sobota, 29 marca 2014

30, czyli rozdział deluxe + ważne info



  ***
‘No więc, dobrze jest usłyszeć Twój głos
Mam nadzieję, że masz się dobrze
A jeśli kiedykolwiek się zastanawiasz czy jestem tu sama dziś wieczorem
Zagubiona w tym momencie, a czas płynie dalej
I gdybym mogła mieć tylko jedno życzenie
Chciałabym Cię mieć przy sobie

Tęsknię za Tobą
Potrzebuję Cię’

Minęło kilka miesięcy odkąd wyjechali. Nie wiem, gdzie są. Tęsknię za nimi, a najbardziej za Louisem. Czy to możliwe, żeby kochać i nienawidzić jednocześnie? Jestem pewna, że można, ponieważ właśnie to czuję do Tomlinsona. Kocham go bardzo mocno, ale też nienawidzę z całego serca.
Co się wydarzyło przez te kilka miesięcy? Troche odżyłam i wróciłam do życia. Podjęłam też sporo ważnych decyzji. Postanowiłam wrócić do szkoły, co z tego, że zaczęłam od drugiego semestru? Za niedługo zdaję maturę. Okazało się, że mam całkiem dobrą pamięć. W szkole są też zajęcia poza lekcyjne, na które wybrałam mechanikę. Pan Morrison powiedział, że mam smykałkę do samochodów. Oczywiście kilka osób poznało mnie jako Vexy, ale to mi nie robi. Dużo razy próbowałam dodzwonić się do Louisa, ale nie odbierał, a Harreh nie chciał pożyczyć mi więcej telefonu. Mama cały czas próbuje mi wcisnąć kit, że Toretto do mój ojciec.
Nie spałam dziś całą noc, ponieważ się uczyłam do matury. Dziś ostatni egzamin, a później wybieramy z Cami uczelnię. W radiu puścili piosenkę Miley Cyrus Stay. Ta piosenka… ona opisuje mój obecny stan. Ja za nim tęsknię i potrzebuję go i to bardzo. Zapewne znalazł sobie nową dziewczynę, albo tylko laskę na noc.
‘I kocham Cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. I nawet jeśli dziś nie widzę Twojej twarzy. Nic się nie zmieniło, nikt nie może Cię zastąpić. To staje się trudniejsze z każdym dniem. Powiedz, że kochasz mnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. (…)
No więc, próbowałam żyć bez Ciebie. Łzy spływają z moich oczu. Jestem sama i czuję pustkę. Boże jestem rozdarta od środka.
Spoglądam w gwiazdy. Mając nadzieję, że robisz to samo. Czuję się jakoś bliżej i mogę usłyszeć jak mówisz

Tęsknię za Tobą
Potrzebuję Cię’
Z zamysłu wyrwał mnie głos Cami.
-Katie! Spóźnimy się na egzamin! Nie słyszałaś budzika!?- poderwałam się zabierając z szafy ciuchy na dziś. Pobiegłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, a następnie ubrałam czarną koronkową bieliznę. Wysuszyłam włosy, które zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam na ramiona białą koszulę, której guziki powoli zapięłam. Na biodra założyłam czarną, skórzaną spódniczkę do ud. Umalowałam rzęsy tuszem i umyłam zęby. Wbiegłam jak strzała i wyjęłam z szafki na buty czarne koturny, w biegu je ubrałam. Złapałyśmy po jabłku i wsiadłyśmy do wozu Cami, która zawiozła nas pod szkołę. Całą drogę powtarzałam materiał.
***
Jestem wkurwiony i ledwo żyje. Izzy, Zayn i Liam twierdzą, że wrócił stary Louis, ten sprzed poznania Katie. Nikki pewnie podziela ich zdanie, ale nie wypowiada się na ten temat. Mam ich wszystkich dość. Oni nie rozumieją, że za nią tęsknie. Jest inna od wszystkich dziewczyn na świecie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zaszedłem do baru i usiadłem na wysokim krześle przy blacie.
-Co podać? – zapytała rudowłosa kelnerka o zielonych oczach. Ubrana była w zielony t-shirt oraz jeansowe szorty.
-Whisky.
-Dwa razy- spojrzałem na lewo i dostrzegłem czarnowłosą kobietę. Jej usta były krwisto czerwone. Na sobie miała czarną mini sukienkę, a na nogach szpilki. Kręcone włosy spadały jej na ramiona, a jej kocie oczy przeszywały mnie. Barmanka postawiła przede mną literatkę, którą szybko opróżniłem. Poprosiłem o kolejną. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy- kochasz ją? – spojrzałem na nią ze zmarszczonymi brwiami.
-Co?
-Ta dziewczyna… kochasz ją?- prychnąłem pod nosem. Czy ja ją kocham? Kocham to mało powiedziane, ona jest teraz cząstką mnie, którą postanowiłem zostawić, ale to dla jej dobra. Już miałem jej odpowiedzieć, ale przerwał mi mój telefon. Kolejna wiadomość od Harrego.
____________________________
Od: Harry
Katie właśnie zdała maturę.
____________________________
Do: Harry
To dobrze.  Wybrała już uczelnie?
__________________________
Od: Harry
Nic mi nie mówiła. Sory
_________________________
Dokończyłem pić i postanowiłem wrócić do domu. Chwiejnym krokiem przeszedłem kilka przecznic. Od razu położyłem się do łóżka.
***
Cami uparła się na studia we Włoszech. Jako najlepsza przyjaciółka i siostra na świecie jadę z nią. Osobiście podjęłam decyzję, że odpuszczę sobie studia. Będę pracować w jakimś warsztacie, czasem wystartuję w wyścigach, a i będę chodzić na kursy z gotowania. Cami chce studiować w Mediolanie, więc będziemy mieszkać gdzieś blisko. Kilka godzin od tego jej uniwersytetu. Cami już sobie załatwiła akademik, a ja mieszkanie, z tą różnicą, że ona mieszka w Mediolanie, a ja w Portofino. Pomogłam Cami się rozpakować w akademiku. Pełno przystojnych studentów, którzy tylko chcieli nam pomóc z kartonami. No to czemu tego nie wykorzystać.
-Hey laski, pomóc?- wysoki, przystojny, brunet. Umięśniony, miał niebieskie oczy. Ciacho. Lustrował każdą z nas. – co będziecie studiować?
-Pedagogię- odpowiedziała Camila. Chłopak posłał nam uśmiech, na co zagryzłam wargę.
-W którym akademiku będziecie mieszkały?
-Właściwie to ja nie będę studiować- zmarszczył brwi i uważnie mi się przyglądał. – jestem mechanikiem- posłałam mu jeden z moich uśmiechów.
-Fajnie, może naprawisz mi kiedyś motor?- zaśmialiśmy się wszyscy, a jego kumple pomogli mojej przyjaciółce. – wyskoczymy gdzieś?
-Katie chodź!- Cami w ostatnim momencie. Chwała ci dziewczyno. Mimo, że minął jakiś rok ja nie mam chłopaka. Chodzę tylko na randki, które nigdy się nie powtarzają. Poszłam za przyjaciółką, która pokazała mi swoje nowe mieszkanie. Później nastał ten najgorszy moment pożegnania. Przytuliłam przyjaciółkę, a później pojechałam do mojego nowego mieszkania.
***
Od jakiś czterech miesięcy mieszka z nami Kevin, jest całkiem spoko. Nikki sądzi, że lubię go dlatego, że jest dokładnie taki jak ja. Może to prawda, a może nie. Siedzieliśmy właśnie przed telewizorem, kiedy wspomniany osiemnastolatek zszedł po schodach. Ubrany w same spodnie z dresu i zmierzwione włosy, no i ten chamski uśmieszek na ustach.
-Co tam młody?
-Wczoraj był zajebisty dzień.
-Niby czemu?- uniosła brwi Izzy.
-Bo potrąciłem fajną laskę, która teraz śpi w moim łóżku- prychnąłem pod nosem. Tak samo było ze mną i Katie, tylko, że nie spała w moim łóżku. – jest zajebista- po chwili usłyszeliśmy trzask drzwi, a potem po schodach…
-Loui?!- pisnęła zdziwiona. Mój wyraz twarzy na pewno był podobny do jej. Dokładnie zlustrowała, każde z nas, a później wróciła do góry.
-Odpierdol się od Katie- warknąłem w kierunku Kevina, który się tylko chamsko uśmiechnął. Oczywiście pomińmy temat, że ona była w jego koszulce. Co wkurwia mnie jeszcze bardziej.
-Chyba śnisz, a teraz sorka, ale muszę iść- wskazał na schody, a później po nich wbiegł.
-Zabije go- warknąłem pod nosem.
-Lou wszystko gra?- Bella, próbowała mnie przytulić, ale ją odepchnąłem.
-Gra!? Ty chyba nie rozumiesz co się przed chwilą stało! On i Katie…!
-Mówiłeś, że chcesz o niej zapomnieć- wtrącił Zayn- to zapominaj.
-Nie chce jej krzywdzić- warknąłem i ruszyłem do góry. Wchodząc na schody, na górze zobaczyłem Katie, która w pośpiechu się potknęła i wpadła mi w ramiona. Próbowała się wyrwać, ale nie miałem zamiaru jej puścić.
-Zostaw mnie – powiedziała jeszcze w miarę spokojnie. Nie zrobiłem tego, a ona zaczęła uderzać pięściami o mój tors. – głuchy jesteś?!- odsunąłem ją troche od siebie i spojrzałem w jej oczy, które biły piorunami. Pchnąłem ją na ścianę i przygwoździłem jej nadgarstki. Wpiłem się w jej wargi, za którymi bardzo tęskniłem. Poluźniłem uchwyty na jej kończynach, a ona mnie odepchnęła i przywaliła z liścia. – nie tym razem- zbiegła po schodach zostawiając mnie osłupiałego. Co się stało z moją Katie?
-Ona jest moja- usłyszałem z góry, dlatego uniosłem głowę. Kevin stał wkurzony i mi się przyglądał.
-Ona ma na imię Katie, poznałem ją pierwszy i jest tylko moja. Coś ci się nie podoba, to pakuj manatki i wypierdalaj z tego domu.- chłopak wrócił prawdopodobnie do swojego pokoju. Wróciłem do przyjaciół i wziąłem łyka piwa, które pił Malik. Zmierzył mnie pytającym spojrzeniem.
-Chciałeś wojny to ją dostaniesz- odwróciliśmy głowy i zobaczyliśmy Kevina z torbą. – a KATIE będzie mi robić dobrze- wszystkie moje mięśnie się napięły. Wstałem i już miałem mu przemalować facjatę, ale przyjaciele mnie powstrzymali.  Nigdy nie pozwolę jej zranić. Kevin trafił na moją czarną listę. Jeśli będzie starał się chociaż zbliżyć lub spojrzeć na James to go zajebie!

***
‘Nie obchodzi Mnie która jest godzina
Chcę zostać w tym stanie, mam nadzieję że ta noc nigdy się nie skończy, nie
Jestem nie do zatrzymania, bo ta noc jest magiczna
Tak, jestem na moim naturalnym haju

Zakładam, że nigdy nie widziałeś Mnie takiej
chcę się ruszać w ten sposób, tańczyć dopóki wyjdzie słońce
Nic na tym świecie nie zatrzyma Mnie teraz, oooh
zostanę w tej chwili’

Boże co za debil z tego gościa! Nie dość, że nie potrafi jeździć, to jeszcze bezczelnie kłamie mi w oczy. ‘Mieszkam sam’ ta właśnie kurwa widzę jak mieszkasz sam! Z Louisem! Cwelu! Jestem mega wściekła. Ubrana w niebieską sukienkę do kolan tańczyłam na imprezie u Troya. Wszystko było dobrze, do póki nie przylepił się do mnie ten cały pieprzony Kevin. Grrr co za typ! Zaczął mnie przytulać i całować, ale odsuwałam go za każdym razem.
-No weź chodź- ciągnął mnie w stronę schodów.
-Posłuchaj no…- byłam mega wkurwiona.
-Odpierdol się od niej – usłyszałam za sobą. Chłopak mówił przez zaciśnięte zęby- mówiłem ci już…
-Wiesz co Louis? Ciekawi mnie co się stanie jak wybiorę numer do takiego jednego. Przez niego podobno byłaś w szpitalu, bo ten ciul nie umie prowadzić- prychnął, a Loui już szedł w jego kierunku. Jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Szybko złapałam go za nadgarstek. Sama nie wiem dlaczego, może to tylko taki impuls? Szatyn spojrzał na mnie zdziwiony, a później się uśmiechnął. Przejechał dłonią po moim policzku, ale szybko ją zdjęłam.
-Katie- mruknął pod nosem niezadowolony.
-Co Katie?! Co Katie?! To ty to spieprzyłeś! Teraz znowu próbujesz i znowu mnie zostawisz, bo jesteś niezdecydowanym, pieprzonym dziwkarzem!- wrzasnęłam i wyszłam. Nie mogę z tym człowiekiem! Jest gorszy od Cami, która wybierała farbę do swojego pokoju. Ponad trzy godziny spędziłam z nią w sklepie, aż w końcu doszła do wniosku, że obecny kolor jej odpowiada. Byłam na nią wkurwiona tego dnia. Szłam ciemną uliczką i klęłam pod nosem, kiedy poczułam szarpnięcie. Napastnik przyparł mnie do muru i zaczął się do mnie dobierać.
***
Poszedłem za nią, w końcu mówi się, że trzeba pożądać za marzeniami. Jebie mnie to, że po mnie jeździ. Wkurwia mnie Kevin. Kocham Katie. Wszystko wyjaśnione? Możemy działać. Po chwili usłyszałem krzyk, ruszyłem w stronę zaułka, z którego słychać było owy wrzask.
-Ty suko!
-Pierdolony kutas!- to głos Vexy. Pobiegłem w kierunku kłótni.
-Zaraz cie zerżnę- zaraz ci zajebie. Dotarłem na miejsce. Uderzył ją, a potem podarł jej sukienkę. Ruszyłem na niego i zacząłem okładać po mordzie. Katie siedziała skulona pod ścianą z kolanami podwiniętymi pod brodą. Jego twarz była cała we krwi, ale ja nie mogłem przestać. Wpadłem w trans i nie mogłem się zatrzymać. Poczułem jak ktoś łapie mnie za bark. Zaprzestałem ciosu i odwróciłem się.
-Ch- chcę d-do do-domu – wyjąkała i potarła swoje obnażone ramiona. Zdjąłem skórzaną kurtkę i nałożyłem jej na barki. Uśmiechnęła się lekko. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę domu Troya, bo tam miałem auto. – nie musisz mnie nosić- powiedziała bardzo cicho.
-Katie chcę- objęła rękoma moją szyję i oparła głowę o moją klatę. Ostrożnie usadowiłem ją na miejscu pasażera i zamknąłem drzwi. Wsiadłem z drugiej strony. Już miałem przekręcić klucz w stacyjce, ale nie mogłem. Ostatnim razem jak jechała ze mną mieliśmy wypadek. Nie chcę, żeby to się powtórzyło.
-Nic się nie stanie- powiedziała w kolana, które znowu miała pod brodą. – po prostu jedź- pamiętam, jak chciała jechać do domu Harrego, a jak przyszedł Toretto to chciała wyjść. Jechała po sobie i wyzywała od idiotek. Chciała uciec.
-Chodź do mnie- wskazałem na swoje uda. Spojrzała na mnie dziwacznie.- wiem, że chcesz pro… - nie dokończyłem, bo brunetka już siedziała na moich nogach. Odsunąłem siedzenie troche do tyłu, aby miała lepszy dostęp do pedałów. Ręce ułożyła na kierownicy, a ja swoje na jej. Uruchomiłem silnik i wrzuciłem pierwszy bieg, podczas gdy ona wcisnęła sprzęgło, a następnie gaz. Ruszyliśmy. Chciała skręcić w jakąś uliczkę, ale chcę żeby dziś była ze mną, dlatego nie pozwoliłem jej na ten manewr. Skręciliśmy w inną stronę i pojechaliśmy pod moją willę. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. – chcesz coś do picia?- kiwnęła głową. Ruszyłem do kuchni, gdzie z lodówki wyjąłem zimne napoje. Odwróciłem się i zobaczyłem Katie, która siedziała na blacie po turecku. Była przygnębiona.- on ci już nic nie zrobi.
-Skąd ty…?
-Znam cie mała- uśmiechnęła się lekko- przepraszam, że cie zostawiłem, ale nie chciałem cie więcej krzywdzić- podszedłem bliżej brunetki.
-Właśnie tym mnie skrzywdziłeś Loui. Nie chciałeś, ale to co zrobiłeś. Bolało jak cholera- spuściła głowę- przepraszam za tego dziwkarza- popatrzyła prosto w moje oczy. Uśmiechnąłem się lekko i pochyliłem nad nią. Musnąłem jej wargi. Odsunąłem się i spojrzałem na nią niepewnie. Objęła nogami moje biodra i przyciągnęła bliżej siebie.
-Wybaczysz mi?
-Obiecaj, że więcej mnie nie zostawisz- stykaliśmy się teraz nosami. Mam na nią ochotę bardziej niż szczerbaty na suchary.
-Obiecuje.
-Jeśli jeszcze raz mi zrobisz takie coś, to…- nie dokończyła, bo znów ją zacząłem całować. Oddawała każdy pocałunek.
***
Obudziłam się wtulona w Tomlinsona. Czemu znowu pakuję się w to gówno? Mam złe przeczucie! Jego klatka piersiowa unosiła się powoli w górę i dół. Powoli próbowałam wyswobodzić się z jego ramion, ponieważ chciało mi się pić.
-Nawet o tym nie myśl mała- mruknął dalej z zamkniętymi oczami.
-Chce mi się pić- szatyn nachylił się i podał mi butelkę z wodą.
-Masz- westchnęłam i odkręciłam korek, a następnie się napiłam. Odłożyłam ją na bok. – nie uciekaj mi- podniósł się i przygniótł swoim ciałem. Musnął moje wargi, ale nie doczekał się odpowiedzi na ten gest.
-Chcę do domu.
-Jesteś w domu.
-Mojego domu.
-Przeprowadź się tu, przynajmniej będę miał pewność, że Kevin ci nic nie zrobi.
-Jestem dużą dziewczynkę, dam sobie radę.
-Tak jak wczoraj!? Prawie cie zgwałcił!- był wściekły. Jego dłonie, które trzymały moje nadgarstki mocniej się zacisnęły. Syknęłam z bólu- pojedziemy po twoje rzeczy.
-Nie! Ja chcę mieszkać sama.
-Nie wkurwiaj mnie- warknął. Odepchnęłam go od siebie i wstałam. Zabrałam ubrania, a później poszłam z nimi do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w jego dresy i koszulkę. Nie pójdę w podartej sukience. Przeczesałam dłonią włosy i wyszłam. Dalej leżał na łóżku i gapił się na drzwi od łazienki. Szłam w kierunku drzwi- co ty robisz?
-Ty się nigdy nie zmienisz! Zawsze tak jest! Chwilkę jest dobrze, a później co?! Idziemy do łóżka, a rano znowu po sobie wrzeszczymy! To jest chore! – wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Zbiegłam po schodach, kiedy znowu trzask. W błyskawicznym tempie ubrałam buty i wybiegłam z jego domu. Szybko przebierałam nogami, co chwila poprawiając jego spodnie, które mi spadały. Po 35minutach byłam w moim mieszkaniu. Pani Megan patrzyła na mnie jak na wariatkę.
-Katie, nie chcę mieć przez ciebie kłopotów- warknęła. Stara, złośliwa baba! Całkowicie ją zignorowałam i poszłam do siebie. Obecnie to mieszkam na strychu, ale jest tutaj całkiem przytulnie.  Opadłam zmęczona na łóżko i głęboko westchnęłam. 
_______________________________________
Chcecie nexta też w wersji deluxe?? Jak tak to wiecie co robić- komentujcie!! Nie chcę was znowu szantażować i niezmiernie cieszę sie, że było 20 komentarzy, ale nie ukrywam, że chciałabym, żeby było ich więcej. Pytania:
1. Cieszycie sie, że Louis i Katie sie spotkali??
2. Tajemniczy przystojniaczek z uniwerku namiesza??
3. Louis uratował Katie przed gwałtem, czy to jakoś pomoże mu u niej zapunktować?? 
4. Czy Tommo przekona Vexy, żeby z nim zamieszkała??
5. Jak rozdział??
Jeśli chcecie zadawajcie pytania bohaterom.
Mam jeszcze jedno pytanko, chciałabym zmienić wygląd bloga, ale nie wiem, gdzie znajdę szablon- generalnie chciałabym coś z Louisem i Danielle Campbell- i mam prośbę, jeśli ktoś wie lub robi szablony, to mogłabym mi o tym powiedzieć? Proszeee...
Ostatnio myślałam też nad czymś w formie konkursu, chodzi generalnie o to, że wy piszecie rozdział, ja wybieram 3 pierwsze miejsca, potem wasze blogi są u mnie na głównej coś w tym rodzaju, ale wszystko zależy od was - to piszcie co o tym myślicie ;p 
buźka miśki ;**

niedziela, 23 marca 2014

29.



***
‘Kiedy była jeszcze dziewczynką
Myślała, że jej będzie świat
Ale on uleciał w dal
Więc musiała zaciskać zęby
Życie się toczy i robi się tak ciężkie
Tortura ponad miarę
Każda łza jak wodospad
W noc, burzliwą noc, ona zamknie oczy
W noc, burzliwą noc, poleci’

Około 6 rano wylądowaliśmy z Harrym i Cami w Los Angeles. Wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy pod dom Louisa. Mimo tego, że ledwo co trzymałam się na nogach powiedziałam przyjaciołom, że nic mi nie jest. Po 15 minutach jazdy byliśmy pod willą Tomlinsona. Rozpadało się jak cholera, a drzwi mimo pukania i dzwonienia nikt nie otwierał.
-Kat chodź- Harreh próbował mnie odciągnąć siłą, ale nie pozwoliłam.
-Zostaw mnie!- wrzasnęłam i wyrwałam się z jego silnych ramion. Odsunęłam donicę i wyjęłam klucz, który włożyłam do zamka i przekręciłam. W domu panowała grobowa cisza. Natychmiast pobiegłam do jego pokoju i otworzyłam obszerną szafę, którą można by też nazwać garderobą. Nie było prawie żadnych rzeczy, no oprócz jego ulubionej bluzy. Wzięłam materiał do rąk i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Przecież sam mówił, że mnie kocha. Dlaczego mnie zostawił?! Do pomieszczenia wbiegli O’Conner i Camila. Blondynka od razu mnie przytuliła, a Harry zaczął coś pisać na telefonie. Jednak szybko go schował do kieszeni i przysiadł obok nas na łóżku. Przytulił mnie i trzymał w swoich ramionach, kiedy jego telefon znów wydał z siebie dźwięk. Wyjął go, ale szybko mu go zabrałam. Otworzyłam wiadomość.
________________________
Od: Tomlinson
Masz się nią opiekować. Nie chcę żeby stała jej się krzywda. L
_______________________
-Czemu mi nie powiedziałeś, że masz z nim kontakt!?- loczek próbował zabrać mi komórkę, ale nie pozwoliłam. Wybrałam jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
(rozmowa, L- Louis, K- Katie)
L- Harry nie mogę teraz gadać jestem w samolocie.
K- gdzie jesteś?- głos powoli zaczął mi się łamać.
L- Kat dlaczego masz jego telefon?
K- gdzie jesteś?
L- ja nie…
K- cholera odpowiedz! Czemu mi to robisz? Sam mówiłeś, że mnie kochasz, dlaczego… dlaczego wyjechałeś?
L- nie chcę cie krzywdzić.
K- teraz właśnie to robisz- nie odzywał się- Loui- dalej nic, po chwili słychać było jak się rozłączył. Oddałam Harremu jego komórkę, a później wstałam. Odwróciłam się na pięcie- wracajmy, proszę- Torres i Harreh dźwignęli się z łóżka, a później w trójkę wyszliśmy uprzednio zakluczywszy drzwi. Nie chowałam klucza pod donicę tylko zabrałam go ze sobą. Po powrocie do domu od razu położyłam się spać.
***
Po co ten głupek dawał jej ten cholerny telefon!? Nie jarzy, że nie chcę z nią rozmawiać? Nie chcę tęsknić, nie chcę tego czuć. Lecę do Włoch żeby o niej zapomnieć, co  po namyśle staje się niemożliwe, bo Katie jest niezwykła. Oparłem głowę i szybę samolotu i głęboko westchnąłem.
-Lou wszystko gra?- Nikki dźgnęła mnie lekko w bok.
-Ta wszystko jest w najlepszym porządku- posłałem jej wymuszony uśmiech. Po co mam ją martwić? Nikol zawsze mnie wspiera i staje po mojej stronie mimo, że to Zayna kocha. Dlaczego to robi? Czemu zawsze Malik drze się jak Swan staje w mojej obronie, co jest zbędne, bo jestem dużym chłopcem i potrafię sobie sam poradzić.
-Kłamiesz.
-Nie kłamie Nikki. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
-A Katie?- zacisnąłem zęby.
-Nie mówmy o niej.
-No okay- posłała mi lekki pocieszający uśmiech, a później oparła głowę o moje ramie. Przytuliłem ją do swojej klaty, całując w czubek głowy. Długo jej nie zajęło zaśnięcie. Ja nie potrafiłem zasnąć, dlatego gapiłem się za okno. Liczę, że Harry dotrzyma słowa i się nią zajmie. Jeśli tego nie zrobi to pożałuje. Ma pilnować, żeby Brad się do niej nie zbliżał, ani Emilly, ani Sammy, ani kurwa nikt inny. Ona ma być bezpieczna.
***
Obudziłam się cała przepocona. Śniło mi się, że Loui mnie zostawił i gdzieś wyjechał. Chwila… to nie był sen. On mnie zostawił, bo… bo myśli, że przez niego cierpię. Cierpię, kiedy nie ma go przy mnie. Moje serce jest rozdarte na miliony kawałeczków, przez niego, bo myśli, że mnie krzywdzi. Co z tego, że mieliśmy wypadek? To nie jest jego wina! To wina Brada, wszystko zepsuł. Po co przyjeżdżał?! Po chciał się ścigać z Louisem!? Po co mieszał!? Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk mojego telefonu. Nie spojrzałam na wyświetlacz tylko odebrałam.
(rozmowa, B- Brad, K- Katie)
K- halo?- mruknęłam mało entuzjastycznie.
B- gdzie on jest?- warknął. Po głosie rozpoznałam, że to Miller.
K- daj mi spokój. Spieprzyłeś mi życie.
B- gdzie jesteś?
K- odpierdol się Brad.
B- pytam to odpowiadaj! Gdzie jesteście!?
K- pierdol się – rozłączyłam się i schowałam komórkę pod poduszkę. Nie chcę cierpieć. Do pokoju wszedł Harry, a za nim moja mama, jego rodzice i Dom. Zmarszczyłam brwi i otarłam łzy wierzchem dłoni.
-Katie co się stało?- pokiwałam głową, że nic jej nie powiem. Moja mama spuściła głowę w dół, a ten cały Toretto ją obiął i pocałował w czoło. Co to kurde ma być!? Spojrzałam na Harrego, który bezgłośnie mówił ‘przepraszam, ale uparli się’.
-Co on tu robi?- wskazałam brodą na Dominic’ a.
-Katie on… - zaczęła mama- to twój ojciec.
-Możesz przestać mnie okłamywać? – wstałam z łóżka i stanęłam na przeciwko niej.- mam dość kłamstw twoich i Louisa! Was wszystkich! Wiem dobrze, że ten gość, z którym odebrałaś mnie z domu dziecka to twój przyjaciel- wyszczerzyła na mnie swoje oczy- ojciec mnie odwiedzał i powiedział, że w każdej chwili mogę do niego przyjechać i właśnie to zamierzam zrobić. – złapałam torbę i z lekkim trudem zbiegłam z nią na dół. Naciągnęłam na nogi buty i wbiegłam do mojego garażu. Wsiadłam do czarnego nissana 370Z klik, którym wyjechałam z garażu i pojechałam do Bakersfield. Droga zajęła mi około 2 godzin. Tata mieszkał w dość sporej willi. Zadzwoniłam dzwonkiem, a otworzył mi… - co ty tu kurwa robisz?!- warknęłam przez zaciśnięte zęby.
-A ty?
-Przyjechałam do ojca palancie- wywrócił oczami i wpuścił mnie do środka. Szłam do salonu, gdzie siedział tata z…? No to są chyba jakieś żarty! Najpierw Miller, teraz Emilly i jej szurnięta rodzinka narkomanów. To szczyt wszystkiego. Ojciec odwrócił głowę, tak jak reszta, a później wstał i podszedł do mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.
-Co tutaj robisz Katie?- zapytał odsuwając mnie od siebie.
-Mogę tu jakiś czas pomieszkać?- przytaknął.
-Coś się stało?
-Jej chłoptaś ją olał- zadrwił Brad. Wzięłam zamach i przyłożyłam mu otwartą dłonią w twarz.
-To wszystko twoja wina, bo ty zawsze musisz coś spieprzyć- razem z torbą poszłam do sypialni, która należy do mnie podczas moich odwiedzin. Nie chcę teraz z nikim rozmawiać, oczywiście mam na myśli moich przyjaciół, mamę oraz rodzinę Hazzy. Poczułam silne ukłucie w okolicach, gdzie jeszcze kilka dni temu mnie operowano. Położyłam się na łóżko żeby chwilę odpocząć, ale mój plan diabli wzięli, ponieważ zasnęłam.
  ***
___________________________
Od: Harry
Katie wyjechała
__________________________
Do: Harry
Dokąd? Miałeś jej pilnować
________________________
Od: Harry
Do swojego ojca. Przynajmniej przy niej jestem nie to co ty
_______________________
______________________________________
Dobra zacznijmy, że jestem troche rozczarowana, ale wy i tak macie to w dupie... te komentarze serio nie zajmują aż tak dużo czasu! Mam propozycję, wy komentujecie, a ja w piątek, albo w sobotę dodaję nowy rozdział, co wy na to? Ale warunek jest jeden musicie mnie zaskoczyć!!  Pytania:
1. Katie szybko wybaczy Louisowi, czy będzie długo chowała urazę?
2. Czy Katie będzie dalej ufała Harremu, czy może przez ten jego układ z Lou skreśli go z listy swoich przyjaciół?
3. Louis cierpi, ale czy wróci i będzie sie starał odzyskać zaufanie Katie?
4. Lubicie Brada, czy was wkurwia?
5. Jak rozdział? Zepsułam, spierdoliłam, czy zjebałam?
ok chcecie to zadawajcie pytania bohaterom, zapraszam was też na:

poniedziałek, 10 marca 2014

28.



***
‘ Jeśli ten świat jest wyczerpujący
I myślisz o ucieczce
Pójdę wszędzie z tobą
Tylko przykuj mnie do siebie łańcuchami
Ale jeśli spróbujesz iść sam
Nie myśl że zrozumiem
Zostań ze mną’

Poszedłem ostatni raz ją zobaczyć, bo dziś wyjeżdżamy. Harry obiecał, że będzie ją miał na oku. Spała okryta w białą pościel, cała blada. Te szpitalne żarcie pewnie jej nie smakuje. Położyłem na szafce białą kopertę, a na niej pudełko z cheeseburgerem i cole. Na górę małe pudełeczko z prezentem. Przejechałem dłonią po jej policzku, na co lekko się uśmiechnęła. Pochyliłem się i ostatni raz musnąłem jej wargi. Później wyszedłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu Liama. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i odjechałem spod szpitala z piskiem opon. Wjechałem wozem na pokład samolotu, gdzie czekali wszyscy. Zayn dalej nie pojmował, dlaczego zostawiam Katie. Kiedyś może im powiem, ale nie teraz.
***
Uniosłam leniwie powieki. Nikogo nie było w mojej sali, a mogłabym przysiąc, że ktoś tutaj był. Spojrzałam na lewo. Na mojej szafce leżała biała koperta, pudełko z Mc’ Donald’ a, cola i jeszcze jedno pudełeczko. Złapałam na białą kartę i otworzyłam ją. Zaczęłam czytać biały arkusz.
‘Kochana Katie!
Nie wiem od czego zacząć… Może zacznę od tego, że bardzo cie przepraszam za to, że przeze mnie tyle wycierpiałaś. Nie chcę żebyś cierpiała, dlatego postanowiłem wyjechać. Nie obwiniaj się za to- bo znając ciebie będziesz to robić- sam podjąłem tą decyzję. Jest mi też strasznie przykro z powodu naszego dziecka.
Harry się tobą zajmie i przypilnuje, żeby Brad, Sammy, Emilly i reszta nie zrobiła ci krzywdy. Jeśli czegoś będziesz potrzebować Hazz ci pomoże.
Pamiętaj, że cie kocham
Louis
P.S. smacznego – te szpitalne żarcie pewnie jest obrzydliwe. Zostawiłem też dla ciebie mały prezent.’
Z oczu zaczęły spływać mi po policzkach łzy. Przecież nic się nie stało! Nic mnie nie boli! Nie potrzebnie jestem w tym szpitalu. To nie jest jego wina! Czemu wyjechał!? Złapałam za mały pakunek i go otworzyłam. Moim oczom ukazał się łańcuszek z literką L, która ozdobiona była małymi diamencikami. Musiał na to wydać sporo kasy. Drzwi się otworzyły, a wszedł przez nie Harry.
-Ey co ci się stało?- podbiegł i przysiadł na brzegu łóżka. Nie czekając dłużej mocno się do niego przytuliłam.
-Czemu go nie zatrzymałeś?- powiedziałam przez płacz- czemu pozwoliłeś mu wyjechać Harreh?!- loczek nic nie powiedział tylko mocniej mnie do siebie przyciągnął i pocałował w czubek głowy. Płakałam jak małe dziecko. – Harreh chcę do L.A. do Louisa.
-Jasne, ale na razie musisz jeszcze być w szpitalu.
-Chcę do L.A. teraz- odsunęłam się od chłopaka i wstałam, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ się zachwiałam. Na moje szczęście O’Conner  mnie złapał. Do pomieszczenia wszedł doktor. Chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam- chcę do domu.
-Ale…
-Wypisuję się ze szpitala na własne życzenie- lekarz lustrował mnie wzrokiem, a później Harrego.
-No dobrze, ale osobiście uważam, że powinnaś zostać w szpitalu jeszcze tydzień.
-Nie chcę!- wrzasnęłam. – Harry zabierz moje rzeczy proszę- Hazz złapał za moją torbę i wyjął mi z niej ubrania, które złapałam i poszłam do łazienki się ubrać. Najpierw bielizna, a później zielone rurki, vansy oraz jeansowa koszula. Włosy przeczesałam ręką i wróciłam do zielonookiego. Loczek złapał mnie pod rękę i zaporowa ził do gabinetu lekarza, gdzie podpisałam papiery. Wyszliśmy na dwór i wsiedliśmy na motor Harrego. Owinęłam do ramionami w pasie, a on szybko ruszył do mojego miejsca zamieszkania. Drogę pokonał w jakieś 15 minut, następnie wprowadził mnie do willi.
-Kat co tu robisz?- zdziwiła się Cami.
-Wracam do Los Angeles.
-W takim razie ja też- posłałam przyjaciółce lekki uśmiech, a później z pomocą Scotta dostałam się do mojego pokoju. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, w między czasie zabukowałam bilet, ale samolot mamy dopiero o 20.30. Postanowiłam, że w oczekiwaniu na daną godzinę się zdrzemnę, ale najpierw zawiesiłam na szyi prezent od Lou.
***
Wiem, że nie powinienem, ale Tomlinson chciał żeby go informować co z Katie. Kiedy ją odwiozłem pojechałem od razu do domu Vicky, która jest całkiem niezła. Później poszedłem do pokoju, który dostałem. Zacząłem pakować walizkę, a po wykonaniu tej czynności wykręciłem numer do Louisa.
(rozmowa, L- Louis, H- Harry)
L- co tam?- był przygnębiony.
H- ona chce lecieć do L.A.
L- to jej nie pozwól, zresztą ona ma teraz wypoczywać w szpitalu.
H- wypisała się na własne żądanie.
L- kurwa. O której macie samolot?
H- chyba około 20.30.
L- dobra. Mniej ją na oku i informuj co się z nią dzieje. Trzymaj się.
H- narka- rozłączyłem się. Nawet jeśli bym chciał to nie mogę powiedzieć Katie, gdzie oni teraz pojadą. Powiedział, że mam ją tylko pilnować.
  ***
Około 23 wylądowaliśmy w Los Angeles. Pojechaliśmy od razu do naszej willi. Mój telefon cały czas dzwonił, a dodzwonić do mnie próbował się nie kto inny jak Katie. Po przekroczeniu progu domu Zayn od razu rzucił się na sofę i włączył telewizor.
-I co teraz mądralo znowu humorki z tęsknoty?- czy on zawsze musi mnie prowokować?- najpierw ona ci uciekała, teraz ty jej. Co to kurwa jest zabawa w kotka i myszkę?- już miałem iść do siebie, ale ten kretyn znowu musiał coś durnego palnąć- powiedz nam jak to jest. Najpierw ją pieprzysz kilka razy, jest wszystko cud, miód. Trafia do szpitala ty też, później idziesz się ciulać z Bradem, a na końcu wyjeżdżasz i zostawiasz ją pod opieką gościa, o którego jeszcze jakiś miesiąc temu byłeś cholernie zazdrosny. Pojebało cie czy jak!?- rzuciłem się na niego i zacząłem okładać. Teraz nie obchodził mnie ten pieprzony gips na ręce. Wkurzył mnie… nie to za mało powiedziane, on mnie wkurwił na maksa. Moja wściekłość sięgnęła najwyższego poziomu.
-Nie. Wtykaj. Nosa. W. Nieswoje. Sprawy!- mówiłem wolno i z każdym wyrazem zadawałem cios mojemu przyjacielowi. W pewnym momencie przekoziołkował nas i sam zaczął mi obijać twarz. Odepchnąłem go od siebie i mordowałem wzrokiem.  Wstałem i poszedłem do łazienki, gdzie przemyłem twarz, zmywając krew. Po chwili wróciłem do przyjaciół. Nikki opatrywała twarz Malika, który co chwila syknął, ponieważ blondynka polewała mu twarz wodą utlenioną.
-Kurwa- mruknął.
-Po co go prowokujesz? Dobrze wiesz, że jest impulsywny.
-Jest głupi i tyle- skwintował.
-Sory stary- usiadłem na fotelu i głęboko westchnąłem zakrywając twarz dłonią. Następnie przeczesałem włosy. – to mnie przerasta.
-Niby co?- prychnął pod nosem.
-Wszystko. Tu jest zbyt wiele wspomnień. Muszę wyjechać i zapomnieć. Jedziecie ze mną?
-Dokąd?- zapytał Liam, który przyniósł każdemu z nas po puszce fanty. Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na Izzy.
-Do Włoch?- uśmiechnęła się lekko i uniosła lewą brew ku górze.
-Skoro tam chcesz jechać, to spoko- młodsza z sióstr Swan mnie przytuliła. – ała- syknąłem.
-O no jasne jak się z Zaynem bijesz to cie ręka nie boli, ale jak chce cie przytulić to jęczysz- skrzyżowała ręce na piersi i udawała obrażoną. Wywróciłem oczami i poczochrałem jej włosy. –no Louis- mruknęła niezadowolona poprawiając blond kudły. Dokończyłem pić i poszedłem spakować swoje rzeczy. Nikol zobowiązała się załatwić samolot. Uzgodniliśmy też, że każde bierze tylko jeden samochód, a ja załatwiam nam dom. Uruchomiłem laptopa, a w między czasie, gdy się uruchamiał wyjąłem torbę i zacząłem przekładać do niej moje rzeczy. Później oglądałem domy, aż w końcu zdecydowałem się kupić willę w Portofino. klik. Liczę, że im sie spodoba. Co prawda nie są wybredni, ale nie wiadomo co im do głowy strzeli.
__________________________________
Dobra dziś mam dla was dwie niespodzianki, chociaż nie wiem, czy wam sie spodobają. Najpierw pytania:
1.  Czy Katie zdąży "złapać" Tomlinsona w L.A.?
2. Czy Harry faktycznie będzie pilnował Katie, tak jak sie zobowiązał?
3. Czy podzielacie zdanie Louisa, że Zayn sie za bardzo wścibski? Czy może to dobrze, że sie tak martwi?
4. Standardowo jak rozdział?
Możecie zadawać pytania bohaterom, jeśli tylko chcecie.
Niespodzianka1: Jak na razie nie będzie szantażów, jeśli będziecie utrzymywać taki poziom z komentarzami, ale to sie może zmienić, bo te wasze komy mnie strasznie motywują i uwielbiam po wkurwiającym dniu poczytać coś miłego, bo to fajne i za to was kocham ♥ 
Niespodzianka2:We Found Love - opowiadanie o Zaynie, powiem tylko tyle, że w tym opowiadaniu Zayn jest typowym bad boyem, a druga bohaterka to Anna, która ma sporo problemów. Liczę, że wpadniecie i zostawicie coś po sobie, a jak wam sie spodoba to zaobserwujecie.
Buźka miśki wy moje kochane ;***