- Hej- zmarszczyłam brwi- przyniosłem ci telefon i bluzę-
podał mi moje rzeczy i patrzył znacząco na Cami, co sugerowało, że chce aby
zostawiła nas samych. Dziewczyna poszła dalej malować.
- Dzięki za to- uniosłam bluzę i komórkę. Czekałam tylko na
to, aż wyjdzie- to cześć- chciałam zamknąć drzwi, ale zastawił je nogą.
Otworzył szerzej brązowy prostokąt i wszedł do środka.
- Słuchaj ja naprawdę nie chce mieć kłopotów, więc radzę ci
nikomu o tym nie mówić
- Przestań mnie w końcu straszyć i zrozum, że ja się ciebie
nie boję- szatyn momentalnie przyparł mnie do ściany i przyciskając z całej
siły moje nadgarstki do tej samej powierzchni co plecy.
- A powinnaś- całe nadgarstki mnie bolały, ale nie dam mu
tej satysfakcji, z tego że sprawia mi ból. – i pamiętaj o tym, że jeśli coś
powiesz…
- Katie- Camila stała jak zamurowana.
- Powinieneś już iść- zwróciłam się do niebieskookiego,
który poluźnił uścisk, a później już puścił.
- Dobranoc – rzucił na odchodne i wyszedł. Wróciłam do
kuchni, a Cami za mną.
- Katie- zabrałam się za malowanie- Katie – starałam się ją
ignorować- Katie do cholery!
- Co?! No co Cami?!- nie wytrzymałam i wybuchłam.
- Znowu się mieszasz w kłopoty! Wiesz kto to był?!- a niby
skąd mam wiedzieć jak on ma na nazwisko? Dupek mnie potrącił, a teraz mi grozi.
Pokiwałam przecząco głową- Louis Tomlinson
- Ten Louis Tomlinson?- zapytałam zdziwiona. Słyszałam o
nim. Też jest mistrzem, a właściwie to mówili na niego król wyścigów, ciekawe
czy jeszcze się ściga?
- Tak ten. Co on od ciebie chciał?
- Nic
- Katie
- Nie wiem, przywiózł mi tylko telefon i…
- To on cie potrącił, a teraz ci jeszcze grozi
- Nie
- Katie ty nie potrafisz kłamać!- to nie prawda! Umiem, ale
ty twierdzisz, że nie potrafię, bo mnie znasz na wylot!
- Daj mi dzisiaj już spokój okay?!- wściekła poszłam do
swojego pokoju. Rozebrałam się i wskoczyłam w piżamę. Położyłam się wykończona
spać, ale nie mogłam zasnąć, bo jak co noc wspomnienia uderzyły ze zdwojoną
siłą. W oczach znów zaczęły zbierać się łzy, których już nie tamowałam i
pozwoliłam im spływać po moich pliczkach. Do uszu dobiegł dźwięk telefonu,
który po chwili pochwyciłam.
„Wszystko gra? Louis”- skąd ten kretyn ma mój numer? Debilko on
miał w domu twój telefon cały dzień. Z małą nutką zawahania odpisałam.
„Ta, chyba K”
„Przepraszam za tamto L”
„Nie szkodzi i obiecuje, że nie powiem K”
„Mam nadzieje L”
„Dobra wiesz co? Nie mam ochoty dziś z tobą nawet pisać. Bo do ciebie
nie dociera. Dobranoc K”- co za dupek. Wyłączyłam komórkę i włożyłam
pod poduszkę. Przytuliłam się do mojego misia, którego dostałam od Kai’ a i
zasnęłam. Obudziłam się jak zwykle cała przepocona, krzycząc ‘Kai!’. To chore.
Nagle poczułam silny ból w okolicach żeber i brzucha. Wstałam z lekkimi
trudnościami i stanęłam przed lustrem. Uniosłam koszulkę i zaczęłam się przeglądać. Na plecach miałam
siniaki, a żebra całe obite. Bolało jak cholera z każdym chodź by najmniejszym
ruchem. Nie wytrzymam, a rano muszę iść do pracy. Jakoś doszłam do pokoju Cami
i z wszystkich sił próbowałam ją obudzić, po długich próbach w końcu się udało.
- Katie co ty tu robisz?- powiedziała zaspanym głosem.
- Boli mnie- jęknęłam. Dziewczyna poderwała się i dokładnie
mnie lustrowała. Pokazałam jej ślady na żebrach.
- Louis ci to zrobił?!- wrzasnęła, aż przeszedł mnie
nieprzyjemny dreszcz.
- Nie
- Katie
- Nie Cami, ja teraz mówię prawdę. Tylko, że ten ból jest
nie do wytrzymania
- Chodź zawiozę cie do szpitala- ziewnęła. Pokręciłam
przecząco głową. – Kat nie wydurniaj się idziemy- szarpnęła mnie za dłoń co
sprawiło jeszcze większy ból. Co się do cholery dzieje?! Blondynka nie czekając
na jakąkolwiek reakcję oraz sprzeciw z mojej strony wpakowała mnie do swojego
samochodu i zawiozła do szpitala. Przyjęli mnie od razu i zawieźli na
obserwację. Kurwa przecież ten psychopata mnie zabije!
- Katherina tak?- zapytał wysoki, szczupły mężczyzna w kitlu
z moją kartoteką przerywając mi tym samym dokładne lustrowanie jego gabinetu, w
którym właśnie siedziałam.
- Katie- poprawiłam, a on nakazał mi podnieść koszulkę i
zaczął mnie badać. Kiedy sprawdzał okolice żeber syknęłam z bólu. Powiedział,
że zaraz zrobi mi prześwietlenie i powie co mi jest. Stanęłam za monitorem, a
on z uwagą przyglądał się moim kością.
- Więc Katie masz połamane żebra. Miałaś może jakiś wypadek?
- Nie, nie pamiętam- brązowowłosy lekarz założył mi opatrunek
i nakazał odpoczywać przez 2 tygodnie. Ta leżeć i nic nie robić. Ja muszę
pracować z czego mam się niby utrzymać? Człowiek musi pracować, zresztą
większość kasy daję na biednych i chorych, domy dziecka. Tak, tak ja Katie
James bezuczuciowa suka, która ‘z premedytacją’ zabiła swojego chłopaka,
którego kochała całym swoim głupim sercem. Facet wypisał mi receptę i posłał
przyjazny uśmiech. Podziękowałam i poszłam do przyjaciółki, która siedziała na
korytarzu i przeglądała jakiś magazyn.- Cami jedziemy?
- Co powiedział lekarz?
- Nic
- Katie- warknęła, na co wywróciłam oczami. Ona mi nie
odpuści.
- Mam połamane żebra
- To Lou…
- Nie. Po prostu zawieś mnie do apteki, wykupię te cholerne
tabletki przeciwbólowe, coś na spanie i wracamy do domu- blondynka westchnęła i
zawiozła mnie do wspomnianego miejsca, zakupiłam leki i pojechałyśmy do domu.
Wzięłam kapsułki i położyłam się spać. Zasnęłam niemalże od razu.
***
Co ten dupek zrobił Katie? Ja rozumiem, że nie chce, aby
wchodziła mu z buciorami w życie, ale żeby od razu łamać jej żebra?! Za kogo on
się ma?! Pierdolony sadysta! Zaraz po upewnieniu się, że moja siostra śpi
pojechałam pod adres tego kretyna .Waliłam wściekła w te cholerne drzwi mając
cień nadziei, że może tym rozładuję emocje, które teraz we mnie się kłębiły.
Wściekłość była głównym uczuciem. Klamka powędrowała w dół, a drzwi po chwili
się otworzyły. Przede mną stał ciemny blondyn, który wyglądał jakby ktoś
zakłócił mu spokojny sen. Niech się nie dziwi, gdyby jego przyjaciel nie znęcał
się nad moją przyjaciółką, nie byłoby mnie tutaj.
- Stało się coś?- ziewną.
- Tak stało się, gdzie ten dupek zwany Louisem?!- warknęłam.
- Śpi- wyminęłam go w drzwiach i weszłam do środka- tamte
drzwi- wskazał na wejście do jego pokoju. Wpadłam tam niczym błyskawica. Szatyn
spał. O jak mi przykro, że muszę go obudzić, bo wygląda tak niewinnie.
Pomyślałby kto. Phi.
- Wstawiaj pajacu!- wrzasnęłam, a chłopak momentalnie poderwał
się z łóżka. – teraz mów prawdę i tylko prawdę. Czym ci Katie podpadła?!
- Kim ty do cholery jesteś!? –teraz to on krzyczał. Nie dam
mu satysfakcji, bo się go nie boję. Jest zwykłym szajbusem z problemami
psychicznymi. – mam w dupie Katie, ma tylko trzymać język za zębami!
- Jesteś naprawdę jakiś pierdolnięty!
- Zamknij pysk księżniczko i wyjazd z tego domu!- wypchnął
mnie z pokoju.
- Jeśli jeszcze coś jej się stanie to sama zgłoszę to na
policję!- był wściekły, co wywnioskowałam po tym jak jego mięśnie się napinają,
a dłonie zaciskają w pięści.
- Nie odważysz się- warknął.
- Chcesz się
przekonać?! Jeśli nie chcesz mieć problemów, to się od niej odpierdol,
wystarczy, że była już w szpitalu.- wyminęłam go zostawiając osłupiałego wraz z
jego przyjaciółmi. Wyszłam z ich domu i pojechałam do siebie i Katie.
____________________________
Drugi rozdział za nami, jakiś taki nie ten teges według mnie. Ale co tam mam do was kilka pytań:
Drugi rozdział za nami, jakiś taki nie ten teges według mnie. Ale co tam mam do was kilka pytań:
1. czy Louis przejmie sie na prawde tym, że Katie ma połamane żebra?
2. co sądzicie o reakcji Cami, na to, że Katie zadaje sie z Louisem?
3. czy Cami zgłosi Louisa na policje?
4. podoba wam sie chociaż ten rozdział?
5. jak tam wakacje?
buźka miśki i do następnego ;**
cieszę się, że jestem pierwsza :) Mi ten rozdział się bardzo podobał. Mam nadzieję, że Louis się naprawdę przejmie Katie, a Cami zakocha się w którymś z pozostałych chłopaków. Kiedy kolejny????
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się być całkiem ciekawa. Katie jest na razie pozytywną postacią ;). Tylko czemu takie krótki, co ?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Louis zainteresuje się Kat. I zgadzam się z koleżanką wyżej z tym, że Cami powinna zakochać się w kimś z chłopaków ;d
Zapraszam serdecznie na II rozdział. Liczę na wasze opinie !
+ http://law-of-heart.blogspot.com/
Życzę Miłego Dnia.
1. Pewnie tak. Zapewne będzie do niej pisał czy coś. Możliwe, że nawet przyjdzie do domu. I pewnie przez przypadek zauważy, że dziewczyna jest poobijana.
OdpowiedzUsuń2. Dziewczyna się martwi, to naturalne. Zachowałabym się tak samo na jej miejscu.
3. Wydaje mi się, że tak. I przez to będzie miała problemy.
4. Bardzo się podoba ;)
5. A tak średnio :p
Weny życzę :*
Super. 1 fajnie by było ale jakoś to trochę podkręcić
OdpowiedzUsuń2 jest wkurzowkurzona i dobrze bo akcja się rozkręca
3 mam nadzieje że nie taki mały szantaż w zanadrzu
4 bardzo ;*
świetne!
OdpowiedzUsuń1. może
2. też bym tak zareagowała
3. nie
4. pewnie!
5. jakoś leci...
weny < 33
julka.
Hej. Od pewnego czasu chciałam znowu zacząć czytać jakieś twoje opowiadanie ale jakoś nie mogłam się zebrać. Teraz mi się nudziło i zaglądnęłam tutaj. Naprawdę świetny blog i cos mi się wydaje, że masz na niego super pomysł.
OdpowiedzUsuń1.Możliwe...
2.Zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka.
3.Napewno będzie na tym poważnie zastanawiała.
4.Oczywiście.
5.Fajnie tylko szkoda, że już się kończą. Jest jeden plus - pod koniec wakacji TIU ;D
PS: Nominowałam cię do Versatile Blogger. Więcej informacji http://because-dreams-sometimes-come-true.blogspot.com/
UsuńO, jak miło czytać historię w tym samym klimacie, co piszę ja :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, choć miło by było ujrzeć ciut więcej opisów.
Pozdrawiam.
http://because-it-can-get-dangerous.blogspot.com/
hej :3
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do The Versatile Blogger.
Więcej informacji :
http://life-moment-love-force.blogspot.com/