłów w powietrzu- nie jesteś – wyszedł zamykając drzwi.
-O co mu chodził z tym królem?- zaśmiałam się pod nosem przeczesując dłonią włosy Lou.
-Nie wiem- ziewnął i jeszcze mocniej mnie objął. Jak mi się nie chce wstawać. Jeśli leniuchowanie z Louisem to grzech to mogę grzeszyć do końca życia. Jestem po prostu najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, bo mam najlepszego chłopaka no i oczywiście przyjaciół. No ale trzeba iść na dół zobaczyć czego chce Luke. Próbowałam się wyswobodzić, ale Tommo mi nie pozwalał się ruszyć. Wierciłam się i wierciłam, ale on nie popuszczał- Katie – warknął- leż poradzą sobie.
-Loui –jęknęłam- jestem ciekawa.
-Ciekawość Kat to pierwszy stopień do piekła- pacnął mnie w nos.
-I tak jedną nogą już tam jestem- zaśmiał się, a potem złączył nasz usta w pocałunku. Po chwili jednak odepchnęłam go i uciekłam do łazienki, zabierając po drodze ubrania. Wzięłam prysznic, a po nim wytarłam się. Ubrałam bieliznę, a następnie krótkie jeansowe szorty i bluzę Lou. Podsuszyłam włosy i je rozczesałam. Wyszłam z łazienki mijając się z szatynem. Zbiegłam na dół po schodach i udałam się do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli. Zajęłam miejsce obok Liama na krześle.
-Witaj Katie- uśmiechnął się policjant. Zmarszczyłam brwi. Czy on udaje, że się cieszy na mój widok, czy może faktycznie mnie polubił? Nieważne.
-Hej Hobbs- odpowiedziałam niepewnie. Malik postawił przede mną talerz z tostami oraz sok pomarańczowy, za co podziękowałam mu uśmiechem. Puścił mi oczko, a potem wyszedł na taras. Mulat wyjął z paczki papierosa i włożył go do ust następnie odpalając. Zaciągnął się, a potem wypuścił biały dym.
-… dlatego radzę wam trzymać się planu. Rozumiemy się?
-Co? – zapytałam zmieszana. Nie słuchałam go, bo moja cała uwaga skupiała się na Maliku.
-Siema ludzie- Tomlinson cmoknął mnie w usta, a potem usiadł na moich kolanach. – jak ty to robisz, że wyglądasz lepiej w moich ubraniach?- zachichotałam pod nosem. Federalny odchrząknął głośno.
-Tomlinson jak sądzę ty jesteś tu szefem, więc cie ostrzegam jeden przekręt, a pójdziesz siedzieć- nie pozwolę mu wsadzić Lou do więzienia!
-Czekaj żebyśmy się zrozumieli…- powiedział przez śmiech- my działamy według własnych reguł. Nie wpieprzaj się w to, jeśli chcesz dostać Bragę jarzysz gliniarzu?- Luke uderzył dłońmi w blat i wstał mierząc mojego chłopaka piorunującym spojrzeniem. Tommo nie pozostawał mu dłużny.
-Nie kombinuj młody –wskazał na niego palcem- jeśli dacie mi Bragę to macie uniewinnienia.
-Jak chcesz go dostać, to się od nas odpierdol i pozwól działać- warknął wstając z moich kolan. Zmierzał w stronę Malika, który nadal zatruwał swoje płuca.
-Kiedy zamierzacie działać?- szatyn zatrzymał się, ale nie odwrócił się w stronę policjanta.
-Za niedługo, nie poganiaj i nie krytykuj naszych metod- wyszedł na taras. Gliniarz przeniósł swój wzrok teraz na mnie.
-Nie denerwuj go-mruknęłam niezadowolona.- i doceń, bo przystał na twoje warunki- wywrócił oczami, a potem skierował się w stronę wyjścia. Westchnęłam i zabrałam się za zjadanie śniadania. Po posiłku odstawiłam brudne naczynia do zmywarki i wyszłam do chłopków. Kiedy przekroczyłam próg ich wzrok padł na mnie i zaprzestali rozmowy. Troche mnie to zdziwiło, dlatego niepewnie podeszłam do Tomlinsona, który opierał się o werandę. Wspięłam się na nią i usiadłam. Malik spojrzał na niebieskookiego, a potem na mnie, po czym wszedł do środka. – stało się coś?
-Nie, a co niby miałoby się stać?- powiedział przez lekki śmiech, a potem podszedł do mnie. Oparł dłonie o moje uda po czym je rozszerzył i bardziej zbliżył się do moich warg. Wpił się łapczywie w moje usta, a nasze języki z czasem zaczęły współpracować. Oderwaliśmy się na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza, a on oparł swoje czoło o moje. Nasze nosy się stykały- wiesz, że cie kocham?
-Serio?!- zdziwiłam się- myślałam, że tylko ja cie kocham, ale to bez znaczenia, bo…- przerwał mi buziakiem. Czułam jak się uśmiecha…    
***
Cały nasz plan pozostaje bez najmniejszych zmian. Tak jak ustalaliśmy, okradamy Bragę, a potem spadamy do Rio de Janeiro, a Hobbs może nas cmoknąć. Zresztą i tak musi nam dać te uniewinnienia, bo pomożemy mu udupić Bragę. Będziemy mogli bez przeszkód mieszkać w L.A. jednak Rio to nasze zabezpieczenie jakby coś mu się odmieniło. Za chwilę pojedziemy obczaić wszystkie zabezpieczenia jego kryjówki. Dokończyłem pić kawę, a potem pojechaliśmy w siedmiu pod wspomniane miejsce. Budynek był wielki.
-Ktoś tam musi wejść – zaczął Liam, a wszyscy spojrzeliśmy na Katie i Louisa.
-Nie ma opcji – pokręcił z dezaprobatą głową.
-Nikogo innego tam nie wpuszczą Lou, ja muszę- cmoknęła go w policzek, a potem ruszyła w stronę wejścia, zabrawszy wcześniej od Liama jakąś kamerkę. Wsiedliśmy do wozu i Payne włączył obraz. Widzieliśmy wszystko na co Kat nam pozwoliła. Szła przez korytarz kiedy jakiś facet ją zaczepił. Kątem oka widziałem jak Louis się spina. – Braga- brunetka spuściła głowę, ale chwilę później on uniósł ją za brodę.
-Vexy, mała gdzie się podziewałaś?
-J- ja- a miałam kłopoty- skłamała- muszę już iść- próbowała wrócić, ale szarpnął ją za nadgarstek, na co syknęła z bólu.
-Słoneczko ty moje już mi nie uciekniesz- uśmiechnął się chytrze. Zgaduje, że Katie była teraz podenerwowana. Tomlinson zaciskał natomiast dłonie na siedzeniu. – znowu będziesz dla mnie pracować…
-Nie chcę- mruknęła, a my usłyszeliśmy tylko trzask drzwi.
***
Nikt nie będzie jej mówić co ma robić! A zwłaszcza taki stary zboczeniec! Wyszedłem z auta trzaskając drzwiami i ruszyłem w stronę wejścia. Szybko znalazłem drogę do miejsca, gdzie była Katie i ten cały Braga. Facet zaciskał dłoń na jej nadgarstku.
-Kat- ich wzrok automatycznie powędrował na mnie- chodź wracamy do domu.
-Katie kto to?- zwrócił sie do brunetki, która przerażona swój wzrok utkwiła na mojej klatce piersiowej. – zadałem ci pytanie!- wrzasnął, na co ona pisnęła.
-To moja dziewczyna, więc łaskawie ją puść- warknąłem, a on się zaśmiał.
-Skarbie, a co z Kai’ em? Znudził ci się?
-Odpierdol się od niej- powoli traciłem cierpliwość. Zacisnąłem dłonie w pięści i zrobiłem kilka kroków na przód. – przeliterować!?
-Słuchaj smarkaczu…- nie dokończył, ponieważ przywaliłem mu. Katie znalazła się w moich ramionach. Zarzuciłem ramię na jej barki i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. James trzęsła się jak galareta.
-Ey mała – niepewnie uniosła na mnie oczy- on ci nic nie zrobi okay?- przytaknęła, a potem wsiedliśmy do wozu i pojechaliśmy do domu.
***
„Jeśli się nie zabijemy
Będziemy przywódcami zepsutej generacji
Jeśli nie oszukamy się
Czy uwierzą nam, jeśli powiemy im dlaczego
zabrnęliśmy za daleko?
Brnęliśmy za daleko
Czy goniliśmy królika w krainie czarów?
Tracimy sto wspaniałości
ale oni zrozumieją
To wszystko, by czuwać na długo”

To dzisiaj. Tego dnia okradniemy Bragę i raz na zawsze skończymy ze statusem tych złych. Będziemy żyć bez przekrętów, z czystym kontem i w nowym mieście, gdzie nikt nas nie zna. Cholernie się boję, że coś nam nie wyjdzie i będziemy żałować tego skoku. Arturo dobrze wie, że chcemy go okraść, dlatego zabezpieczył swoje pieniądze na komisariacie. To chore, że Louis i Zayn są aż tak bardzo zdeterminowani co do tego. Za wszelką cenę chcę kasy i życia jak lordowie. Do współpracy zaprosili też Scotta.
W salonie siedział Luke i słuchał naszego planu, który objaśniał mu Liam. Policjantowi zaimponowała cała akcja.
-O której macie zamiar działać?- Louis spojrzał na zegarek, a potem cmoknął mnie przelotnie w usta.
-Za jakieś pół godziny- wzruszył ramionami, a potem wstał z moich kolan i poszedł do góry, prawdopodobnie się ubrać, bo dopiero co wstaliśmy, a on paradował w samych gaciach, w ikonki Batmana. Czasami sama się dziwie skąd on bierze bokserki w takie motywy.
-Dobra- umięśniony mężczyzna wstał i wyszedł, a Malik z Liamem poszedł jeszcze sprawdzić wozy. Siostry Swan podobnie jak Loui też ruszyły się ubrać. Nie czekając dłużej ruszyłam za chłopakami do garażu. Obaj pochylali się nad maskami czarnych BMW.
-Co jeśli się nie uda?- zapytałam wprost, a dwaj przyjaciele spojrzeli na mnie ze zmarszczonymi brwiami.- jak ktoś zginie? Braga jest brutalny- jęknęłam. Naprawdę kocham ich. Są dla mnie jak rodzina i nie wiem, co bym zrobiła, kiedy któremuś coś się stało. Zayn i Liam są jak bracia, a Izzy i Nikki to moje siostry, Louisa kocham całym sercem. Ja nie chcę tracić tych osób.
-Ey Katie- Malik powoli zaczął podchodzić bliżej mnie.- po pierwsze nie panikuj, bo kiedy to robisz, gadasz stanowczo za szybko, jak wariatka. –zaśmiałam się pod nosem.- po drugie nasz plan przewiduje wszystko, a po trzecie nie zapeszaj – schował mnie w swoich silnych ramionach i przytulił, dodając otuchy.
***
Plan był prosty. Nie szło dostać się tam kulturalnie, dlatego Hobbs zrobił nam drzwi w ścianie za pomocą swojego Navistara MXT klik. To naprawdę dobre auto, kiedyś może kupię takie swojemu synowi, o ile przeżyję. Po wjechaniu do środka hiszpańscy policjanci zaczęli do nas strzelać, ale Luke i jakaś Riley nas osłaniali. Zapięliśmy z Malikiem tytanowe łańcuchy do sejfu, a potem wsiedliśmy do wozów i ruszyliśmy. Skurwiały sejf nie chciał się ruszyć, a my dodawaliśmy coraz więcej gazu. Opony zaczynały się jarać, co skutkowało smrodem i dymem dookoła nas. Po kilku próbach w końcu puścił. Wyjechaliśmy z budynku i po skręceniu w lewo wjechaliśmy na drogę. Kilkutonowy sześcian rozdupiał wszystko na swojej drodze. W pościg za nami ruszyli chyba wszyscy gliniarze w Hiszpanii. Strzelali do nas, zniszczyli nam wozy, ale nie zamierzaliśmy się poddać. Szczerze to mam Bragę w dupie, dla nas liczy się szmal. Za pomocą łoki toki Izzy podawała nam zalecenia dalszej drogi.
-Za dwie przecznice, w prawo- tak też zrobiliśmy. – wszystko zgodnie z planem, ściga was każdy przekupiony gliniarz Bragi- no i prawidłowo. – kilometr, a potem w lewo.
-Nie da rady młoda!- wrzasnął Malik do przenośnego radia.- kolczatka- pierdolone gnoje.
-W prawo Malik!- obaj skręciliśmy w prawo, a sejf rozjebał radiowóz.
-Yeah! – wydarł się mulat. Następnie nasz ładunek przyjebał w bank i doszczętnie go zniszczył.
-Rozjebaliście bank!?
-Izzy duzi chłopcy prowadzą- oburzył się mój przyjaciel. – jadą na nas Tommo.
-Uliczka na lewo- zasugerowała nasza blond nawigacja. – z południa jedzie za wami cała kawalkada.
-Po zewnętrznej – mulat przytaknął, a potem zjechałem na sąsiedni pas, który oddzielony był od drugiego przez skalne słupki, latarnie, ławki oraz drzewa. Sejf rozwalał wszystko na swojej drodze i zablokował kilka radiowozów. Zrobiliśmy totalną rozróbę w Hiszpanii, normalnie zajebiście. Gliniarze zaczęli do nas strzelać, co spowodowało, że rozbili nam tylnie szyby. Bez przesady te wozy nie kosztowały 2 dolary! Malik zaczął gwałtownie skręcać, a nasz ładunek spychał z drogi policyjne wozy. Yeah! Postanowiłem zastosować tą samą taktykę. Popatrzyłem na Zayna, który tylko z uśmiechem pokiwał pionowo głową. W lusterku wstecznym zobaczyłem jak Liam i Scott w radiowozach zaczęli nam pomagać. Uderzali w policjantów, którzy tracili panowanie nad swoimi autami i wjeżdżali w drzewa, latarnie lub inne budynki.- dzięki chłopaki.
-Czysta przyjemność- odpowiedział Scott.
-Macie 10 sekund przewagi, nie zjebcie tego- wywróciłem oczami, na słowa Belli. Że niby my mamy coś zjebać, tak? Heh, śmieszna jesteś dziewczynko. Wjechaliśmy pod most i właśnie teraz zaczęliśmy realizować nasz własny plan. W starej ciężarówce jechały Katie i Nikki, a prowadził ją Hazz. Zamieniliśmy sejfy i jechaliśmy dalej. Wjechaliśmy na drogę, która oddzielała dwa brzegi rzeki.
-Za dużo ich- powiedział Malik. Wiedzieliśmy, że Hobbs ma nas na podsłuchu, musieliśmy udawać.
-Odetnijcie sejf- Izzy zaczęła „panikować”.- i uciekajcie.
-Duzi chłopcy prowadzą Bella- warknął Zayn. Zahamowaliśmy i wykręciliśmy w stronę, z której przyjechaliśmy. Zaczęliśmy grzać wozy, wcisnęliśmy guziki od podtlenku azotu, aż w końcu ruszyliśmy z dęba. Już wiem, z czego Katie czerpie tą przyjemność, bo to jest zajebiste. – yeah, teraz też tak umiem- pokiwałem głową z politowaniem. Chcą nas zabić, a on cieszy się, z tego, że stanął dęba. Jechaliśmy na nich, po drodze kasując kolejne wozy ludzi Bragi oraz radiowozy. Tytanowe liny obcinały dachy samochodów. Strzelali do nas z karabinów maszynowych, a chwilę później lądowali w wodzie. – kurwa!- wrzasnął, kiedy lina łączące sejf z jego wozem pękła. Kilkutonowy sześcian pociągnął moje auto w powietrze, ale na całe szczęście zdążyłem wyskoczyć. Moje czarne BMW wbiło się maską w auto, w który jechał Braga. Wszystko się skończyło. Nikt nie zginął, co świadczy o tym, że Katie niepotrzebnie panikowała.
-Stój!- odwróciłem się i zobaczyłem, że jakiś murzyn mierzy do mnie z pistoletu. Chwilę później usłyszałem strzał.
-Myślałem, że nie masz pozwolenia.
-Bo nie mam- wzruszył ramionami mulat. Kilka metrów przed nami zatrzymał się Hobbs i ta jego partnerka, co jej Katie nie lubi. Przed jego nogi wyczołgał się Braga. Policjant wycelował i strzelił mu w brzuch.
-To za moich ludzi skurwielu- nawet na chwilę się nie zatrzymał. – narozrabialiście.
-Chciałeś Bragę, to go dostałeś. Teraz nasze uniewinnienia.
-Sejf zostaje- uniosłem brwi na Riley. – możecie o nim zapomnieć, a teraz spieprzać małolaty.
-Możesz mi naskoczyć- zaśmiałem się pod nosem na słowa przyjaciela, a potem wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy.
***
Siedzieliśmy w salonie w ósemkę i dzieliliśmy pieniądze. W sumie wyszło po 256 623 486 dolarów na głowę. Bardzo się cieszę, że nikomu nic się nie stało.
-To co teraz będzie?- zapytała Katie.
-My zwiedzimy troche świata- Malik objął moją siostrę ramieniem, a ta uśmiechnęła się lekko i oparła głowę o jego tors.

-My z Katie kupiliśmy już dom w Rio.
-Jest dość duży, także spokojnie zmieścimy się w nim wszyscy- uśmiechnęła się lekko brunetka, całując lekko usta Tomlinsona. Spojrzałam na swojego chłopaka, który sprawdzał coś na laptopie.
-To my zamieszkamy z wami- powiedział po chwili- i otworzymy warsztat- przybił z Lou coś na miarę żółwika, ale to było bardziej przekombinowane. Wymyślili to już w podstawówce.  
-Harry?- Katie spojrzała na loczka z nadzieją w oczach, a on z uśmiechem pokiwał pionowo głową.
-Tylko chce najpierw skoczyć do domu. A ty Scott?
-Sie okaże – wszyscy ruszyliśmy do swoich pokoi i zaczęliśmy się pakować, później pożegnaliśmy się z Nikki, Zaynem, Scottem i Harrym, a sami wsiedliśmy do samolotu do Rio de Janeiro.
***
Około godziny 21 wylądowaliśmy. Pojechaliśmy do naszego nowego domu. Louis przeszedł samego siebie, bo ta willa jest ogromna. klik. Zaraz po przekroczeniu progu szatyn wziął mnie na ręce i wszedł po schodach, otworzył jakieś drzwi i rzucił mnie na łóżko, gdzie zaczął całować. Oddawałam każdy gest i pocałunek…
 ___________________________
Szczerze? To nawet lubie ten rozdział, ale to do was należy ostateczna ocena... bardzo sie cieszę, że wam sie podoba to opowiadanie i fajnie, że są też nowi czytelnicy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jaki mam zaciesz, gdy czytam wasze komentarze. Nie chce mi sie zadawać pytań, dlatego też ich nie piszę, ale jeśli wy jesteście czegokolwiek ciekawi to walcie śmiało do zakładki ;p 
Buźka miśki ;**
P.S. zapraszam na:

KOMENTARZ=MOTYWACJA=NOWY ROZDZIAŁ SZYBCIEJ 

14 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział z pięknym zakończeniem.
    Jednak uważam że Hobbs ja znajdzie.
    On chyba wbudował jej GPS, tak by cały czas mieć ją na oku.
    Ciekawy rozdział.
    Pozdrawiam.
    Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak zawsze <3 Olls

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Kocham to opowiadanie normalnie zajebi*** jest. Połączenie 1D I F&F to był świetny pomysł :) Agnes xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ♥
    Uwielbiam twoje opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś genialna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Właśnie piję soczek!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego to jest takie zajefajne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. super kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  8. Best fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej a ty tego bloga założyłaś za darmo czy musiałaś zapłacić. A rozdział ZAJEBISTY jak zwykle!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zaczęłam czytać ostatnio i w kilka dni dotarłam do tego rozdziału. Ja jestem fanką 1D i F&F więc dla mnie to jest świetne połączenie. Sama coś tam piszę i też wpadłam na pomysł żeby to połączyć (w razie co to od Ciebie nie ściągnęłam)

    OdpowiedzUsuń