czwartek, 22 sierpnia 2013

3.


***
- Coś ty zrobił tej małej stary?- zapytał mnie Malik.
- Nic jej przecież nie zrobiłem! Ona zmyśla dobrze wiesz jakie są laski
- Louis to nie są żarty jeśli coś jej się stało to…
- To co Liam!? Mam to w dupie dla mnie ona nie jest nikim ważnym- wróciłem do pokoju i położyłem się dalej spać. Niestety nie mogłem zasnąć. Przecież ja jej nic nie zrobiłem! Nic takiego! Czego ta blondyna się na jarała?! Wziąłem do ręki komórkę i napisałem do niej SMSa.
„Katie żyjesz? L” – troche mnie to irytuje, że nie odpisała na poprzednią wiadomość. Wkurzająca dziewucha.
~*~
Wstałem i poszedłem wziąć prysznic, następnie ubrałem się w szare dresy i zwykły podkoszulek. Szybko ułożyłem włosy i poszedłem do kuchni, gdzie z szafki wyjąłem miskę i zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Zająłem swoje miejsce przy stole. Powoli zacząłem konsumować, kiedy przyszedł Zayn i Liam. Zmierzyli mnie wzrokiem.
- No co znowu?- zapytałem zmęczony tą całą szopką z przed 6 nad ranem. Za kogo uważa się ta blondyna i co Katie jej powiedziała? Czy to takie skomplikowane trzymać język za zębami i nic nie mówić!? Nie sądzę!
- Co zrobiłeś Katie- warknął Malik.
- Mówię, że nic!
- Louis możesz iść do paki!- wydarł się Liaś.
- Nie pójdę, bo ona nic nie powie!
- Zastraszasz ją?- skrzywił się Zayn.- ja rozumiem, że nie chcesz iść do pudła, ale…
- Skończ te szopkę! Mam was wszystkich po dziurki. Zaraz do niej pojadę i wszystko wyjaśnię- zabrałem ze swojego pokoju telefon i kluczyki. Wsiadłem w samochód i pojechałem do niej. Mam nadzieje, że tej psychicznej blondyny tam nie będzie. Zaparkowałem po drugiej stronie jezdni i już miałem wysiadać, ale wcześniej wspomniana blondyna wyszła z domu. Chwała ci za to, że na nią nie wpadłem. Nie mam dziś ochoty na kłótnie. Wysiadłem i zapukałem, ale nikt nie otworzył. Powtórzyłem czynność chyba z jakieś sto razy, aż w końcu otworzyła. Wyglądała paskudnie.
- Po co ty tu przylazłeś? Powiedziałam ci już, że…
- Uspokój się- wyminąłem ją i wszedłem do środka. Miała bardzo ładny dom, nowoczesny. Rozsiadłem się na skórzanej sofie.
- Chcesz coś do picia?- zapytała kierując się do kuchni.
- Ta, sok- po chwili brunetka wróciła z dwoma szklankami. Podała mi jedną, a z drugą usiadła na fotelu. Przy siadaniu skrzywiła się z bólu. – dzięki – dziewczyna włożyła jakieś tabletki do ust, a później popiła. – jesteś na coś chora?
- Nie
- Czemu nie odpisujesz na SMSy?- wyszczerzyła na mnie swoje oczy.
- Nie miałam ochoty. Zresztą powinieneś się domyśleć, że musiałabym być jakaś nawiedzona, żeby pisać z gościem, który mi grozi.
- Czemu się krzywisz?
- Nie krzywię się- ta, a ja jestem Nicki Minaj. Czy ona ma mnie za kretyna? Poderwałem się i usiadłem obok niej. Bacznie mi się przyglądała. Nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego podniosłem jej koszulkę. Klatkę piersiową miała owiniętą bandażem. – odczep się chłopie i mnie nie dotykaj- odskoczyła jak poparzona i wstała z fotela. Stanąłem naprzeciwko niej.
- Co ci się stało?
- Wiesz dwa dni temu jakiś dupek mnie potrącił- przyparłem ją do ściany, na co syknęła. – przestań w końcu kozaczyć
- Nie kozaczę. A  ty odpowiadaj jak grzecznie pytam. Mam jeszcze kilka spraw: Po pierwsze masz odpisywać na moje SMSy, po drugie nic nie mówić, a po trzecie twoja psychiczna koleżanka ma mnie nie nachodzić o 6 rano- warknąłem zaciskając dłonie na jej nadgarstkach coraz mocniej.
- Grasz takiego twardego, a nie jesteś.
- Zamknij się! Masz dotrzymać słowa, bo skończy się źle
- Idź już lepiej Louis- puściłem jej kończyny i wyszedłem trzaskając drzwiami. Co za durna laska. Że niby ja kozaczę? Ona jest jakaś nienormalna. Sama gra twardą, a jakbym chciał to bym jej ręce mógł połamać tylko mocno za nie ściskając.
***
  Nie mogę tak siedzieć na dupie i nic nie robić. Nie lubię jak nic się nie dzieje. Zaraz po tym jak ten psychol wyszedł z mojego domu poszłam do garderoby i wyjęłam ciuchy, w które się przebrałam. Stanęłam przed lustrem i dokładnie się sobie przyjrzałam. Co zobaczyłam? Odpowiedź jest prosta. Niewysoka brunetka o szaroniebieskich tęczówkach, ubrana w szare spodnie z dresu, ciemnoszary t-shirt, neonowe vansy. W uszach para zielonych kolczyków, a na palcu lewej ręki pierścionek. Na lewym ramieniu gościła kolorowa torba.  klik. Na pozór zwykła dziewczyna bez problemów, a jeśli ktoś zna ją- tak jak niejaka Camila Torres- jest to  dziewczyna z problemami rodzinnymi, prywatnymi, czyli dajmy na to tego dupka oraz psychicznymi, bo nie potrafi pogodzić się z przeszłością. Otrząsnęłam się i włożywszy do torby komórkę oraz pieniądze wyszłam z domu najpierw go zamykając na klucz. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę centrum, co chwila syczałam z bólu.
- Co ty sobie dziewczynko czynisz?- usłyszałam za uchem, na co lekko się wzdrygnęłam. Później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Od razu ją zdjęłam i pociągnęłam do przodu. Napastnik wykonał salto w powietrzu i wylądował na dupie. – pogrzało cie czy jak!? – chłopak złapał się za plecy w okolicach nerek. Podałam szatynowi rękę, którą uchwycił i z moją pomocą wstał. Otrzepał swoje dresy i koszulkę, a później skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – co to do cholery było!?- wrzasnął na tyle głośno, że po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Przepraszam- powiedziałam patrząc mu prosto w te niebieskie tęczówki.
- Dobra nie ważne później zrobisz mi masaż, a teraz mów gdzie idziesz?
- Do sklepu z zabawkami, a później to jeszcze jednego miejsca- wzruszyłam ramionami, co przypłaciłam kolejnym silnym bólem w okolicach klatki piersiowej. Tomlinson wywrócił oczami.
- Chodź- złapał mnie za nadgarstek, ale nie włożył w to tyle siły co poprzednio podczas prób grożenia mi. – zawiozę cie- otworzył drzwi swojego Mitsubishi i wskazał, abym wsiadła. Zrobiłam to, a on w szybkim tempie usiadł na miejscu kierowcy. Patrzył na mnie dłuższą chwilę, co mnie w końcu zirytowało, dlatego po prostu zapytałam o co mu chodzi.- nie zapinasz pasów? Wiesz dziewczyny, które jeżdżą ze mną autem przeważnie zapinają.
- Po prostu jedź, zresztą mówiłam ci, że się ciebie nie boję- niewzruszony przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w szybkim czasie rozpędził się do 120kilometrów na godzinę, ale nadal nie miał zamiaru zwolnić. Kątem oka mnie obserwował- bo zaraz zeza dostaniesz
- Co?
- Nie gap się tak
- A co krępuje cie to?
- Tak
- To masz pecha- zajechał pod największy sklep z zabawkami w mieście. Wysiedliśmy oboje z samochodu i poszliśmy zabrawszy wcześniej wózek do budynku. Zaczęłam wrzucać do koszyka wszystkie te zabawki, które mi się podobały. Troche się tego nazbierało- po co ci to? Nadal się bawisz lalkami?- wyszczerzył na mnie swoje oczy. Jaki on jest strasznie irytujący. Grrr jak można być takim marudą?
- Nie marudź tylko pakuj te cholerne zabawki
- Jak cholerne to po co?
- Bo tak!- uniosłam się, na co tylko zacisnął dłonie w pięści i zamknął oczy. Zgaduję, że odliczał do dziesięciu, aby się uspokoić. Stary trik, ale czasami zawodzi. Sama go niekiedy stosuję, ale przeważnie zagryzam dolną wargę, co strasznie wkurza Cami. Nie wiem czemu, ale tak jest. Po zapłaceniu za wszystkie artykuły zapakowaliśmy je do bagażnika. Poprosiłam, żeby zawiózł mnie do domu dziecka pod wezwanie świętej Anny. Otworzyłam drzwi i puściłam go przodem, ponieważ niósł większość toreb.
- Po co my tu…- nie dokończył, ponieważ przyszła Caroline dyrektora i opiekunka dzieci, no i moja przez kilka lat. Mój tata, gdy miałam 2lata kazał oddać mnie do adopcji, mieszkaliśmy w tedy w San Diego. Tata powiedział mamie, że jeśli mnie nie odda to tego pożałuje. Caroline zawsze mi opowiadała, że nie lubiłam bawić się z dziećmi. Byłam tu przez 10 lat. Później mój‘kochający i opiekuńczy’ tata przyszedł i przekabacił mnie, że musieli to zrobić, bo nie mieli pieniędzy, aby mnie utrzymać, ale już jest wszystko dobrze.  Pewnej nocy, gdy nie mogłam spać mama powiedziała jak było naprawdę. Od tego momentu nienawidzę ojca, ale nadal zrobiłabym wszystko, aby był zdrowy. Nie będę się nigdy zniżać do jego poziomu, bo jestem ponad to.
- Katie- przytuliła mnie mocno do siebie. – co cię tu sprowadza?
- Przywiozłam zabawki dzieciakom. Timmy jest?- zapytałam nieco ciszej. Caroline pokiwała potwierdzająco głową.
- Kim jest twój znajomy?- wskazał na Louisa, który dalej stał oszołomiony. Oszołom ogarnął się i przedstawił. Oczywiście Caroline mimo tego, że ma około 40-ki na karku kazała mu tak jak mi mówić jej po imieniu. Ruszyliśmy w trójkę do Sali, w której odbywają się zawsze zajęcia, takie niby przedszkole z tą wredną babą Sophie. Jak ja nią gardzę na sam dźwięk jej głosu przechodzą mnie ciarki, zawsze się mnie czepiała. Suka, normalna, pospolita sucz.
- Katie!- krzyknął Timmy i podbiegł do mnie. Przytulił się do moich nóg, dlatego przykucnęłam i objęłam go ramionami, mimo że czułam ten cholerny ból, to go ignorowałam. Po chwili reszta dzieciaków rzuciło się na mnie z przytulasami. Przychodzę tu nie za często, ale zawsze, po każdym dostaniu kasy coś im kupuję. Zastępowali mi rodzinę przez długi czas. – pobawisz się ze mną?
- Jasne smerfie , ale najpierw mam dla was prezenty- dzieciaki rzuciły się w kierunku toreb i zaczęła wybierać zabawki. Z lekkimi trudnościami wstałam i podeszłam obok Louisa i Caroline.
- Katie dobrze wiesz, że nie musisz tego robić
- Caroline miałaś mnie na głowie przez 10 lat teraz pozwól mi się odwdzięczyć- kobieta mocno mnie do siebie przytuliła. I znowu ból.
- Katie chodź się bawić- złapał mnie za dłoń i ciągnął w stronę swojego pokoju.
-Zaczekaj smerfie. Pobawisz się chwilkę z Louisem- spojrzałam na Tomlinsona, który znów zabijał mnie wzrokiem- a ja za chwilkę przyjdę do was oki?- słowa te mówiłam głównie w kierunku tego idioty.
- Niech będzie- Timmy uchwycił dłoń Lou i prowadził go do swojego kąta w tym budynku.
- Caroline możemy iść do twojego gabinetu?- szatynka wskazała dłonią, abym szła przodem. Doskonale pamiętam jak zawsze, gdy coś przeskrobałam rozmawiałyśmy w jej gabinecie. Nigdy po mnie nie krzyczała, zawsze tłumaczyła, że powinnam zmienić chodź odrobinę swoje zachowanie. Po dotarciu na miejsce usiadłyśmy na skórzanej sofie, którą jej kupiłam. Kobieta zrobiła nam herbaty i zaczęłyśmy rozmowę. – mam jeszcze coś, ale to ty zadecydujesz na co to wydasz proszę cię tylko, aby były to jakieś sprzęty dla dalszego kształcenia tych maluchów. – z torebki wyjęłam 19 tysięcy dolarów i jej podałam.
- Katie ja nie mogę tego przyjąć na pewno potrzebujesz tych pieniędzy. Przynajmniej 7 razy w tygodniu przynosisz dzieciom zabawki i mi dajesz pieniądze. Zaczynam się o ciebie martwić
- Caro nie masz powodów do zmartwień. Układa mi się i mogę cie zapewnić, że ta forsa jest zarobiona uczciwie.
_________________________________
No to mamy 3 rozdział nie chce mi sie robić notek o  The Versatile Blogger, ale bardzo dziękuję za nominacje. 
1. jak Louis będzie sie zachowywał w towarzystwie Timmy' iego?
2. kim jest Timmy dla Katie?
3. co sądzicie o rozdziale?

11 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny! Nie myślałam, że tak się sprawy potoczą między Katie a Louis; em, ale też mi się podobało. Zaintrygowałaś mnie. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, jeszcze się nie ogarniam w bohaterach ale dam jakos rade.
    Pewnie zrobi nam niespodziankę i będzie dla niego bardzo miły.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne <3 Czekam na kolejny rozdział. Wydaje mi się, że Timmy to brat Katie. Życzę dużo weny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku cudny no cudny!
    Awww *-*
    Louis ma byc mily dla Timmiego! :D
    Ale on jest brutalny w stosunku do Katie :( taki niegrzeczny :D
    Zajebisty rozdzial jak wszystki inne :*
    Weny i buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny *.* Zapraszam do mnie :http://summer-love-withonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Podejrzewam, że będzie nieco spięty i może niepewny?
    2. Bratem?
    3. Fajny. Więc czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne!
    1. nwm..
    2. może jakaś rodzina...brat?
    3. świetny < 33
    weny < 333

    julka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział.^^
    1. Na pewno będzie spięty.
    2. Mnie się wydaje że jest jej bratem.
    3.Cudny.♥

    Czekam nn.

    Życzę weny.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Będzie milusi i wszystkich zadziwi
    2. synem? emm..nie to by chyba była za młoda, bratem?
    3. Fajny tylko troche krótki

    OdpowiedzUsuń
  10. 1. Będzie się ładnie i grzecznie bawił z chłopczykiem.
    2. Nie wiem. Ale mam nadzieję, że się dowiem ;)
    3. No bardzo fajny ;)
    Nie mogę się już kolejnego doczekać. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń