WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM I NIESPODZIANKA!!
„Jesteśmy tysiące mil od
komfortu,
podróżowaliśmy lądem i morzem,
lecz tak długo jak jesteś ze mną,
nie ma miejsca, w którym chciałabym chętniej być.”
podróżowaliśmy lądem i morzem,
lecz tak długo jak jesteś ze mną,
nie ma miejsca, w którym chciałabym chętniej być.”
***
Obudził mnie Harry, gładząc po policzku i mówiąc, że muszę
wstać do szkoły. Niechętnie uniosłam powieki i spojrzałam na chłopka. Nie miał
na sobie koszulki, dzięki czemu mogłam podziwiać jego umięśnioną klatkę
piersiową oraz liczne tatuaże. Brązowe loki opadały mu na czoło, a oczy
dokładnie mnie badały.
-Ally wstawaj, bo Louis będzie miał sapy. I tak jest już
wkurwiony, bo Katie zniknęła, po co ma jeszcze drzeć po tobie?- wywróciłam
oczami.
-Skurcz mnie złapał- jęknęłam i wydęłam dolną wargę. O’
Conner z niedowierzaniem pokiwał głową, a potem oblizał wargi. Za wszelką cenę
chciałam go teraz pocałować. On mi się naprawdę podoba. Jest taki… uroczy, a
zarazem męski. Jest inny od chłopaków, z mojej poprzedniej szkoły. Oni
wyruchaliby węża, gdyby miał tylko tapetę na mordzie. Loczek podszedł do mnie i
usiadł na brzegu łóżka.
-Która noga?- wystawiłam prawą stopę, a on zaczął ją lekko
pocierać. – już?- nie! Pokiwałam przecząco głową. Nie chciałam, żeby przerywał.
-O’ Conner!- po pokoju rozniósł się wrzask Louisa. No czy
ten głupek wie co to wyczucie czasu!? Grrr zero… szkoda na niego słów.- miałeś
mieć ją na oku, a nie podrywać!
-Stary, ja wiem, że Katie zniknęła, ale…
-Kurwa bez ale! To moja siostra, a ty masz się od niej
trzymać z daleka! Ally ubieraj się, Liam cie odwiezie do szkoły- warknął i
wyszedł.
-Kretyn- skwintował Harry, a potem spojrzał na mnie i jak
gdyby nigdy nic wyszedł. Nakryłam głowę poduszką i zaczęłam w nią krzyczeć. Po
chwili zabrałam ciuchy i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a potem
ubrałam się. Zabrałam torbę, którą wczoraj spakowałam i zbiegłam po schodach. W
kuchni siedział Zayn i Nikki, którzy mierzyli się wzrokiem.
-Jesteś pojebany- warknęła Swan.
-A ty pierdolnięta- podsumował. –cześć Ally.
-Hej- mruknęłam zmieszana. –widziałeś Harrego?
-Wyszedł. Cami chce przyjechać- zmarszczyłam brwi. Po co on
mi to mówi? Nie znam jej, a Nikki jej nie lubi. Robi to tylko po to, żeby ją
jeszcze bardziej wkurzyć? Jeśli tak, to niżej upaść już nie mógł.
-Spoko, dzwoniła w sprawie Josha?- przekręciłam głowę i
zobaczyłam mojego brata. Wyglądał jak wrak człowieka. Włosy potargane,
śmierdzący, nie ogolony i na kacu. Fuj, weź się człowieku ogarnij.
-Ta, mówiła, że zrezygnował ze studiów i wyjechał. Nie wie
dokładnie gdzie- Lou pokiwał tylko pionowo głową.
-Ally zjadaj- wskazał na talerz z kanapkami. –Liam odwieź
ją, a potem po nią pojedź- Payne przytaknął, na co wywróciłam oczami. Odkąd
pamiętam mój brat lubił dyrygować ludźmi, ale żeby własnymi przyjaciółmi!? To
jest chore. Zjadłam, a potem wsiadłam do samochodu z Liamem. Ciemny blondyn
jeździ zupełnie jak Louis- jakby ścigał się ze śmiercią. Pod szkołą byłam w
przeciągu dziesięciu minut. Chłopak zatrzymał wóz i patrzył na mnie wymownie.
-Ally wysiadaj.
-Zrób żeby Harry po mnie przyjechał- skrzyżowałam ręce na
piersi.
-Żartujesz sobie!?- brązowooki zaniósł się śmiechem, ale
kiedy zorientował się, że ja nie podzielam jego poczucia humoru- przestał. –
młoda Louis powiedział zero Hally.
-To tak samo jakby zakazał Lazzy- fuknęłam.- on nie może zabronić
mi kochać.
-Blondi- westchnął. –po pierwsze fajną ksywkę wymyśliłaś mi
i Izzy, po drugie Tomlinsonowi gówno do tego z kim się pieprzę i kogo kocham, a
po trzecie to twój starszy brat i jakby nie było to jesteś w Rio pod jego
opieką. Masz go słuchać, a teraz wyjazd, bo muszę jechać na tor- nachylił się i
otworzył drzwi, a potem wypchnął mnie z samochodu. Wylądowałam na tyłku, na co
jęknęłam. –sorka młoda- zasalutował i zatrzasnął drzwi, po czym odjechał z
piskiem opon.
-Pieprzony dupek!- wrzasnęłam na całe gardło.
-Ey wszystko gra?- jakiś chłopak pomógł mi wstać, a ja
otrzepałam spodenki.
-Taa, pomijając, że mój brat jest kretynem, jego przyjaciel
pieprzonym dupkiem to wszystko jest w najlepszym porządku- uśmiechnęłam się
sztucznie, a mój głos był przesiąknięty sarkazmem. Brunet zaśmiał się pod
nosem.
-Jestem Nic- wystawił dłoń w moim kierunku. Zlustrowałam
jego kończynę, a potem uścisnęłam się zdradzając mu swoje imię.
-Nikki, miśku co to za laseczka?- na barki brązowookiego
ramię zarzucił inny brunet, równie przystojny.
-Nie mów do mnie Nikki, bo to imię dla baby!- oburzył się
Nic.- ten kretyn to Izzy, a to Ally- chłopak ucałował wierzch mojej dłoni, a
potem poszliśmy do szkoły. Okazało się, że jestem z nimi w klasie. Przynajmniej
już kogoś poznałam i nie będę włóczyć się jak sierota sama. Pierwszą lekcją
była biologia. Klasa była utrzymana w kolorach zgniłej zieleni. W pomieszczeniu
stały trzy rzędy ławek trzyosobowych. W jednym rzędzie było po sześć stolików.
–Ally siadaj z nami- zajęłam miejsce obok Nica. Sala powoli zaczęła wypełniać
się nastolatkami, a na samym końcu wszedł wysoki umięśniony i opalony brunet.
Wow, jeśli mam mieć z nim przyrodę, to jestem na tak.
-Witam państwa- jego głos był męski i gruby. –Nikki i Izyda
– kiwnął w ich kierunku. – i nową- zmarszczyłam brwi.
-Kretyn- podsumował Izzy.- czy ja wyglądam jak laska?-
nachylił się i zagadał do mnie. Jako odpowiedź na jego pytanie, pokiwałam
przecząco głową. – teraz to my się zabawimy- przybił żółwika ze swoim
przyjacielem, a potem nauczyciel zaczął sprawdzać obecność.
-Izyda- Izzy puścił oczko do Nica i wstał. Postawił nogę na
ławce i zdjął koszulkę, po czym przerzucił ją przez ramię. Klatę to ten chłopak
ma. Przejechał dłonią od kostki, aż po udo.
-No jestem- zatrzepotał rzęsami jak panienka. Okay? A może
oni są innej orientacji? W sumie nie mam nic przeciwko gejom, jestem
tolerancyjna.
-Izzy siadaj, to nie jakiś klub!- wrzasnął dorosły.
-I co? Tak trudno zapamiętać moje imię?- wydął dolną wargę i
wyszczerzył oczy. Powoli zaczynam się go bać.
-Siądź sobie syneczku i nie rób scen- do uszu doszły dźwięki
piosenki MIKA – Lollipop.
-Dzikie bansy!- krzyknął Nic i wlazł na ławkę po czym
zaczęli tańczyć. – mam chcicę na taniec!- wrzeszczał, a cała klasa się śmiała
łącznie ze mną. – muszę ją zaspokoić!
-Z chcicą nie ma żartów trenerze!- przekrzykiwał muzykę
Izzy. –boże jaki ja jestem napalony na taniec!- cała lekcja zleciała na ich
wygłupach i groźbach trenera, że pożałują. Po dzwonku wyszliśmy z
pomieszczenia, a chłopaki targali mnie na boisko, gdzie była zgromadzona cała
szkoła.
-Dawaj Nicola , jak przegrasz oddajesz mi swój motor- wypiął
się jakiś blondas. Nie mam nic do blondynów, ale wolę brunetów.
-Jak ja wygram, twoja dupa i jej świta będą na każde moje
skinienie do końca roku, a miejsce kapitana zajmuje Izzy.
-Niech będzie, bo ty i tak tego nie zrobisz- wyśmiał go.
Szturchnęłam łokciem Izydę, żeby dowiedzieć się o co im chodzi.
-Laska Hugo wskoczyła do łóżka Nikki, a on się dowiedział.
Grają w uczynki- zmarszczyłam brwi. –o boże dziewczyno, gdzieś ty się uchowała?
-W Anglii pajacu- mruknęłam.
-Widać- podsumował. – niecne uczynki, gramy w to przeważnie
w ostatni dzień szkoły, ale życie jest nie przewidywalne no nie? Hugo nie
wierzy w możliwości Nica i dlatego testuje go, bo chce s…
-Dobra ludzie- wypowiedź mojego kolegi przerwał jakiś
rudzielec.- Nic rzucaj!- brunet stanął dobry kawałem od kosza tyłem i rzucił.
Rozłożył ręce nawet nie patrząc się w tył. Tłum zaczął wrzeszczeć, bo Nic
trafił.
-Leżysz psie!- Nic pchnął tego całego Hugo, a potem podszedł
do nas. Zarzucił ramiona na moje i Izydy barki oraz prowadził w kierunku
budynku…
***
Siedziałam skulona w tym pokoju i modliłam się, żeby Louis
mnie znalazł. Od kilkunastu godzin pragnę tylko jego pocałunku, albo tego, żeby
mnie tylko przytulił i powiedział: „Jesteś
słoneczko bezpieczna, nic ci nie grozi”. Drzwi się otworzyły, a ja
zamknęłam oczy. Nie chcę, żeby mnie dotykał. Nie chcę go oglądać. Nie chcę
przebywać z nim w jednym pomieszczeniu.
-Katie?!- ten głos… znam go, ale przecież to nie możliwe.
Poczułam czyjeś zimne dłonie na udach.- ey, mała- chłopak zaczął mną
potrząsać.- Katie obudź się- warknął, a ja uniosłam powieki. Przede mną kucał…
Brad.
-C- co tu robisz?- powstrzymywałam łzy. Mimo wszystko… mimo
całej odwagi… bałam się go. Wiem, że dużo razy go wyzywałam i w ogóle, ale boję
się go. –pomagasz im?- głos mi zadrżał, a łzy zaczęły spływać po policzkach.
-Nie rycz. Dzwonił, że ma coś mega i mam pomóc. Co tu
robisz?- nie byłam w stanie odpowiedzieć.
-O- on m- mnie- wskazałam na szyję, a potem na brzuch i inne
miejsca, gdzie brudne łapy Josha mnie dotykały. –zabierz mnie stąd, proszę-
jęknęłam.
-Mała to nie jest takie proste- podrapał się w tył głowy. –
czego on chce?
-Mówił, ż- że chce zemścić się na Lou- Miller wywrócił
oczami.
-Serio jesteście tacy głupi?- zmarszczyłam brwi. O co temu
idiocie chodzi?- Josh chce karty, którą pokazałaś Owenowi. Tylko, że Shaw i
Joshua nie mają pojęcia, że ja ją wyczyściłem – uśmiechnął się triumfalnie.
–nie musisz dziękować.
-Oni nas pozabijają- zaczęłam panikować i kurczowo trzymać
się za brzuch.
-Przecież nie pozwolę cie zabić głupia dziewczyno, mimo
wszystko lubię cie. Imponujesz mi- puścił mi oczko. – młoda przytyło ci się-
stwierdził, na co się lekko uśmiechnęłam. – no nie pierdol, że ten kretyn
będzie ojcem- wzruszyłam ramieniem. –gumki wam się skończyły czy jak?
-Goń się debilu- Brad zaśmiał się i dał mi kuksańca w ramię.
– nie chcę tutaj być- jęknęłam.
-Chodź- wziął mnie na ręce i wyszedł. Niósł mnie do salonu,
kiedy drogę zatorował mu Kevin.
-Co ty sobie syneczku czynisz?- wypiął się jak mały kogucik
i skrzyżował ręce na piersi.
-Szczeniaku ty chyba nie wiesz z kim zadzierasz. Radzę ci
zejdź mi z drogi, a na Vexy nawet nie patrz- Kev wyśmiał go, na co Miller
kopnął go w brzuch. Brunet zgiął się w pół i pluł krwią na jasne panele. Brad
kopnął go jeszcze kilka razy, a potem usadowił mnie na sofie. Poszedł gdzieś,
ale szybko wrócił z jakimś drucikiem. Zaczął grzebać kawałkiem metalu w
kajdankach, aż w końcu uwolnił moje kończyny.
-Dzięki- szybko cmoknęłam go w policzek, a potem podwinęłam
kolana pod brodę. –chcę do Lou.
-Daj mi jeszcze dwa dni okay? Załatwię tylko sprawy z Joshem
i sam cie zawiozę do Tomlinsona- przytaknęłam, a on wyszedł bez słowa. Kevin
dalej zbierał swoją dumę z podłogi, a potem mroził mnie wzrokiem.
-Oddaj mój telefon- warknęłam, nawet na niego nie patrząc.
-Chyba ci już całkiem na mózg padło- usiadł na stoliku,
naprzeciwko mnie. –i pomyśleć, że wolałaś tego chuja zamiast mnie- prychnął pod
nosem.- jesteś pojebana, jeśli myślisz, że Brad cię stąd wyciągnie- nie będę
marnowała śliny na idiotę. Palat produkował się przez dobre dwie godziny, a ja
zwyczajnie go olałam. Do domu wszedł przyrodni brat Louisa.
-Co ona tu kurwa robi!? I czemu podłoga jest czerwona do
kurwy?!- wrzasnął, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Miller ją tu przyniósł – warknął Kevin. – mamy na nią nie
patrzeć, bo nas zapierdoli- Joshua zaśmiał się jak chory psychopata, a potem
przysiadł obok mnie. Złapał za moje włosy pociągnął.
-Posłuchaj gówniaro, chcę tej karty i zrobię wszystko, żeby
ją zdobyć.
-Nie mamy tej karty- mruknęłam.
-Jak to kurwa nie macie?!- wzruszyłam ramionami.- słuchaj
szmato- syknęłam, kiedy jeszcze mocniej pociągnął moje brązowe loki, które
teraz bardziej przypominały pewnie siano. –jeśli nie dostanę tej kraty to
Tomlinson pożałuje, że się urodził!
-Zostaw ją!- warknął Brad, który właśnie wszedł do budynku.
–ona jest moja- Josh puścił moje włosy i podszedł do Millera.
-Czyja?- wyśmiał go. Brad wyjął zza paska broń i strzelił
Joshua w kolano. Kevin stał nieruchomo, Josh wił się po podłodze głośno
wrzeszcząc z bólu, a Brad znów wziął mnie na ręce i wyszedł z tego cholernego
domu wariatów. Wpakował mnie do samochodu, a potem zajął miejsce kierowcy.
Oparł głowę o zagłówek głośno wzdychając.
-Musisz bardziej uważać. Po co ich prowokowałaś?
-Nie prowokowałam ich! Powiedziałam, że nie mamy karty.
-Po co?!- warknął.- mówiłem, że to załatwię. Czemu musisz
być aż tak uparta?
-Dziękuję, że mi pomogłeś- przytaknął, a potem odpalił
silnik.
-Prześpij się. Przed nami pięć godzin drogi- przytaknęłam i
podwinęłam nogi pod brodę. Oparłam głowę o szybę…
***
Katie przespała całą drogę. Pod jej domem byliśmy około
drugiej nad ranem. Wziąłem ją na ręce i zadzwoniłem do drzwi. Po chwili brązowy
prostokąt się uchylił, a w progu stał Tomlinson.
-Czego chuju!?- wrzasnął.- nie mam czasu na pieprzone
wyścigi- mruknął.
-Masz- otworzyłem szerzej drzwi kopiąc w nie nogą. Jego oczy
rozbłysły, a potem wyrwał ją z moich ramion. –spoko, nie ma za co- mruknąłem
sarkastycznie.
-Gdzie tej skurwiel?- warknął.- zajebię tego gnoja.
-Stary ogarnij- starałem się go uspokoić.- zajmij się Vexy,
a jego zostaw mi. Przekaż jej, że telefon przywiozę w najbliższym czasie-
odwróciłem się na pięcie i szedłem do wozu.
-Miller- usłyszałem za plecami, dlatego przystanąłem.
–jestem twoim dłużnikiem- uśmiechnąłem się pod nosem i wsiadłem do samochodu,
po czym odjechałem z piskiem opon.
***
Wstałam
rano i poszłam do kuchni. Przy blacie stał Harry w samych bokserkach. Wyglądał
mega seksownie, dlatego zaszłam go od tyłu i przytuliłam.
-Ally przestań- mruknął, nawet nie odwracając się do mnie. –
Tomlinson się wkurwi.
-Nie będzie wiedział- lokaty odwrócił się do mnie przodem i
zlustrował mnie od stóp do głów. Zgarnął blond kosmyk za moje ucho i gładził
mój policzek. – na co czekasz?- zmarszczył brwi.- pocałuj mnie.
-Znienawidzisz mnie- podrapał się zakłopotany w tył głowy.
-Dlaczego miałabym…?
-Hazzuś!- po domu rozniósł się głupawy pisk, a chwilę
później w kuchni stała jakaś tleniona wywłoka. – czemu uciekłeś i kim ona
jest!?- warknęła na co wywróciłam oczami.
-Ally chodź na taras pogadać- złapał mnie za łokieć, ale
wyrwałam mu się.- nie zachowuj się jak gówniara- warknął.
-Spierdalaj – wysyczałam, a potem pobiegłam do góry. Umyłam
się i przebrałam się w strój kąpielowy, po czym zadzwoniłam po Nica. Zaprosiłam
go do nas, a on zgodził się przyjść. Znów zeszłam na dół i zrobiłam lemoniadę
oraz pokroiłam owoce, z którymi udałam się do ogrodu. Usiadłam na jednym z
leżaków i nałożyłam okulary przeciwsłoneczne na nos. Po jakiejś godzinie
dołączył do mnie O’ Conner z tą swoją szmatą, Nikki i jej gach, Zayn, Liam i
Bella. Wszyscy świetnie się bawili, a chwilę później przylazł Nic. Przywitał
mnie buziakiem w policzek i przytulasem, po czym ułożył się obok mnie. Harry
mroził mnie wzrokiem.
-A ty to kto?!- wydarł się Lou stoją w progu.
-Nic- mój kolega wzruszył ramionami i położył głowę na moim
brzuchu.
-Kolega z klasy. Przeszkadza ci to?
-Ani trochę- ze zdziwienia podniosłam się i spojrzałam na
niego. Szatyn stał oparty o futrynę, a pod jego ramieniem przeszła Katie. Tommo
objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie całując w usta. Prowadził ją do jednego
z wolnych leżaków, a my patrzeliśmy z niedowierzeniem.- co się tak gapicie?
-Katie!- wrzasnął Harry i rzucił się na brunetkę.
–kuzyneczko moja kochana, ten idiota się wyżywał- niska dziewczyna zaczęła się
z niego śmiać, tak jak reszta.
-Uważaj pajacu- warknął Lou, kiedy Hazz tulił Katie. –ona
jest w ciąży ciulu- mój braciszek dostał w łeb od swojej dziewczyny. –a ty za
co mnie bijesz?!- pisnął z wyrzutem.
-Nie wyżywaj się na moim Hazziątku- brunetka poczochrała
lokatego, a potem przytuliła się do Louisa.
-Idziesz dzisiaj na party do Izzy’ go?- przytaknęłam z
lekkim uśmiechem. –przyjadę po ciebie o 20.
-Spoko- cmoknęłam go w policzek. – a teraz opowiedz mi o lasce
Hugo.
-Czy ty czasem nie…
-Nie wygłupiaj się, według Izydory wskoczyła ci do łóżka.
-Bo wskoczyła, ale nie jest aż tak dobra jak mówiła-
powiedział z grymasem na twarzy. Zaczęłam się z niego śmiać, na co trącił mnie
łokciem. Posiedzieliśmy i powygłupialiśmy się z Nic’ m, a o 18 pojechał do
domu.
________________________________
Mamy już 38 uhh dużo tego nie sądzicie? Powiem wam, że miałam mega zaciesz jak zobaczyłam te 14 komentarzy i liczę, że nie zawiedziecie mnie i tym razem. Mam dla was niespodziankę... du dum du dum du dum du dum... du dum du dum... nowy blog o Louisie!
o boziuniu *O*
OdpowiedzUsuńkto jest Nic'iem i Izzy'm?
czekam na kolejny <3
Nic to Austin Mahone, a Izzy - Alex Constancio
UsuńOMG <3 Olls ;***
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!
OdpowiedzUsuńcudowne <3 ciesze się że katie wróciła
OdpowiedzUsuńOMG to jest niesamowite szkoda że sie kończy. Rozdział jest zajebisty weny i buziaczki :P
OdpowiedzUsuń<3 UWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuńMatko szkoda że tak zajebista historia powoli się kończy no ja chyba nie wyczymie;) Czekam na next ;**
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział xx
OdpowiedzUsuńZjebiste kochm ciebie i tego blog
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie mg doczekać się nexta xx
OdpowiedzUsuń