czwartek, 29 sierpnia 2013

6.



- Katie! Katie?! Ey mała gdzie jesteś?!- obudził mnie melodyjny głos mojego przyjaciela. Przetarłam leniwie oczy i się podniosłam.
- Osz kurwa!- wrzasnęłam wściekła, po tym jak walnęłam się w głowę. Wypełzłam spod samochodu i wyszłam do Tomasa, który pałętał mi się po kuchni. – hej misiek- mruknęłam siadając na krześle.
- Siemka mała
- Mała to jest twoja pała
- A ty już od rana jesteś wredna- potrząsnął głową z politowaniem.
- Zakuło w serducho- poklepałam się lekko dłonią po piersi, a później zanieśliśmy się śmiechem. – co ty tu robisz tak wcześnie?- zmieniłam temat. Jonson postawił przede mną kubek z herbatą mówiąc standardowe ‘uważaj gorące’. Zawsze mi to powtarza. Nagle drzwi mojego domu się otworzyły, a później przede mną stanął Tomlinson- następny co nie umie spać
- Laska jest 13. Kto to?- zmierzył zimnym wzrokiem Tomasa, a później usiadł obok mnie.
- Przyjaciel i przeszkadzasz nam
- Trudno- zwinął mi kubek z przed nosa i napił się, czego po chwili pożałował. – kurwa gorące- powiedział z wystawionym jęzorem. Zaczęłam śmiać się jak głupia- ogarnij się dziewczynko
- Jesteś u mnie w domu i mi rozkazujesz, troche się zagalopowałeś i po raz drugi kiedy ty się nauczysz pukać?!- uniosłam się. No bo weźmy na przykład Cami liże się z Mattem, a ten tu włazi i im przerywa. Głupio no nie?
- Nie muszę pukać, żeby zobaczyć co robisz
- Jakbym się teraz całowała co byś zrobił?- sama nie wiem czemu o to spytałam, ale to pytanie wypadło z moich ust jak z procy. Chcę znać odpowiedzi.
- Przyjebałbym mu- wzruszył ramionami z chamskim uśmieszkiem.
- Nieważne. Tomas to o czym ty chciałeś gadać?- zmieniłam szybko temat, ponieważ nie mam zamiaru słuchać już odpowiedzi na moje durne pytanie ‘co byś zrobił jakbym się całowała?’.
- Gościu ma do ciebie sprawę. Matty powiedział, że przez dwa tygodnie masz wolne, ale on i tak chce twojej pomocy- jak ten ciul Stonem powie jeszcze komuś o naprawie tego auta, to go osobiście zajebie. Kurwa nie potrafi utrzymać tego w sekrecie? Debil, kompletny debil.
- Co robisz późnej?
- Nie teraz Loui- uciszyłam go gestem dłoni- Tomas powiedziałam mu to samo, więc nie macie się o co martwić
- Katie- mierzył mnie wzrokiem
- Mówię prawdę słyszysz? Obiecuję- wystawiłam dłoń w jego kierunku z wyprostowanym małym paluszkiem, który chwycił swoim, a następnie przyłożyliśmy kciuki do siebie. To taka nasza jakby umowa. Przyrzeczenie na mały palec.
- Trzymam cie za słowo- wskazał na mnie palcem i ruszył w stronę wyjścia- a właśnie Matta widziałaś?- zaśmiałam się.
- Z Cami śpi- popatrzyłam na niego jak na idiotę. Serio myślał, że skończy się tylko na kinie i automatach? Naiwniak- chyba się pieprzyli – na dół zwlekli się nasi przyjaciele. Matty ubrany w same bokserki, a Camila w czarne majtki i koszulkę młodszego z braci Jonson. – głośniej się nie dało?
- Co?- pisnęła Camila- o czym ty gadasz? My wcale nie… - blondynka spłonęła rumieńcem, a my znowu zaczęliśmy się śmiać. Do uszu dobiegło trzaśnięcie drzwi. Odruchowo spojrzałam w lewo. Louis pewnie się wkurwił, bo go ignorowałam. Ma pecha, ja też mam prawo pogadać z przyjaciółmi, a nie wysłuchiwać jego nudnej gadki ‘jak pójdziesz na policję, to pogadamy inaczej’. Phi.
- Co on tu robił?- zapytał ostrym tonem Matty.
- Wiesz mnie bardziej interesuje skąd Sammy miał nasz adres – chłopak tylko wywrócił oczami- następnym razem nie rób takich rzeczy za moimi plecami- gwałtownie odsunęłam krzesło i poszłam do swojego pokoju. Z szafy zabrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w czarne legginsy, białą bokserkę, na górę włożyłam koszulę w kratę, którą zawiązałam przy brzuchu. Na stopy ubrałam brązowe buty. Włosy rozczesałam i wróciłam do pokoju. Usiadłam przy mojej toaletce i uniosłam wieko skrzynki z biżuterią. Do uszu włożyłam parę czarnych kolczyków przedstawiające kwiatki, a na lewy nadgarstek bransoletki. klik. Wzięłam do ręki laptopa i usiadłam z nim na łóżko. Odpaliłam komputer i zaczęłam oglądać tagi z nowymi wózkami. Może nie jeżdżę, ale lubię mieć nowe samochody w garażu. Daje mi to nadzieje, że jeszcze kiedyś wystartuję w zawodach. Zaczęłam oglądać strony z najszybszymi autami i na pierwszym miejscu- tak jak z resztą myślałam- był Bugatti Veyron Supersport. Te auto to marzenie każdego faceta na świecie. Ma też zajebistą cenę , która wynosi 10 milionów. Czego się można spodziewać skoro to cudeńko ma silnik o pojemności 8 litrów, z momentem obrotowym 1500 Nm i mocą 1200 KM. Do 100 km/h rozpędza się w 2,2 sekundy, a jego V-max wynosi 431 km/ h. Ładnie. Jakbym miała sprawdzić moje konto to mogę z dumą powiedzieć, że mnie stać. Tylko, że to kupa kasy. Chuj z tym, ja wiecznie żyć nie będę, a forsę zarobiłam uczciwie. Chwyciłam komórkę i wykręciłam numer do sprzedawcy. Umówiłam się z nim na tarasie widokowym przy napisie ‘Hollywood’ za godzinę. Napisałam jeszcze do Tomasa, żeby po mnie przyjechał, co zrobił w ciągu 10 minut. Zabrałam plecak, portfel i komórkę, z którymi zeszłam na dół. Przed domem czekał już mój przyjaciel oparty o maskę swojego Dodge’ a Charger’ a klik.
- Dokąd panią zawieść?- zapytał promiennie się uśmiechając.
- Najpierw poproszę do banku, a później na taras widokowy przy napisie ‘Hollywood’- wyszczerzyłam ząbki, na co on wywrócił oczami. Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Ciemny blondyn zaparkował pod bankiem, a ja wysiadłam. Weszłam do środka i podeszłam do okienka. Przywitał mnie mój bankier- Dan, który jest pulchnym facecikiem zawsze nienagannie ubranym. Jeszcze rok temu dziwił się jak szesnastolatka może mieć tyle kasy? Cwaniak będzie się smażył w piekle, bo jak to mówią ‘ciekawość to pierwszy stopień do piekła’.
- Katherine jak miło cie widzieć, w czym dziś mogę ci pomóc?- Jezu jak ja nie lubię tej jego wymuszonej dobroci. Grrr co za gość.
- Po pierwsze Katie, a po drugie chcę wypłacić z konta 10 milionów- wyszczerzył swoje brązowe oczy, a ja niewzruszona czekałam, aż w końcu ruszy dupsko i pójdzie po mój szmal. – długo to potrwa? Mam spotkanie- mężczyzna się ocknął i ruszył otworzyć mi drzwi. Weszliśmy do sejfu, z którego zaczął pakować pieniądze do mojego plecaka. Po wydaniu odpowiedniej sumy poszłam podpisać papierek, że wzięłam te pieniądze. Z ciężkim plecakiem wróciłam do auta Jonsona – jedź dalej – chłopak zasalutował i pojechał. Poprosiłam, aby mnie wysadził troche dalej, a sam jechał do domu. Zastosował się do moich rad, a ja wolnym krokiem ruszyłam do wyznaczonego miejsca. Mężczyzna już tam czekał, a ja zamarłam- co to do cholery ma być!? Ukryta kamera?!
- My się znamy? –jebany narkoman.
- Nie- skłamałam, mimo, że znam go bardzo dobrze. Pracowałam dla niego. To większość kasy mam z tego biznesu, czyli narkotyków i broni. Robert nic nie pamięta, bo ma sklerozę i jeszcze truje się tym gównem. Nie mam zamiaru mu przypominać kim jestem i że dla niego pracowałam. Znowu miała bym przejebane. - mogę przyjrzeć się samochodowi?
- Proszę słoneczko- skrzywiłam się. Zawsze tak do mnie mówił, obrzydzając mnie tym samym. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, a usta wygięły w krzywym uśmiechu. Podeszłam do fury, która była w nieco gorszym stanie niż na tych zdjęciach. Pierdolony oszust.
- Mogę ci za to auto dać 5milionów
- Zapomnij dajesz 10 albo spadaj
- Jesteś nienormalny! Nikt ci nie da za to tyle hajsu!  To auto nie jest tyle warte. Myślałam, że chcesz chociaż te 5, bo o ile dobrze się orientuję dragi troche zdrożały- uśmiechnęłam się triumfalnie i obróciłam na pięcie. Odeszłam kilka kroków odliczając do 5, gdy już kończyłam odezwał się;
- Dobra słońce stój – odwróciłam się i uniosłam jedną brew ku górze. – daj tylko 5 i zabieraj tą brykę- wyjęłam z plecaka odpowiednią sumkę i mu podałam. Przeliczył, a później uśmiechnął się- do zobaczenia słoneczko- wywróciłam oczami i wsiadłam w samochód. Dawno tego nie czułam. Przysunęłam siedzenie by dosięgnąć do pedałów. Zacisnęłam dłonie na kierownicy i oparłam głowę o zagłówek zamykając oczy. Po jakiś 5 minutach przekręciłam w końcu kluczyk w stacyjce. Włączyłam radio, z którego po chwili rozbrzmiała piosenka Green Day Know Your Enemy klik. Wcisnęłam sprzęgło, a później wrzuciłam pierwszy bieg. Powoli zdejmowałam nogę ze sprzęgła w tym samym czasie wciskając gaz. Odjechałam z piskiem opon. Zajechałam pod dom i schowałam mój nowy skarb do sejfu, którym był mój garaż. Pozamykałam wszystko i weszłam do domu.
- Młoda idziesz z nami na party? – zagadał Matty. Pokiwałam tylko potwierdzająco głową i poszłam do siebie się przebrać. Wybrałam z garderoby  błękitną, koronkową mini spódniczkę, białą bluzkę na ramiączkach uszytą z tego samego materiału, co dolna część mojego ubioru. Na stopy wsunęłam sandałki. Na szyi zawiesiłam łańcuszek z sercem, a do uszu kolczyki z motylkami. Włosy upięłam w niechlujnego koka. Pomalowałam się i psiknęłam perfumami. Miałam jeszcze chwilkę więc pomalowałam sobie paznokcie na błękitno. klik. Zeszłam na dół i z wieszaka zabrałam moją skórzaną kurtkę, którą zarzuciłam na barki. Wsiedliśmy do samochodu Tomasa i pojechaliśmy pod adres. Po zaparkowaniu do uszu dobiegały już głośnie beaty piosenek. Weszliśmy do środka, a wszystkie pary oczu powędrowały na nas, ale tylko na chwilkę, bo zaraz wszyscy wrócili do dalszej zabawy.
- Siemka Katie- usłyszałam za sobą, a później silne ramiona Zayna mnie obejmowały. –Louis mówił, że nie przyjdziesz
- On jest głupi, zresztą ma focha, bo go troche ignorowałam. On tutaj jest?
- Ta, tam gdzieś w środku. Napijesz się później ze mną?- zapytał z lekkim uśmieszkiem- no i oczywiście Liamem i dziewczynami- wskazał na resztę towarzystwa, które zmierzało w naszym kierunku. Z każdym przywitałam się przytulasem. Postanowiłam poszukać Tommo i przeprosić za tą sytuację z rana. Ruszyłam w głąb domu. Szukałam go i nigdzie nie mogłam znaleźć, dopiero gdy miałam iść już pić go zobaczyłam jak lizał się z jakąś blondynką. Cham, a ja go jeszcze chciałam przepraszać. Takiego kurwa wała. Nie jego doczekanie.
- Katie?- odwróciłam się  i zagryzłam wargę, co go zirytowało. – co tu robisz?
- Bawię się, ale nie tak dobrze jak ty- zostawiłam go oszołomionego i podeszłam do jego przyjaciół, których bardzo polubiłam. Wyjęłam z ręki Liama szklankę z niebieską cieczą i wypiłam jednym duszkiem. Wypiłam jeszcze troche i się schlałam.
 ***
Troche głupia sprawa, ale przecież z nią nie chodzę. Mogę robić co chcę, bo nie mam dziewczyny. Katie poszła do Zayna, Liama, Izzy i Nikki. Blondynka znowu do mnie przyległa, ale ją odepchnąłem.
- Co ci?- zapytała całując mnie w szyję.
- Nic, daj mi spokój- powiedziałem bez żadnego uczucia.
- Przejmujesz się tą małolatą?!- zdziwiła się- na pewno daje dupy na prawo i le…- przyparłem ją do ściany i z całej siły złapałem za jej nadgarstki. Czułem jak mięśnie mi się napinają. Byłem wkurwiony.
- Nigdy więcej tak o niej nie mów. Zrozumiano?!- wrzasnąłem, a ją przeszedł dreszcz. Nie wiem czy to przez promile w mojej krwi, czy może przez to chyba lubię Katie. Puściłem tą blond lalunię, a ona od razu uciekła. Zacząłem szukać brunetki po całym domu Daniela. Znalazłem ją tańczącą z tym ciulem Dylanem, jebanym narkomanem, który desperacko próbuje mnie pokonać w wyścigach. Co nie jest wcale złe, bo obstawia coraz więcej kasy, którą zgarniam. Podszedłem do nich i złapałem ją za dłoń. Stała zszokowana. – odbijany
- Nie chcę- powiedziała z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- Ja chcę
- Louis mam interes ścigamy się…- zaczął, ale teraz nie miałem najmniejszej ochoty słuchać jego gadki ‘założę się, że tym razem cie pokonam stawiam 10 000$’.
- Zamknij się!- warknąłem na niego- i spadaj- chłopak odszedł, a ja dalej się w nią wpatrywałem. – chodź- pociągnąłem ją w kierunku ogrodu.
- Nie, nigdzie z tobą nie pójdę- wyrwał się i podeszła do Malika pijąc kolejnego drinka z moim przyjacielem. Nie odpuszczę jej tego, mnie się nie ignoruje.
- Katie
- Odpierdol się w końcu! Idź do niej- wskazała na Ronie, z którą wcześniej wymieniałem się śliną- przeleć, a mi daj spokój- dodała ciszej. Poszła do tego swojego przyjaciela za dychę i coś powiedziała na ucho, a później wyszli. Kurwa. Przeczesałem dłonią włosy i wsiadłem w samochód. Nie miałem już dzisiaj najmniejszej ochoty na melanż. Wróciłem do domu i położyłem się do łóżka. Wyjąłem komórkę i próbowałem się do niej dodzwonić, ale za każdym razem odrzucała połączenie. Powtórzyłem tą czynność z jakieś 10 razy, ale później zrezygnowany zasnąłem. 
___________________________________________
Rozdział 6 jest! Wasze pomysły na pewno będą wykorzystane w tym opowiadaniu nie macie sie o co martwić ;p POJAWIŁA SIĘ ZAKŁADKA 'PYTANIA DO BOHATERÓW' GDZIE MOŻECIE PYTAĆ ICH ORAZ MNIE O CO TYLKO CHCECIE. No i pytanka:
1. czy Robert przypomni sobie Katie?
2. co myślicie o reakcji Louisa, na to jak Katie zobaczyła go z Ronie całujących sie?
3. Katie jest zazdrosna o Louisa?
4. jak rozdział? 
buźka miśki ;** 

wtorek, 27 sierpnia 2013

5.

***
Leżałam na sofie oglądając jakiś denny teleturniej w telewizji. Jak zwykle przedrzeźniałam uczestników, co sprawiało mi radość. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam cała obolała i poszłam otworzyć drzwi. Po uchyleniu brązowego prostokąta zobaczyłam wysokiego chłopaka. Był to Sammy Stonem.
- Po co tu przylazłeś?- skrzywiłam się na sam jego widok. On jest obleśny.
- Mam interes dam ci 200 tysięcy – w sumie kaska się przyda.
- Mów
- Zajmiesz się moim nowym samochodem, ale masz na to tylko 6 dni. Ma być najlepszy
- A co z twoim range roverem? Znudził ci się?
- Ścigam się dziewczynko, potrzebuje nowego wózka- oparł się niechlujnie o futrynę, co spowodowało, że mnie zmuliło. Ledwo powstrzymałam wymioty. – zajmiesz się nim?- wskazał na hondę s2000. Niezła bryka, niezła. – wyrobisz się?
- Zależy
- Od czego?- warknął.
- Zapłać połowę to wyrobię się na czas może nawet przed czasem- na moich ustach zagościł uśmiech cwaniaczka. Co jak co, ale mnie w chuja nie zrobi. Przyparł mnie do drzwi, które wcześniej zamknęłam jak byłam zobaczyć jego nową zabawkę.
- Nie pogrywaj ze mną Katie- warknął i zbliżył swoją twarz do mojej. Przejechał nosem po moim policzku, a mi z sekundy na sekundę robiło się niedobrze. Obrzydzał mnie. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz- jak zrobisz ze mnie ciula to pogadamy inaczej. A ty czasem proszę- odsunął się i podał mi kaskę.
- Wiedź nim do mojego garażu- chłopak wsiadł do wozu, a ja poszłam otworzyć mój garaż. Uwielbiam tam przebywać i siedzieć w moim samochodzie, a właściwie samochodach. To moje ulubione miejsce w tym domu. Zaparkował swoją hondą obok mojego ulubionego nissana.
- To twoje?
- Tak, ale nie są na sprzedasz i nigdy nie będą. Idź już- Stonem wzruszył ramionami i wyszedł. Spojrzałam na zegarek i mogę z czystym sercem powiedzieć, że zdążę nawet przed czasem o ile nikt nie będzie mi przeszkadzał. Nastawiłam budzik w komórce na 20 i zabrałam się na auto Sama. Czas bardzo szybko mi minął, bo nim się spostrzegłam była już 20.00 Zakluczyłam mój garaż, do którego wstęp miałam tylko i wyłącznie ja. Nikt inny nie ma prawa tu przebywać. Powoli poszłam do swojego pokoju i z szafy wyjęłam ubrania, z którymi poszłam do łazienki. Umyłam się tak, aby nie zmoczyć opatrunków, a następnie okryłam swoje ciało czarną bokserką z sercem, czarnymi rurkami. Na ramiona zarzuciłam skórzaną kurtkę, a na stopy wsunęłam buty na szpilce. Palec przyozdobiłam pierścionkiem z czarnym oczkiem, a nadgarstek bransoletką, do uszu włożyłam srebrne kolczyki. klik. Włosy rozczesałam i zaczesałam do tyłu. Poskręcane loki opadały bezwładnie na moje ramiona. Pomalowałam się lekko i byłam gotowa. Zeszłam na dół i zamarłam. Co to kurwa jest?- jak ty tu wszedłeś?
- Normalnie, przez drzwi- Louis wstał i podszedł do mnie- ładnie wyglądasz, a teraz chodź- złapał mnie za dłoń i wyprowadził z domu, które zamknęłam na klucz. Wsiedliśmy do nissana Skyline klik. Jezu to auto jest boskie. Kiedyś takie miałam, ale dałam je Kai’ owi i się nim rozwalił. Przeżył, a później eh szkoda słów, zresztą teraz nie pora na takie historie. – wiesz gdzie cie zabieram?
- Ptaszki ćwierkały, że masz wyścig
- Kim są twoje ptaszki?- uniósł pytająco brwi i się lekko uśmiechnął.
- Matty
- To ten twój chłopak?- teraz to się skrzywił.
- Nie, mój przyjaciel. Podoba mu się Cami. Nie ważne zresztą- machnęłam na to ręką.
- Aha- mruknął, a później jechaliśmy dalej w ciszy. Chłopak zajechał na podziemny parking. Było tutaj pełno ludzi. Chodziły dziewczyny w kusych szortach, topach i butach na bardzo cieniutkiej szpileczce. Wyglądały jak tanie lafiryndy, które każdemu dają dupy. Szatyn zatrzymał auto i wysiedliśmy. Podszedł i znowu złapał mnie za dłoń. Pochylił się troche- bolą cie jeszcze te żebra- szepnął na ucho. Czy on się martwi? Uśmiechnęłam się.
- Troszke, martwisz się?
- Może- podeszliśmy do Zayna, Liama i jakiś dwóch blondynek. – siema
- Hejka Katie- przytulił mnie Zayn, a potem Liam. – to nasze przyjaciółki Izzy i Nikki- wskazał na dwie dziewczyny- a to Katie, ta dziewczyna co ją Louis potrącił i ma połamane żebra
- Serio?- uniosłam brwi, na co on wzruszył ramionami z chytrym uśmieszkiem.
- No, no, no – odwróciłam głowę tak jak reszta, gdy usłyszeliśmy teatralne klaśnięcia, gdy jakiś zły… no wiecie  co chodzi. Przed nami stał jakiś blondas.- witam Tommo- powiedział z pogardą w głosie. Każdego zlustrował od góry do dołu, a jego wzrok zatrzymał się na mnie. – a ty jesteś…
- Poza twoim zasięgiem- mruknęłam pod nosem, ale to usłyszał i gdyby nie Louis, który zasłonił mnie swoim ciałem już byłabym przyparta do ściany i grożono by mi, czym bym się zbytnio nie przejęła.
- Tkniesz ją to cie zabije- zagroził mu Tomlinson, na co on tylko zacisnął dłonie w pięści i zabijał mnie wzrokiem.
- Jeszcze się z tobą policzę- pokazał na mnie palcem, a później poszli z Louisem każdy do swojego samochodu. Nikki stanęła przed dwoma autami i wywijała rękoma. Najpierw w lewo, wskazała na czarnowłosą dziewczynę, która powiedziała: ‘do startu’, później w prawo pokazując na szatynkę: ‘gotowi?’. Następnie uniosła swoje ręce do góry, a potem opuściła je krzycząc:’ start’. Samochody ruszyły z zawrotną prędkością. Później poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę w stronę starej windy. Tym ktośkiem okazał się być Malik. Na wysoko  zawieszonym monitorze był pokazany cały wyścig. Na każdym z zakrętów wykonywali drift. Po kilku minutach auto Louisa było już na mecie, a za nim blondasek. Tommo wysiadł i szedł w naszym kierunku kiedy rzuciła się na niego jakaś blondynka z przytulasami. Odepchnął ją od siebie, na co zachichotałam. Podszedł do nas i przybił z każdym żółwika. Ku mojemu zdziwieniu pocałował mnie w policzek.
- I jak podobało ci się?- pokiwałam potwierdzająco głową z lekkim uśmiechem. Podobało to mało powiedziane. Od śmierci Kai’ a nie byłam na żadnych wyścigach. To jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu. Jestem mu wdzięczna za to, że mnie tu zabrał. Sama bym się nie odważyła. Przypomniał mi się mój pierwszy wyścig. To nieziemskie uczucie. – to się cieszę- objął mnie ramieniem- odwieźć cie, czy idziesz jeszcze do nas?
- Mi to obojętne
- To jedziemy do mnie- prowadził mnie w stronę samochodu. Wsiedliśmy i jechaliśmy do niego, do domu. – opowiedz mi o tym chłopaku ze zdjęcia, w twoim pokoju
- To trudne- zatrzymał wóz i spojrzał na mnie. Następnie umieścił swoją dłoń na moim udzie.
- Mi przecież możesz powiedzieć
- To Kai, został zabity. To tyle cała historia.
- Tęsknisz za nim?
- Loui ja go kochałam całym sercem. Możemy już jechać?- przytaknął i ponowie uruchomił silnik. Cała trasa zajęła niecałe 10 minut, przez które nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Zatrzymał się przed domem, w którym miałam już okazję być. Tommo zajechał do garażu, w którym stały przeróżne samochody sportowe. Każde ulepszone, ale nie tak idealnie jak moje. Wysiadł, a później otworzył drzwi z mojej strony i pomógł mi wysiąść. Weszliśmy przez garaż do środka domu. Usadowiliśmy się w salonie, na sofie. Usiadłam wykładając nogi na szklany stolik. Loui oparł swoją głowę o moje uda i tempo gapił się w sufit. – opowiedz mi o sobie- powiedzieliśmy w tym samym momencie, na co zareagowaliśmy śmiechem. Streściłam mu większą część mojego życia oczywiście pomijając to czym się obecnie zajmuję i sprawy Vexy, czyli królowej wyścigów. Pytał o błahostki, czyli takie coś jak ulubiony kolor, film, piosenka, wykonawca, danie i tym podobne. Później on odpowiadał na te same pytania. Podczas gdy on opowiadał mi o wyścigach i jak został mistrzem ja bawiłam się jego włosami. Drzwi się otworzyły, a stanęli w nich przyjaciele Louisa.
- On ci pozwolił dotknąć włosów?!- zdziwiła się Bella- ostatnim razem, kiedy ja chciałam to zrobić dostałam po łapach- skrzyżowała ręce na piersi i przyglądała nam się.
- Czuj się zaszczycona- szatyn powiedział lekko zachrypniętym głosem, na co się zaśmiałam.
- Wiesz Katie kogoś mi przypominasz – zaczęła Nikki, a ja z nerwów zagryzłam wargę. Nie chcę, żeby ktoś z tego miasta wiedział kim jestem, a raczej byłam. Miałam tu zacząć od początku, miałam mieć nowy start. – tylko nie mogę sobie przypomnieć.
- Odwieziesz mnie już do domu?
- Nie możesz spać tutaj?- ziewnął.
- To może ja cię odwiozę?- zaproponował Malik.
- Okay- uniosłam głowę Louisa i wstałam, a następnie ruszyłam w stronę drzwi razem z Zaynem. Wyjechał z garażu  niebieskim Nissanem Maxima klik. Jechał nieco wolniej od Louisa, ale wciąż szybko. Z Malikiem jechało się inaczej, całą drogę przegadaliśmy. Mulat jest bardzo miły i sympatyczny. Podczas całej drogi do mojego domu śmialiśmy się w najlepsze, dlatego też nie zauważyliśmy kiedy byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z samochodu i podziękowałam mu za podwózkę.
- Katie?- zawołał gdy już miałam wchodzić do domu. Odwróciłam głowę i popatrzyłam na niego- dobranoc- z uśmiechem na ustach mu pomachałam. Chłopak odjechał, a ja weszłam do domu.
- Gdzie byłaś?- przede mną jak duch pojawiła się Cami.
- A ty co bawisz się w moją matkę?
- Miałaś odpoczywać
- I odpoczywałam, dobranoc- wyminęłam ją i poszłam do siebie. Przebrałam się w krótkie dresowe szorty oraz błękitną bokserkę. Włosy rozczesałam i położyłam się do łóżka. Niestety nie potrafiłam zasnąć. Nawet po tych tabletkach. Spięłam włosy w kucyk i zeszłam na dół. Z szafki wyjęłam szklankę, a z lodówki mleko. Wlałam białą ciecz do naczynia i wypiłam. Ubrałam moje adidasy i poszłam do garażu. Zabrałam się za to auto Sama…
____________________________________
 No okay mamy już rozdział 5!! Wszyscy myśleliście, że Katie nie podoba sie pomysł Louisa i tu was zaskoczyłam ;p pojawiła sie też zakładka 'pytania do bohaterów' gdzie jak sama nazwa wskazuje możecie zadawać im pytania ;) ok no i pytanka:
1. Louis i Katie, do czego to zmierza? 
2. Czy Nikki dowie sie kim jest Katie?
3. Jak tam rozdział? Od biedy ujdzie?
Buźka miśki ;**

sobota, 24 sierpnia 2013

4.




CHCĘ WAS TEŻ POPROSIĆ, ABYŚCIE ZAJRZELI NA http://imaginy-1direction.blogspot.com/ GDZIE SĄ IMAGINY PROWADZONE PRZEZ PAULINĘ WESOŁOWSKĄ. DZIEWCZYNA MA TALENT I PISZE ŚWIETNE IMAGINY ;P   
________________________________________
***
Ja nie umiem się bawić z dziećmi. Jestem dużym chłopczykiem, a bawię się szybkimi samochodami i gorącymi laskami. Z dziećmi się nie bawię. Poznałem tą całą Katie z zupełnie innej strony. Wiem, że była w domu dziecka przez 10 lat, ale kim jest ten chłopczyk dla niej. Jej syn? Może wpadła? Może brat? Dziecko wyjęło z kolorowej skrzyni swoje zabawki były to głównie autka, ale nie takie zwykłe, tylko takie jakimi się ścigamy. Nie robią takich zabawek, chyba. Mam dużo pytań i chcę poznać na nie odpowiedzi.
- Kim jest dla ciebie Katie? To twoja mama, siostra?- spytałem małego smarkacza, który zagryzł tą cholerną wargę. Nienawidzę jak ktoś to robi, dlatego cudem powstrzymuję się gdy robi to Zayn. To wkurzające- nie rób tak, nie gryź tej wargi, bo mnie to wkurza. A nie chcesz widzieć mnie złego- dziecko posmutniało i spuściło głowę- kim jest Katie dla ciebie?- powtórzyłem po raz kolejny to samo pytanie.
- To moja przyjaciółka- powiedział bardzo wolno.
- Okay, skąd masz te zabawki?
- Od Katie
- Czemu ona to robi?
- Bo nas lubi- kurwa czemu on tak wolno odpowiada. Flegmatyczne dziecko. Gdzie ta kaleka się szwenda?! Miała tu przecież zaraz przychodzić! Kurwa mać! Nie ręczę za siebie jeśli coś się stanie temu dziecku. – jesteś jej chłopakiem?
- Nie- wróciłem do oglądania tych samochodzików. Były zrobione z taką precyzją, z jaką Nikki, Niall i Zayn naprawiają i ulepszają nasze wozy. Precyzją, z jaką Bella maluje paznokcie. Każdy miał inną rejestrację.
- Co robisz?- zmarszczyłem brwi- czym się zajmujesz?
- Ścigam się. Czemu tak cie interesuje moja osoba dziecko?- szczeniak bez żadnego słowa wstał i zaczął grzebać w skrzyni. Po chwili podał mi jeden kontroler i zabrał autko, które teraz skupiało całą moją uwagę. Byłem wściekły nie lubię jak ktoś coś mi zabiera. Po chwili oddał mi samochodzik.
- Ścigaj się ze mną- wzruszyłem ramionami, a ten mały szczyl usiadł obok mnie.
- Trzy, dwa, jeden jazda- wystartowaliśmy, a autka jeździły dookoła zabawkowego toru, który przypominał ten, który widziałem w San Diego. Jest genialny, jeden z najlepszych, po których się ścigałem. Młody jest dobry w te klocki. Zaczynam go lubić, ale nadal jest wścibskim gówniarzem. –jeszcze jedno okrążenie- mówiłem głosem komentatora sportowego. – i zaraz Louis Tommo Tomlinson, król wyścigów i bóg s… wygra.
- Patrz- krzyknął i wskazał na okno. Odwróciłem głowę- tak! Hahaha wygrałem z tobą- mały podstępny szczeniak. Wkurwił mnie. Zacząłem odliczać do dziesięciu, aby nie zrobić bachorowi krzywdy. Wtedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Katie. – Katie, Katie, Katie wygrałem z Louisem, wygrałem- cieszył się jakby wygrał milion.
- Cieszę się smerfie- pocałowała go w policzek i usiadła obok mnie. – i co bolało, że chwilę z nim posiedziałeś?
- Tak, możemy już jechać? Wisisz mi masaż- powiedziałem całkiem obojętny. Przez nią boli mnie dupa. Mój seksowny zadek ucierpiał, a ją stać tylko na zwykłe przepraszam.
- A co ty zrobisz, żeby mnie nie bolało?- wstała i zagryzła wargę. Co oni kurwa mają z tym zagryzaniem wargi?!
- Przestań gryź tą wargę to po pierwsze, po drugie to twoja wina, bo lazłaś środkiem drogi, a teraz chodź
- Pa słoneczko – przytuliła tego małego szczyla i wyszliśmy. Otworzyłem jej drzwi, a ona wsiadła. Zająłem swoje miejsce i odpaliłem silnik. Czemu nie zapnie tych chujowych pasów?! Czemu nie może robić tego co inne dziewczyny?! Wkurza mnie to powoli, ale też troche zaczyna kręcić. Zajechaliśmy pod jej dom. Wysiedliśmy i poszliśmy do środka. Na szafce leżała karteczka, którą brunetka zaczęła czytać. Dziwnie marszczy nos. – Cami wyszła więc nikt oprócz mnie nie będzie cie wkurzał- uśmiechnęła się lekko. Zdjąłem koszulkę – co ty odpieprzasz?- zapytała zszokowana. Ta wiem mała, nie codziennie widzisz takie mięśnie. Przepraszam, że jestem idealny i najlepszym co cię w życiu spotkało. 
- Miałaś mnie wymasować
- Ty tak serio?
- Tia
- Jesteś bezczelny. Idź do mojego pokoju, a ja przyniosę picie- wzruszyłem ramionami i przewiesiłem t-shirt przez prawe ramię. Poszedłem do jej pokoju, który nie wiem gdzie się znajdował. Na drzwiach było wyryte ‘Katie’ więc obstawiam, że to jej pokój. Otworzyłem drzwi i rzuciłem się na jej łóżko. Tępo gapiłem się w sufit. Później przekręciłem głowę i zobaczyłem jakieś zdjęcie, które wziąłem do ręki. Przedstawiało jakiegoś chłopaka. – odłóż to – warknęła.
- Kto to jest?
- Nie twój interes- i znowu zagryza wargę.
- Przestań to robić
- Odłóż zdjęcie
- Powiedz kto to jest
- Mój chłopak- odłożyłem fotografię, ale dalej byłem wściekły. –masz- podała mi kubek i usiadła obok. Zasłoniła to zdjęcie i głęboko westchnęła. Cały czas mi coś tu nie grało. Skoro ma chłopaka to czemu ze mną siedzi? Oczywiście wiem, że jestem mega przystojny, zajebisty, seksowny i bardzo dobry w wyścigach i innych rzeczach związanych między chłopakiem i dziewczyną.
- Czemu nie jesteś teraz z nim?
- Musimy o tym gadać?
- Tak, bo chce wiedzieć- warknąłem. Zamknęła oczy i zagryzła wargę. Czy ona wie jak bardzo mnie wkurwia?! Grrr. – no mów- ani na moment mój ton głosu nie złagodniał. Nie mam zamiaru do niej mówić łagodnie. Brunetka wyszła chyba do łazienki. Nie odpuszczę jej tego. Wstałem i nacisnąłem klamkę, ale się zamknęła. – otwórz te cholerne drzwi!
- Idź stąd – jej głos się zmienił, jakby płakała.
- Nie pójdę dopóki mi nie odpowiesz- dalej waliłem w te cholerne drzwi. Po jakiś 15 minutach od kluczyła je. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Siedziała skulona i się trzęsła. Patrzyłem na nią ze zmarszczonymi brwiami. – możesz teraz powiedzieć?
- To trudne
- Co jest trudne?- usiadłem obok niej.
- To, że…- nagle jej wypowiedź została przerwana przez mój telefon.
- Kurwa- mruknąłem pod nosem i odebrałem.
(rozmowa, L-Louis, Li- Liam)
L-co chcesz stary?
Li- musisz przyjechać, masz gościa
L- teraz nie mogę
Li- Sammy tu jest
L- że kurwa co!?
Li- przyjedź, bo zaczyna się niecierpliwić
L- dobra już jadę- schowałem komórkę do kieszeni i dalej przyglądałem się Katie, która była kupą nieszczęścia. Wyglądała żałośnie. – Katie ja musze jechać, a jutro mi wszystko opowiesz- wstałem i zostawiłem ją w tej łazience. Ubrałem koszulkę i już miałem wychodzić, kiedy na tej szafeczce gdzie leżała ta kartka dostrzegłem dwie pary kluczy. Jedną sobie wziąłem i wyszedłem. Na pewno zostawiła ją tu specjalnie, tylko dlatego, żebym sobie ją wziął. Zamknąłem jej drzwi na klucz i wsiadłem do wozu. Odpaliłem silnik i w szybkim tempie zajechałem pod swój dom. Droga zajęła mi 10 minut. Wszedłem do środka i wyszczerzyłem oczy. – co ty tu kurwa chłopczyku robisz?- spytałem lustrując Sama, a później jego kumpli Axel’ a i Green’ a.
- Ścigamy się za tydzień
- Wygrałem już z tobą- zaśmiałem się. – ale skoro znowu chcesz powtórki z rozrywki spoko
- Tym razem nie wygrasz, mam najlepszego mechanika w kraju
- Wiesz, że oni – wskazałem na Liama, Zayna, Izzy i Nikki, którzy siedzieli na sofie i nam się przyglądali. Właściwie to wszyscy oprócz Belli, która malowała swoje paznokcie. – naprawiają tylko moje wózki?
- Jeszcze lepszego od nich czterech- wtrącił się  Freddie, na co wywróciłem oczami. Patrzyłem na niego z miną niedowiarka. Potem cała nasza piątka wyśmiała ich. Nie ma lepszych od nas na świecie.
- Chodź ciulu- czułem jak mięśnie zaczęły mi się napinać. Lepiej niech uważa co mówi, bo inaczej jego buźka będzie nieco poobijana. – no ruszać dupy- powiedział nieco zirytowany Jake. Wstaliśmy i wyszliśmy przed dom. Stał tam czarny range rover, ale zajebiście podrasowany.
- Kto to zrobił?- spojrzałem na Nikki, która z zachwytem przyglądała się temu cacku.
- To nasza słodka tajemnica, ale nie bój się Tomlinson będę miał lepszy wózek – uśmiechnął się kpiąco. Na co wkurwiłem się jeszcze bardziej. Wsiedli do wozu i odjechali.
- Kurwa- przywaliłem ręką w ścianę. Ta fura to mistrzostwo, musze wiedzieć kim jest jego mechanik. No ale jak to mówią kierowca musi umieć prowadzić taki wózek, a Sammy nie umie. Weszliśmy do domu i oblegliśmy salon. – kiedy przyjechałyście?- skierowałem do moich przyjaciółek, które były w Nowym Yorku po części do samochodów.
- Dwie godziny temu- odpowiedziała mi Nikol- a ty gdzie się włóczyłeś?- dodała z chytrym uśmieszkiem.
- Przekabacał Katie, żeby nie szła na policje. Potrącił ją- wywróciłem oczami na słowa Malika. Przyznam, że dziś nawet dobrze się z nią bawiłem, ale nie powiem tego nikomu. Nikt nie musi wiedzieć.
- Że co?- zaśmiała się Bella.
- Właśnie stary co z tym, że była w szpitalu?- zagadał Payne.
- Nic ma tylko żebra połamane
- I mówisz to tak spokojnie, połamałeś dziewczynie żebra i olewasz to- ton Izzy zmienił się diametralnie. Ona jest bardzo zmienną osobą. Raz się śmieje, a kilka sekund później jest poważna. To jest dziewczyna tego nie ogarniesz chłopie. Na co wzruszyłem ramionami. – a nie zapomniałeś o dzisiejszym wyścigu z Ricci’ m?
- Kurwa mać, ja pierdole- wydarłem się na całe gardło. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem.
- Luz Tommo auto czeka- uspokoił mnie Li. To jest plusem. – może zaprosisz Katie?- poruszał śmiesznie brwiami.
- Ogarnij gościu – wystawiłem przed siebie ręce, aby troche przystopował. Położyłem się na sofie i wyjąłem telefon.
„Co robisz wieczorem? L”  - napisałem do Katie.
„Zależy co chcesz K”
„Pojedziesz ze mną w jedno miejsce. Bądź gotowa o 21 L”
„Okay K”- odłożyłem komórkę i postanowiłem się troche zdrzemnąć. Do 21 mam jeszcze 6 godzin. Więc się zdrzemnę, a później pojadę po Katie.
 ***
Jak każdego innego dnia naprawialiśmy i podrasowywaliśmy samochody. Cami wygląda seksownie umazana w smarze.  A dzisiaj idziemy do kina. Niestety będzie to wypad z moim starszym bratem. Gdyby Katie nie musiała odpoczywać szła by Tomasem, a tak to my musimy się z nim męczyć. Do warsztatu wszedł Sammy.
- Siemasz Matty- przybiliśmy sztamę. – mam interes dla Katie
- Niestety przez 2 tygodnie musi odpoczywać
- Kurwa- mruknął pod nosem- dasz mi chociaż do niej numer i adres?
- W sumie, to mogę- zapisałem mu potrzebne informacje o  James na kartce, którą szybko schował do kieszeni.
- Dzięki stary jesteś wielki- przyłożył mi pięścią w bark. Co niezbyt mi się spodobało. Kretyn. Uśmiechnąłem się sztucznie, a ten sobie poszedł. Krzyż mu na drogę. Wróciłem do dalszej pracy. 
___________________
Okay co myślicie o tym rozdziale? Jestem pod wrażeniem 11 komentarzy w ciągu 2 dni jesteście kochani!! Okay no to pytanka:
1. co myślicie o tej scenie pomiędzy Katie i Louisem w łazience? Louis się zmienia?
2. czego Sammy chce od Katie?
3. czy Katie spodoba sie, że Louis zabiera ją na wyścigi?
4. czy ten rozdział jest w miarę dobry?
odpowiadajcie w komentarzach, obserwujcie, bo to ważne buźka miśki ;**

czwartek, 22 sierpnia 2013

3.


***
- Coś ty zrobił tej małej stary?- zapytał mnie Malik.
- Nic jej przecież nie zrobiłem! Ona zmyśla dobrze wiesz jakie są laski
- Louis to nie są żarty jeśli coś jej się stało to…
- To co Liam!? Mam to w dupie dla mnie ona nie jest nikim ważnym- wróciłem do pokoju i położyłem się dalej spać. Niestety nie mogłem zasnąć. Przecież ja jej nic nie zrobiłem! Nic takiego! Czego ta blondyna się na jarała?! Wziąłem do ręki komórkę i napisałem do niej SMSa.
„Katie żyjesz? L” – troche mnie to irytuje, że nie odpisała na poprzednią wiadomość. Wkurzająca dziewucha.
~*~
Wstałem i poszedłem wziąć prysznic, następnie ubrałem się w szare dresy i zwykły podkoszulek. Szybko ułożyłem włosy i poszedłem do kuchni, gdzie z szafki wyjąłem miskę i zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Zająłem swoje miejsce przy stole. Powoli zacząłem konsumować, kiedy przyszedł Zayn i Liam. Zmierzyli mnie wzrokiem.
- No co znowu?- zapytałem zmęczony tą całą szopką z przed 6 nad ranem. Za kogo uważa się ta blondyna i co Katie jej powiedziała? Czy to takie skomplikowane trzymać język za zębami i nic nie mówić!? Nie sądzę!
- Co zrobiłeś Katie- warknął Malik.
- Mówię, że nic!
- Louis możesz iść do paki!- wydarł się Liaś.
- Nie pójdę, bo ona nic nie powie!
- Zastraszasz ją?- skrzywił się Zayn.- ja rozumiem, że nie chcesz iść do pudła, ale…
- Skończ te szopkę! Mam was wszystkich po dziurki. Zaraz do niej pojadę i wszystko wyjaśnię- zabrałem ze swojego pokoju telefon i kluczyki. Wsiadłem w samochód i pojechałem do niej. Mam nadzieje, że tej psychicznej blondyny tam nie będzie. Zaparkowałem po drugiej stronie jezdni i już miałem wysiadać, ale wcześniej wspomniana blondyna wyszła z domu. Chwała ci za to, że na nią nie wpadłem. Nie mam dziś ochoty na kłótnie. Wysiadłem i zapukałem, ale nikt nie otworzył. Powtórzyłem czynność chyba z jakieś sto razy, aż w końcu otworzyła. Wyglądała paskudnie.
- Po co ty tu przylazłeś? Powiedziałam ci już, że…
- Uspokój się- wyminąłem ją i wszedłem do środka. Miała bardzo ładny dom, nowoczesny. Rozsiadłem się na skórzanej sofie.
- Chcesz coś do picia?- zapytała kierując się do kuchni.
- Ta, sok- po chwili brunetka wróciła z dwoma szklankami. Podała mi jedną, a z drugą usiadła na fotelu. Przy siadaniu skrzywiła się z bólu. – dzięki – dziewczyna włożyła jakieś tabletki do ust, a później popiła. – jesteś na coś chora?
- Nie
- Czemu nie odpisujesz na SMSy?- wyszczerzyła na mnie swoje oczy.
- Nie miałam ochoty. Zresztą powinieneś się domyśleć, że musiałabym być jakaś nawiedzona, żeby pisać z gościem, który mi grozi.
- Czemu się krzywisz?
- Nie krzywię się- ta, a ja jestem Nicki Minaj. Czy ona ma mnie za kretyna? Poderwałem się i usiadłem obok niej. Bacznie mi się przyglądała. Nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego podniosłem jej koszulkę. Klatkę piersiową miała owiniętą bandażem. – odczep się chłopie i mnie nie dotykaj- odskoczyła jak poparzona i wstała z fotela. Stanąłem naprzeciwko niej.
- Co ci się stało?
- Wiesz dwa dni temu jakiś dupek mnie potrącił- przyparłem ją do ściany, na co syknęła. – przestań w końcu kozaczyć
- Nie kozaczę. A  ty odpowiadaj jak grzecznie pytam. Mam jeszcze kilka spraw: Po pierwsze masz odpisywać na moje SMSy, po drugie nic nie mówić, a po trzecie twoja psychiczna koleżanka ma mnie nie nachodzić o 6 rano- warknąłem zaciskając dłonie na jej nadgarstkach coraz mocniej.
- Grasz takiego twardego, a nie jesteś.
- Zamknij się! Masz dotrzymać słowa, bo skończy się źle
- Idź już lepiej Louis- puściłem jej kończyny i wyszedłem trzaskając drzwiami. Co za durna laska. Że niby ja kozaczę? Ona jest jakaś nienormalna. Sama gra twardą, a jakbym chciał to bym jej ręce mógł połamać tylko mocno za nie ściskając.
***
  Nie mogę tak siedzieć na dupie i nic nie robić. Nie lubię jak nic się nie dzieje. Zaraz po tym jak ten psychol wyszedł z mojego domu poszłam do garderoby i wyjęłam ciuchy, w które się przebrałam. Stanęłam przed lustrem i dokładnie się sobie przyjrzałam. Co zobaczyłam? Odpowiedź jest prosta. Niewysoka brunetka o szaroniebieskich tęczówkach, ubrana w szare spodnie z dresu, ciemnoszary t-shirt, neonowe vansy. W uszach para zielonych kolczyków, a na palcu lewej ręki pierścionek. Na lewym ramieniu gościła kolorowa torba.  klik. Na pozór zwykła dziewczyna bez problemów, a jeśli ktoś zna ją- tak jak niejaka Camila Torres- jest to  dziewczyna z problemami rodzinnymi, prywatnymi, czyli dajmy na to tego dupka oraz psychicznymi, bo nie potrafi pogodzić się z przeszłością. Otrząsnęłam się i włożywszy do torby komórkę oraz pieniądze wyszłam z domu najpierw go zamykając na klucz. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę centrum, co chwila syczałam z bólu.
- Co ty sobie dziewczynko czynisz?- usłyszałam za uchem, na co lekko się wzdrygnęłam. Później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Od razu ją zdjęłam i pociągnęłam do przodu. Napastnik wykonał salto w powietrzu i wylądował na dupie. – pogrzało cie czy jak!? – chłopak złapał się za plecy w okolicach nerek. Podałam szatynowi rękę, którą uchwycił i z moją pomocą wstał. Otrzepał swoje dresy i koszulkę, a później skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – co to do cholery było!?- wrzasnął na tyle głośno, że po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Przepraszam- powiedziałam patrząc mu prosto w te niebieskie tęczówki.
- Dobra nie ważne później zrobisz mi masaż, a teraz mów gdzie idziesz?
- Do sklepu z zabawkami, a później to jeszcze jednego miejsca- wzruszyłam ramionami, co przypłaciłam kolejnym silnym bólem w okolicach klatki piersiowej. Tomlinson wywrócił oczami.
- Chodź- złapał mnie za nadgarstek, ale nie włożył w to tyle siły co poprzednio podczas prób grożenia mi. – zawiozę cie- otworzył drzwi swojego Mitsubishi i wskazał, abym wsiadła. Zrobiłam to, a on w szybkim tempie usiadł na miejscu kierowcy. Patrzył na mnie dłuższą chwilę, co mnie w końcu zirytowało, dlatego po prostu zapytałam o co mu chodzi.- nie zapinasz pasów? Wiesz dziewczyny, które jeżdżą ze mną autem przeważnie zapinają.
- Po prostu jedź, zresztą mówiłam ci, że się ciebie nie boję- niewzruszony przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w szybkim czasie rozpędził się do 120kilometrów na godzinę, ale nadal nie miał zamiaru zwolnić. Kątem oka mnie obserwował- bo zaraz zeza dostaniesz
- Co?
- Nie gap się tak
- A co krępuje cie to?
- Tak
- To masz pecha- zajechał pod największy sklep z zabawkami w mieście. Wysiedliśmy oboje z samochodu i poszliśmy zabrawszy wcześniej wózek do budynku. Zaczęłam wrzucać do koszyka wszystkie te zabawki, które mi się podobały. Troche się tego nazbierało- po co ci to? Nadal się bawisz lalkami?- wyszczerzył na mnie swoje oczy. Jaki on jest strasznie irytujący. Grrr jak można być takim marudą?
- Nie marudź tylko pakuj te cholerne zabawki
- Jak cholerne to po co?
- Bo tak!- uniosłam się, na co tylko zacisnął dłonie w pięści i zamknął oczy. Zgaduję, że odliczał do dziesięciu, aby się uspokoić. Stary trik, ale czasami zawodzi. Sama go niekiedy stosuję, ale przeważnie zagryzam dolną wargę, co strasznie wkurza Cami. Nie wiem czemu, ale tak jest. Po zapłaceniu za wszystkie artykuły zapakowaliśmy je do bagażnika. Poprosiłam, żeby zawiózł mnie do domu dziecka pod wezwanie świętej Anny. Otworzyłam drzwi i puściłam go przodem, ponieważ niósł większość toreb.
- Po co my tu…- nie dokończył, ponieważ przyszła Caroline dyrektora i opiekunka dzieci, no i moja przez kilka lat. Mój tata, gdy miałam 2lata kazał oddać mnie do adopcji, mieszkaliśmy w tedy w San Diego. Tata powiedział mamie, że jeśli mnie nie odda to tego pożałuje. Caroline zawsze mi opowiadała, że nie lubiłam bawić się z dziećmi. Byłam tu przez 10 lat. Później mój‘kochający i opiekuńczy’ tata przyszedł i przekabacił mnie, że musieli to zrobić, bo nie mieli pieniędzy, aby mnie utrzymać, ale już jest wszystko dobrze.  Pewnej nocy, gdy nie mogłam spać mama powiedziała jak było naprawdę. Od tego momentu nienawidzę ojca, ale nadal zrobiłabym wszystko, aby był zdrowy. Nie będę się nigdy zniżać do jego poziomu, bo jestem ponad to.
- Katie- przytuliła mnie mocno do siebie. – co cię tu sprowadza?
- Przywiozłam zabawki dzieciakom. Timmy jest?- zapytałam nieco ciszej. Caroline pokiwała potwierdzająco głową.
- Kim jest twój znajomy?- wskazał na Louisa, który dalej stał oszołomiony. Oszołom ogarnął się i przedstawił. Oczywiście Caroline mimo tego, że ma około 40-ki na karku kazała mu tak jak mi mówić jej po imieniu. Ruszyliśmy w trójkę do Sali, w której odbywają się zawsze zajęcia, takie niby przedszkole z tą wredną babą Sophie. Jak ja nią gardzę na sam dźwięk jej głosu przechodzą mnie ciarki, zawsze się mnie czepiała. Suka, normalna, pospolita sucz.
- Katie!- krzyknął Timmy i podbiegł do mnie. Przytulił się do moich nóg, dlatego przykucnęłam i objęłam go ramionami, mimo że czułam ten cholerny ból, to go ignorowałam. Po chwili reszta dzieciaków rzuciło się na mnie z przytulasami. Przychodzę tu nie za często, ale zawsze, po każdym dostaniu kasy coś im kupuję. Zastępowali mi rodzinę przez długi czas. – pobawisz się ze mną?
- Jasne smerfie , ale najpierw mam dla was prezenty- dzieciaki rzuciły się w kierunku toreb i zaczęła wybierać zabawki. Z lekkimi trudnościami wstałam i podeszłam obok Louisa i Caroline.
- Katie dobrze wiesz, że nie musisz tego robić
- Caroline miałaś mnie na głowie przez 10 lat teraz pozwól mi się odwdzięczyć- kobieta mocno mnie do siebie przytuliła. I znowu ból.
- Katie chodź się bawić- złapał mnie za dłoń i ciągnął w stronę swojego pokoju.
-Zaczekaj smerfie. Pobawisz się chwilkę z Louisem- spojrzałam na Tomlinsona, który znów zabijał mnie wzrokiem- a ja za chwilkę przyjdę do was oki?- słowa te mówiłam głównie w kierunku tego idioty.
- Niech będzie- Timmy uchwycił dłoń Lou i prowadził go do swojego kąta w tym budynku.
- Caroline możemy iść do twojego gabinetu?- szatynka wskazała dłonią, abym szła przodem. Doskonale pamiętam jak zawsze, gdy coś przeskrobałam rozmawiałyśmy w jej gabinecie. Nigdy po mnie nie krzyczała, zawsze tłumaczyła, że powinnam zmienić chodź odrobinę swoje zachowanie. Po dotarciu na miejsce usiadłyśmy na skórzanej sofie, którą jej kupiłam. Kobieta zrobiła nam herbaty i zaczęłyśmy rozmowę. – mam jeszcze coś, ale to ty zadecydujesz na co to wydasz proszę cię tylko, aby były to jakieś sprzęty dla dalszego kształcenia tych maluchów. – z torebki wyjęłam 19 tysięcy dolarów i jej podałam.
- Katie ja nie mogę tego przyjąć na pewno potrzebujesz tych pieniędzy. Przynajmniej 7 razy w tygodniu przynosisz dzieciom zabawki i mi dajesz pieniądze. Zaczynam się o ciebie martwić
- Caro nie masz powodów do zmartwień. Układa mi się i mogę cie zapewnić, że ta forsa jest zarobiona uczciwie.
_________________________________
No to mamy 3 rozdział nie chce mi sie robić notek o  The Versatile Blogger, ale bardzo dziękuję za nominacje. 
1. jak Louis będzie sie zachowywał w towarzystwie Timmy' iego?
2. kim jest Timmy dla Katie?
3. co sądzicie o rozdziale?