Ważna notka pod spodem. Przeczytaj koniecznie!!
***
„Czy czujesz się czasem jak
plastikowa torba,
Dryfująca na wietrze chcąca zacząć od nowa,
Czy czujesz się czasem cienki jak papier,
Jak domek z kart jeden podmuch do zawalenia.
Czy czujesz się czasem głęboko pogrzebany,
Na sześć stóp. Krzyczysz, ale nikt cię nie słyszy,
Czy wiesz, że dla ciebie jest ciągle szansa,
Bo jest w tobie iskra”
Dryfująca na wietrze chcąca zacząć od nowa,
Czy czujesz się czasem cienki jak papier,
Jak domek z kart jeden podmuch do zawalenia.
Czy czujesz się czasem głęboko pogrzebany,
Na sześć stóp. Krzyczysz, ale nikt cię nie słyszy,
Czy wiesz, że dla ciebie jest ciągle szansa,
Bo jest w tobie iskra”
Wróciłem do domu około 5 nad ranem. Wszyscy jeszcze spali,
no prawie…
-Katie, czemu nie śpisz?- usiadłem obok brunetki, która
momentalnie do mnie przyległa swoim drobnym ciałem. Objąłem ją ramieniem,
całując w czubek głowy. – przepraszam, zachowałem się jak dupek.
-Muszę się zgodzić- ziewnęła.- ale mój dupek- zaśmiałem się
cicho pod nosem, a potem cmoknąłem jej usta. – Loui?
-Hm?
-Wiesz z kim Zayn się teraz spotyka?- pokiwałem przecząco
głową, a brunetka wyjęła swoją komórkę. Wybrała kontakt Malika i przyłożyła
telefon do ucha. - … no hej… nie wierzę!… czemu nie powiedziałaś!?… ale z
ciebie franca… no okay. Pozdrów go i się zabezpieczaj… kocham cie…- rozłączyła
się, a potem westchnęła.- nie uwierzysz, z kim on się teraz zabawia-
powiedziała podekscytowana.
-Zaskocz mnie.
-Z Cami!- pisnęła.
-Pierdolisz- nie wierzyłem. Malik pieprzył Torres? Przecież
ta blondyna jest szurniętą wariatką, która cały czas się mnie czepia o byle
gówno. Katie potrząsnęła przecząco głową. – Nikki się wkurwi- stwierdziłem, a
moja dziewczyna przyłożyła palec do ust, chcąc dać mi do zrozumienia, że to
tajemnica i nie mogę powiedzieć o tym przyjaciółce. –chodź spać- wziąłem ją na
ręce i zaniosłem do mojego starego pokoju. Położyłem ją na łóżku, a sam zająłem
miejsce obok. – dobranoc aniołku- pocałowałem jej wargi, a ona przytuliła się
do mojej klaty.
-Loui… powiem ci później – ziewnęła, a potem zasnęła.
***
Louis poleciał samolotem do Nowego Yorku razem ze swoją
mamą. Ja natomiast pomogłam się spakować Ally. Blondynka była przygnębiona, ale
rozumiem ją. Za dwa dni wyjeżdżamy. Obie układałyśmy w walizkach jej ciuchy i
resztę rzeczy osobistych.
***
W Rio byliśmy wczesnym rankiem. Louis zabrał jedną z toreb
siostry i poszliśmy do domu. W środku panowała grobowa cisza, ale co się
dziwić? Przecież te lenie nie wstają przed 5.
-Liam!!- wydarł się Louis, ale nie otrzymał odpowiedzi. –
Payne do kurwy!!
-Czego drzesz Tomlinson?- ziewnął Harry, który właśnie
wychodził z kuchni. – co to za laska?- wskazał na Alison, która lekko się
uśmiechnęła.
-To moja siostra- warknął szatyn.- chodź pomożesz mi z
torbami.
-Znowu się wyprowadzasz?- na dół zwlekła się Nikol. – cześć
Ally- podeszła i przytuliła blondynkę.
-Hej Nikki- odwzajemniła uścisk. – gdzie Izzy i chłopaki?
-Bella i Liam jeszcze śpią, a Zayn pojechał do swojej nowej
dupy- warknęła. Spojrzałam na Louisa, zagryzając wargę. Niech nie mówi jej, że
Zayn i Cami ze sobą kręcą. Chciałabym, żeby moja siostra jeszcze pożyła.
Niebieskooki w ramach zapewnienia, że nie puści pary z ust, puścił mi oczko.
Trochę mnie uspokoił. Drzwi znowu się otworzyły, a stanął w nich Malik.
-Siemka ludzie- był cały rozpromieniony. Camila chyba
naprawdę go uszczęśliwia.- Ally?!- zdziwił się. –co tu robisz?
-Mieszka- odpowiedziałam za blondynkę. –pomożesz nam z jej
torbami?
-Pewnie- razem z Harrym i Louisem wyszedł z domu. Po chwili
wszystkie rzeczy Ally były już w domu. Przy śniadaniu, które zrobił Harry,
ustaliliśmy, że Liam, loczek, Nikki, Izzy, Ally i Louis pojadą po farby, meble
i inne przedmioty do pokoju siostry Tomlinsona. Kiedy reszta pojechała, ja
siedziałam z Zaynem przed telewizorem z herbatą i rozmawialiśmy.
-Zayn spowiadaj się- zmarszczył brwi. – chcę znać prawdę.
-Co?- chłopak był kompletnie zmieszany.
-Z Cami to coś poważnego?
-Co?!- pisnął.- przecież nie spotykam się z twoją
przyjaciółką. Myślisz, że pojechałem na trzy dni do Włochy tylko po to, żeby zobaczyć
jak się uśmiecha?!- zaczął się nerwowo śmiać.- nawet nie masz dowodów.
-Czyżby?- zmarszczył brwi. – dzwoniłam do ciebie i odbiera
Camila.
-Czysty przypadek, po za tym, byłem na wakacjach.
-Dupek z ciebie, myślałam, że się przyjaźnimy- skrzyżowałam
ręce na piersi.
-Bo tak jest.
-Przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic!
-Nikki wie?- nie odezwałam się.- Katie- westchnął.-
powiedziałaś o tym Louisowi?- przytaknęłam, a on uderzył się dłonią w czoło.-
zajebiście, to już nie żyję. Przecież ta wariatka mnie wykastruje!
-On jej nie powie- mruknęłam. –kochasz ją?
-Nie wiem, ale zrobiłbym wszystko, żeby była bezpieczna.- to
słodkie. Na samą myśl się uśmiechnęłam. –Katie powiedziałbym ci jako pierwszej,
ale później.
-Niech będzie, że ci wierzę.
-Czemu Ally tu będzie mieszkać?
-Mama Lou jest chora na raka i musiała przenieść się do
Nowego Yorku, do jednego z najlepszych szpitali. Nie chcesz, żeby tu mieszkała?
-Chcę, bo ją lubię, ale jak byliśmy młodsi, to się we mnie bujała-
mruknął zażenowany.
-Bez obaw, twoje miejsce chyba zajął Harry. Robimy obiad?-
przytaknął, a potem poszliśmy ugotować posiłek. Zrobiliśmy makaron zapiekany z
serem. Pachniało pięknie. Po trzech godzinach wrócili cali obładowani. Rzucili
wszystkie torby w salonie i usiedliśmy do obiadu. Po posiłku zaczęłam zmywać, a
reszta poszła urządzać pokój dla Ally. Kiedy posprzątałam, poszłam do salonu i
włączyłam telewizję. Leciał akurat jakiś teleturniej, kiedy mój telefon
zadzwonił. Odebrałam.
(rozmowa, K- Katie, C- Camila)
K- cześć piękna.
C- wejdź na skejpaja myszko- rozłączyłam się. Poszłam do
mojego i Louisa pokoju, z którego zabrałam laptopa. Poszłam do ogrodu i
usiadłam na huśtawce. Zalogowałam się na skype i zadzwoniłam do Torres. Po
chwili na ekranie pojawiła się zadowolona buźka blondynki.
-No hej myszko- uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Zayn
dotarł szczęśliwie?- przytaknęłam.- to fajnie.
-Jak studia?
-No wiesz dużo tego, ale to nieważne. Mów co tam u ciebie i
tego idioty- na samą myśl o Louisie, Camila czuła się źle. Uniosłam brwi, na co
ona wywróciła oczami.- no okay przepraszam. Co u ciebie i Tomlinsona?
-Dobrze, ale on jest naprawdę w ciężkiej sytuacji, dlatego
nie atakuj go, tylko przez to, że kilka razy mnie zranił.
-On mnie tak wkurza!- wrzasnęła i pociągnęła za swoje blond
włosy. – czekaj, jak to w trudnej sytuacji? Coś z dzieckiem?
-Nie, ale jego mama jest poważnie chora- Cami spuściła
głowę, co świadczyło tylko o jednym, a mianowicie, że było jej głupio z powodu
tych słów.
-Katie!
-Tu jestem Ally!- odkrzyknęłam.
-Co za Ally?
-Siostra Louisa, mieszka teraz z nami. Cami, a Zayn jest
dobry w łóżku?- blondynka poczerwieniała, a ja zaczęłam się śmiać. Alison
usiadła obok mnie i oparła głowę o moje ramię.
-Jak ty z nimi wytrzymujesz? Przecież non stop drą koty-
westchnęła zmęczona. –Louis to…
-Totalny palant, idiota, debil, kutas, złamas, ch…
-Camila!- wrzasnęłam. –jak nie przestaniesz, to przysięgam,
że powiem Nicol.
-Co jej powiesz, że całe trzy dni zabawiałam się z Malikiem?!-
prychnęła pod nosem, całkowicie niewzruszona.
-Spałaś z Zaynem?!- zdziwiła się Ally.- jejku zawsze
chciałam się z nim przespać- mina Torres była bezcenna.- jest tak dobry jak
mówi, czy tylko jest taki zadufany?
-Jest zajebiście dobry- zagryzła dolną wargę, a my
zaniosłyśmy się śmiechem. – a Tomlinson?- uniosłam na nią brwi. – no co? Chcę
wiedzieć.
-Pamiętasz, jak bardzo smakuje mi czekolada z orzechami?-
przytaknęła.- on daje mi o wiele więcej. Nawet lody waniliowe przy nim
wymiękają.
-A Harry kogoś ma? –pokiwałam przecząco głową.- a dobry jest
w łóżku?
-To mój kuzyn! Skąd mam wiedzieć?- wybuchałam śmiechem.
-Jak to kuzyn?!
-Oj Cami, widzisz ile cie ominęło? Dominic Toretto to mój
ojciec.
-Ally chodź tu i pomóż!- przez okno zaczął się wydzierać
Tomlinson.
-Mam dość- Alison podniosła się i już miała iść do domu,
kiedy powiedziałam jej, że pójdę z nią. Pożegnałyśmy się z Camilą, a potem
ruszyłyśmy na piętro. Praca szła im bardzo szybko. Teraz siedzieli i pili piwo.
Dla mnie i Ally mieli colę w puszkach. Siedziałam u Louisa na kolanach, a co
chwila mnie całował.
-O czym gadałaś z tą wariatką?- zapytał nagle, na co Zayn
odkasłał głośno. Teraz nie obraża tylko mojej siostry, ale też dziewczynę
Malika.
-O seksie z tobą- zakrztusił się alkoholem, na co reszta
parsknęła śmiechem.- i jej chłopakiem- teraz to Zayn się zakrztusił.
-I co kto jest lepszy ja czy ten od Torres?
-Nie wiem, nie spałam przecież z nim, to ci nie powiem-
wzruszyłam ramionami, na co Zayn poruszał brwiami. No czy on jest normalny?
-Zawsze możesz- stwierdził.- jak Louis nie daje ci tyle
rozkoszy, ja jestem chętny.
-Chodzisz z Torres!?- wrzasnęła Nikki. Chłopak się sam
wkopał.
-Nie rób z siebie idioty!
-To ty jesteś zazdrosna.
-O ciebie?- prychnęła. – chciałbyś.
-Camila jest lepsza od ciebie w łóżku i kocham ją- Nicola
zaczęła zgrzytać zębami. – no co Zack cie nie zaspokaja?
-On przynajmniej wytrzymuje dłużej od ciebie- mulat parsknął
śmiechem.
-Pamiętasz Ibizę? O
Zayn uh jak mi dobrze ooo- zaczął jęczeć jakby dostawał orgazmu. – uh tak, jak
mi dobrze oh…
-Jesteś żałosny- stwierdziła Nikki. – współczuję Torres, że
zabujała się w takim zjebie.
***
Pojechaliśmy z Ally załatwić szkołę. Nikki wyszła, gdzieś z
Zackiem, a chłopaki i Izzy pojechali na tor. Katie chciała zostać w domu. Mimo,
że byłem temu przeciwny, to w końcu jej uległem. Zatrzymałem samochód na
parkingu szkolnym i wysiedliśmy. Ally cały czas nadawała, że nie opłaca jej się
już chodzić do szkoły, bo zostały tylko trzy miesiące. Kroczyłem na równi z
siostrą przez szkolny korytarz.
-Wiesz dokąd idziesz?- blondynka podparła biodra i patrzyła
na mnie z uniesionymi brwiami.
-Zaraz się dowiem- warknąłem i zaczepiłem jakiegoś małolata.
– gdzie gabinet dyra?- zmarszczył brwi, a potem spojrzał na Ally, która
mruknęła ciche przepraszam. Wywróciłem oczami. –gadaj kurwa.
-Chodźcie pokażę- nastolatek zaprowadził nas do pokoju
dyrektora, a potem poszedł, posyłając blondynce uśmiech. Weszliśmy do gabinetu
i usiedliśmy na krzesłach.
-W czym mogę pomóc?- mężczyzna na oko pięćdziesięcioletni
zamknął segregator i dokładnie się nam przyjrzał.
-Chciałem zapisać siostrę.
-Dobrze, jaki kierunek cię interesuje?- zwrócił się do
niebieskookiej.
-Żaden- mruknęła.
-Rozszerzony angielski i coś ze sztuką- dyrektor przytaknął,
a potem coś wpisał do komputera.
-Będziesz chodziła do klasy trzeciej C. Podaj mi dane
siostry, a ja zapiszę ją do dziennika- przytaknąłem, a potem podałem mu
informacje, o które prosił. Zajęło nam to jakieś dwie godziny. Ally dostała
plan szkoły i zajęć, a potem pojechaliśmy po książki, zeszyty i inne takie
duperele szkolne.
***
W naszej lodówce świeciło pustkami, dlatego postanowiłam
pojechać do miasta i coś kupić. Napisałam kartkę dla Louisa z informacją, że
wychodzę na zakupy, żeby się nie martwił. Ubrałam czarne botki, a następnie
zabrałam torebkę i klucze. Poszłam do garażu, gdzie wsiadłam do samochodu.
Odpaliłam silnik, po czym wyjechałam z garażu. Włączyłam radio, a po 15minutach
byłam już pod marketem. Wysiadłam i zamknęłam auto. Wolnym krokiem ruszyłam w
stronę sklepu. Z portfela wyjęłam monetę, dzięki której mogłam zabrać wózek, z
którym weszłam do marketu. Pchałam koszyk przez sklepowe alejki i wrzucałam do
niego potrzebne produkty. Po trzydziestu minutach stałam w kolejce do kasy.
Zapakowałam zakupy do toreb i zapłaciłam kartą. Zajechałam wózkiem do
samochodu, żeby tyle nie dźwigać i zapakowałam reklamówki. Odprowadziłam
koszyk, a potem poczułam ból…
***
Wróciliśmy do domu około 18. Louis chodził cały nerwowy, a
Ally próbowała go uspokoić. Izzy i Liam poszli do kuchni, a ja usiadłem obok
blondynki.
-Ludzie nie ma nic do jedzenia!- wydarł się Payne. – chcecie
pizzę!?
-Ta!- odkrzyknąłem. –gdzie moja kuzynka?- Tomlinson zacisnął
szczękę.
-Wyszła na zakupy, ale nie ma jej od 5godzin! Kurwa,
wiedziałem, żeby jej nie zostawiać! – chodził w te i powrotem, klnąc pod nosem.
Nagle jego telefon zaczął dzwonić.- Katie- mruknął i przyłożył komórkę do ucha.
–hej misiu, kiedy będziesz… kurwa, gdzie jest Katie!?… skończ pierdolić, tylko
gadaj skurwielu, bo cie zapierdolę, jak tylko znajdę!… ja ci zaraz dam
spokojnie chuju!… pytam ostatni raz, gdzie jest Katie!… już nie żyjesz
skurwielu- mruknął, a potem rzucił telefonem o ścianę. Urządzenie rozsypało się
na drobne części, a on zaczął wrzeszczeć, szarpiąc za końcówki swoich włosów.
-Harry boję się go- mruknęła Ally w moje plecy.
-Nie masz czego- objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem bliżej
siebie. Nie będę ukrywał, że ona mi się podoba. Jest miła, zabawna, mądra, zadziorna,
śliczna…
-O’ Conner łapy przy sobie, bo ci je upierdolę!- jejku ten
to jest pierdolnięty. Gdzie do cholery jest Katie!? Może miała już dość tego
psychopaty i uciekła, a on się teraz będzie na mnie wyżywał? Chuj z tym i z
nim. Lubię jego siostrę, a on mi może… -Liam!- Payne przyszedł do nas, a
Tommo nakreślił mu całą sytuację.
Okazało się, że jakiś pojebany Josh i Kevin chcą się na nim zemścić? Nie wiem,
serio… cały czas gapiłem się na Ally. Ona tak śmiesznie marszczy nos, kiedy
Louis zaczął jej gadać, że mam ją mieć na oku, kiedy on będzie szukał Katie. I
znowu mam być nianią, ta super niania płatna i przystojna. Zajebista i
seksowna. Zajmie się każdą foczką, o ile foczką jest, płcią męską się nie
zajmuję. –zadzwoń do tej wariatki Zayn i zapytaj o Josha- Malik według prośby
wykręcił numer do Cami.
-Hej mała…- tylko to zdążył powiedzieć, bo Tomlinson wyrwał
mu telefon. Mulat patrzył na niego morderczym wzrokiem. Nie dziwię mu się,
chciał pogadać ze swoją foczką, może seks na telefon? Kto ich tam wie…
-Słuchaj szajbusko, gdzie jest Josh?… sama jesteś pojebana!…
zamknij się i posłuchaj! Wypytaj wszystkich o Josha i oddzwoń, jak się czegoś
dowiesz… bo kurwa porwał Katie, a ja chcę mu wpierdolić!… no okay… on cie też…
na razie wariatko- rozłączył się, a potem oddał Zaynowi telefon.
-Skończysz to niej mówić na per wariata, szajbuska itd.?-
Louis wywrócił oczami.
-Tylko wtedy, kiedy ona przestanie mówić, że jestem
skończonym chujem i skurwielem. O’ Conner pilnuj Ally, a ty- wskazał na
siostrę.- masz jutro iść do tej pierdolonej szkoły, bo jak się dowiem, że nie
szłaś to masz przejebane.
-A ty gdzie jedziesz?- wzrok wszystkich powędrował na Izzy.
Louis przywalił sobie otwartą dłonią w czoło, a potem przetarł nią twarz.
-Czy ty w ogóle ogarniasz co się stało?!
-Kretyn- skwintowała, a potem poszła do góry.
-Malik jedziesz ze mną- obaj wyszli, a Liam usiadł obok nas.
Po chwili przyszła pizza, którą ciemny blondyn odebrał. Siedzieliśmy przed
telewizorem i oglądaliśmy mecz, zajadając pizzę. Ally siedziała wtulona we mnie
i marudziła, że mecz jest nudny. Tuliłem ją do siebie i zajadałem się, kiedy
Liam próbował namierzyć telefon Katie.
***
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Znajdowałam się w
ciemnym pomieszczeniu z malutkim okienkiem, gdzie było pełno wilgoci i
śmierdziało. Moje dłonie i nogi były związane, a bluzka podarta. Nagle drzwi
się otworzyły, co wnioskuję po skrzypnięciu. Odruchowo zamknęłam oczy, a chwilę
potem ktoś gładził mnie po policzku.
-Wstawaj aniołku- niepewnie uniosłam powieki i doznałam
szoku.
-Josh?!
-Cześć piękna- brunet uśmiechnął się.- Kev chyba nie zrobił
ci większej krzywdy? – spuściłam wzrok na mój brzuch. Nic się chyba nie stało.
Nie chcę kolejny raz stracić dziecka, nie chcę, żeby Louis znowu mnie
zostawiał.
-Wypuść mnie- warknęłam.
-Kochanie, najpierw Louis musi ponieść karę, a ty mi w tym
pomożesz, ale najpierw- zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moją szyję.
Chciał mnie całować, ale kopnęłam go w krocze.- kurwa, Katie!- wrzasnął,
odskakując ode mnie. –tak chcesz się bawić!?- szarpnął za moje włosy, a potem
zaczął się do mnie dobierać. Podwinął moją bluzkę i dotykał mojego brzucha.
Krzyczałam, że ma mnie zostawić, ale nie słuchał. Łzy powoli zaczęły zbierać
się w moich oczach.
-Josh!- do pokoju wszedł Kevin, a ja w tym momencie byłam mu
naprawdę wdzięczna. – przyjechał!
-Dokończymy to skarbie- na samą myśl o tym obleśnym typku
zaczęło mnie mdlić.
***
Kurwa nikt nie wie, gdzie ona jest, ale powiedzieli, że
jeśli się czegoś dowiedzą, to dadzą znać. To naprawdę zaskakujące, jak ludzie
są skąpi. Louis obiecał, że weźmie udział w wyścigu, z każdym, kto znajdzie
Katie i postawi całe 500 tysięcy. Jest bogaty, to go stać. To domu wróciliśmy o
piątej nad ranem. Od razu walnąłem się do łóżka.
_______________________________________
Mam dla was niespodziankę- za niedługo skończy sie to opowiadanie i nie będziecie musieli go komentować. Serio?! Taki komentarz wcale dużo nie zajmuje, a mi daje motywację. Jeśli nie chcecie tego czytać- powiedzcie. Ten rozdział jest jaki jest, bo nie miałam weny, co spowodowane jest głupią letnią deprechą i jak już wcześniej pisałam małą liczbą komentarzy... Bardzo dziękują osobą, które komentują regularnie, to dzięki wam jeszcze chce mi sie pisać.
Buźka miśki ;**