piątek, 27 września 2013

14.



***
Jak ona mnie wkurwia! Tak trudno odebrać ten pierdolony telefon?! Kurwa mać! Byłem u niej w domu, w San Diego, ale jej tam nie było. Może jest w Los Angeles? Wszystko było dobrze, ale to spierdoliła. Zaparkowałem pod jej domem i otworzyłem drzwi. Na sofie siedziała Camila i leciała w ślinkę z Mattem. Odchrząknąłem głośno, a oni odskoczyli od siebie jak poparzeni.
-Nie nauczyli cie pukać?- warknął brunet. Ma ślad jak mu Nikki przyjebała.
-Ubrudziłeś się- wskazałem palcem koło oka i się zaśmiałem, na co on mordował mnie wzrokiem.-Cami gdzie Katie?
-Nie wiem, myślałam, że już ją znalazłeś. Co ty jej zrobiłeś!?
-Nic. Zadzwoń do niej- wstała i zgarnęła komórkę z komody, później wybrała numer i przysunęła telefon do ucha.
-Nie odbiera
-To Katie- westchnął Jonson, a mną zaczynało nosić.- ona sobie poradzi, jest dużą dziewczynką. Nie potrzebnie się martwicie- podszedłem i złapałem go za szmaty.
-Będziemy się martwić o nią i dobrze wiem, że sobie nie poradzi. Zresztą ona jest teraz w niebezpieczeństwie- pchnąłem go i wyszedłem. Po drodze wpadłem na tego kretyna co się do niej podwalał. Czekać… jak mu było? Ha… Hazz… Harry o właśnie Harry.- uważaj jak łazisz
-Louis- uśmiechnął się- widziałeś Katie?
-Odpierdol się od niej- wrzasnąłem.- nie zbliżaj się, nie myśl o niej, zapomnij- wsiadłem do samochodu i pojechałem na tor, muszę się zrelaksować. Zatrzymałem się na linii startu, a zaraz obok mnie stanęło jakieś inne auto. Kretyn i co on sobie myśli? Że wygra? Idiota. Kiwnął głową i ruszyliśmy. Wyprzedziłem go, ale chwilę później to on był pierwszy. Na ostatnim zakręcie go minąłem i dodałem więcej gazu, wygrałem. Wysiadłem z mojego Mitsubishi, a on z czerwonego Nissana. – nigdy nie wygrasz
-Czyżby? Znam twój czuły punkt
-Nie mam takiego
-Serio?- uniósł brwi i się chamsko uśmiechnął.- Katie: brunetka, 160centymetrów wzrostu, piękna o szaroniebieskich oczach. Ślicznotka, ale zachowałeś się jak dupek i ci uciekła. Ja wiem gdzie jest
-Gdzie?- zaśmiał się gorzko.
-Mówiłem twój czuły punkt. Chcę się ścigać stawką będzie 50 000$, twój tytuł
-Gdzie Katie?!- warknąłem wściekły. Muszę wiedzieć gdzie jest, a on stoi i się cieszy – mów kurwa!
-Do zoba Tommo- wsiadł w samochód i odjechał. Zacząłem się drzeć i szarpać za końcówki swoich włosów. Kurwa mać! Gdzie ona jest?! Grozi jej niebezpieczeństwo, ja muszę jej pomóc. Nie chcę żeby po raz kolejny stała jej się przeze mnie krzywda. Później niech robi co chce, albo to czego ja chcę.
***
Weszłyśmy z Jo w towarzystwie Hobbs’ a i innych mundurowych do garażu. Stała tam jeszcze jakaś lafirynda. Garaż był ogromy, na środku były dwie płachty.
-Żartujesz sobie?! Dwie małolaty?!- zaczął śmiać się jak durny jakiś łysol. –one na pewno nie wiedzą jak wrzucić jedynkę- śmiał się jak jakiś chory psychicznie. Taka głupawka, że patrzyłam na niego jak na idiotę. Moje brwi nawet na moment nie opadły.
-Katie i Jo- westchnął Philips jeden z gliniarzy, który ścigał mnie rok temu, ale mu się nie udało. –to jest poważna sprawa…
-Tak, auta zapewne są naszpikowane różnymi gadżetami, żebyśmy was w chuja nie zrobiły. Bla, bla, bla- teraz to ja się zaczęłam śmiać. –imię nazwisko oraz inne dane tego gościa i pokażcie w końcu autka- Luke wywrócił oczami. Ta babka po zdjęła lniane narzuty, a naszym oczom ukazały się biało-różowy Nissan Silvia s13 klik oraz niebiesko- czarny Nissan 350z klik.
-Niebieski mój!- krzyknęłam i podbiegłam do samochodu, który zaczęłam podziwiać. Hobbs i Philips zawołali nas do siebie zaczęli opowiadać o tym gościu. No więc na imię ma Paul Morris, jest biznesmenem, który robi masę przekrętów.
-Musicie…- przerwał mu po raz kolejny mój telefon. Odrzuciłam połączenie, ale Louis uparcie próbował się do mnie dodzwonić- odbierz to kurwa!- wrzasnął. – bo mnie zaraz coś trafi.
-Szlag czy kurwica?- zapytała Jo, która przybrała minę myśliciela.
-Zaraz wrócę- wyszłam przed budynek i odebrałam.
(rozmowa, L- Louis, K- Katie)
K- Loui teraz nie mogę gadać
L- mała przepraszam, gdzie jesteś przyjadę
K- nie możesz
L- Katie gadaj- warknął.
K- Loui nie dzwoń do mnie przez tydzień proszę. Obiecuję, że po tym czasie do ciebie przyjadę może wcześniej, tylko proszę
L- muszę do ciebie dzwonić, żeby wiedzieć czy nic ci nie jest
K- jestem…
L- zamknij się i posłuchaj będę dzwonił codziennie, a ty masz odbierać
K- ale ty nie rozumiesz…
L- na razie mała- rozłączył się nie dając mi dojść do słowa. Jak on mnie wkurza! Grrr, ale chyba za nim tęsknię. Louis jest jak wkurwiający sąsiad, zaczepia cie, denerwuje, ale kiedy przestaje to robić jest ci źle. Zastanawiasz się czemu przestał, a później dochodzisz do wniosku, że właśnie tego chciałaś. Tylko, że Tommo nie przestaje mi dokuczać mimo, że to ja uciekam jak tchórz. Ja po prostu nie chcę znowu cierpieć, nie chcę żeby coś mu się stało przeze mnie. Już i tak wystarczy, że Kai przeze mnie stracił życie. Wróciłam do federalnych i Jo.
-To będzie wasza partnerka Riley… – wskazał na wysoką brunetkę po… wygląda mi na czterdziestkę. Ona też próbowała mnie wsadzić do pierdla, ale jej się nie udało.- Katie słuchasz?
-Co mówiłeś Luke?
-Że macie nie kombinować. Coś ci się stało?
-Nie- zaprzeczyłam- możemy już zaczynać?- przytaknął.
-Jedźcie pod ten adres- Riley podała nam nawigacje.- powinnaś umieć to zamontować Vexy- jej głos był przesycony jadem. Wiem, że mnie nie lubi i nie winię jej za to, ponieważ jest zazdrosna. Kiedyś się ze mną ścigała. Haha po użyciu podtlenku azotu wjechała w słup. Hahaha miałam taką bekę. Wsiadłam do niebieskiego Nissana i wyposażyłam to auto w GPS’ a tak jak Jo. Wyjechałyśmy z garażu policyjnego i odjechałyśmy z piskiem opon.  Wygłupiałyśmy się i gadałyśmy przez telefony. Śmiałyśmy się jak idiotki.
-To co go w końcu trafiło? Szlag czy kurwica jak myślisz?- zaczęłam się śmiać.
-Obstawiam to i to
-To co to za chłopak?
-Jaki?
-Który do ciebie cały czas dzwoni i nie kłam Katie
-To Louis
-Czekaj, czekaj Tommo?
-Ehe- zrobiłam manewr i jechałam tyłem z czego Jo zaczęła się śmiać. W tym momencie widziałam ją dokładnie.- tak umiesz?- włączyłam radio, które wcześniej ustawiłam, aby leciały tylko rockowe piosenki.
-Nie, ale umiem tak- jej wóz zaczął się gibać w przód i w tył. Pokazałam jej kciuk do góry. Cool. Odwróciłam się, a po 10minutach szybkiej jazdy byłyśmy pod wielką willą. Stało tam jeszcze z sześć samochodów. Wysiadłyśmy, a ich kpiący wzrok padł na nas.
-Małolaty się nie pomyliły?- zaśmiał się jakiś mulat.
-Skoro tu są takie oszołomy to chyba tak- stwierdziła Jo.
-Chodźcie- przed nami pojawiła się Riley, nie wiem czemu, ale uważam, że jest fałszywa. Prędzej czy później pokaże swoje prawdziwe oblicze. Ruszyliśmy za nią. Prowadziła nas przez wielki ogród, aż do klifu, na którym była wypasiona willa. No nie powiem gościu ma niezły gust.  Paul stał do nas tyłem i gadał z kimś przez telefon. Riley podeszła do niego i przejechała dłonią po ramieniu. Morris odwrócił się i objął ją w pasie oblizując usta. Fuj. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. – dajcie prawa jazdy- popatrzyłam na nią z uniesionymi brwiami. Mówi serio?! Niech będzie, każdy podał jej swoje dokumenty, a później podała jakieś karteluszki.
-Jakiś czas temu policja skasowała mi moje czerwone ferrari. W schowku jest bardzo ważna paczka, pierwsza dwójka, która mi ją przywiezie dostanie pracę.
-Jak to ma niby pomóc?- zapytał jakiś dryblas.
-Szybkość idioto.- westchnęłam- on chce tylko szybkich kierowców, a nie frajerów jak ty
-Już cie lubie słoneczko- uśmiechnął się w moim kierunku. – start!- wrzasnął. Złapałam Jo za nadgarstek i ciągnęłam w stronę samochodów. Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy. Chce tego uniewinnienia bardziej niż czegokolwiek. Byłyśmy na prowadzeniu, a na ogonach siedzieli nam ci goście. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Zabawmy się- powiedziałam do Jo. W szybkim tempie zmieniałyśmy biegi. Przejechałam pod ciężarówką i ją wyminęłam w tylnim lusterku widziałam jak ten gościu, którego nazwałam frajerem chciał powtórzyć mój trik, ale nie nadążył i tir po nim przejechał. Po jakiś 5 minutach zaczęły nas ścigać psy. Nosz kurwa myślałam, że nam ufają.  Wjechałyśmy na parking, a tu wszędzie łodzie. Ferrari, gdzie jesteś. Jest! Wysiadłyśmy, a Jo rozwaliła szybę. Otworzyłam je kulturalnie, a ona tylko wzruszyła ramionami. Wsiadłam do środka i zaczęłam szperać w schowku – nie ma
-Sprawdź w podłokietniku- według zaleceń mojej nowej kumpeli sprawdziłam.
-Jest- wysiadłam, a tu z jednej strony smerfy, a z drugiej nasi dzisiejsi rywale. –kłopoty- goście odjechali, a Jo zaczęła strzelać do mundurowych, późnej wsiadłyśmy do aut i pojechałyśmy zawieść przesyłkę. Po jakiś 10 minutach byliśmy już na terenie jego ogromnej posiadłości. Facet stał i klaskał.
-20 minut ładnie- uśmiechnęłam się lekko i rzuciłam mu szarą kopertę. Otworzył ją i wyjął z niej cygaro.
-Ryzykowałam życie dla fajek!?- warknęłam wściekła.
-Nie byle jakich są włoskie- uśmiechnął się. Zagryzłam wargę, jestem wściekła. – zapraszam na obiad- wskazał dłonią na wnętrze domu- Riley zaprowadź panie nad basen- kobieta przytaknęła, a my poszłyśmy za nią. Po krótkiej chwili byłyśmy nad basenem. klik. Usiadłyśmy przy stole, na którym były już cztery talerze oraz jedzenie. Na środku usiadł Paul, a my po bokach. – jedzmy- nałożyłyśmy sobie jedzenie i zajadałyśmy się. Było naprawdę pyszne. Moja komórka znowu zaczęła dzwonić- Katie odbierz- pokiwałam przecząco głową- nie muszę chyba ci mówić, że to irytuje każdego z nas?- zacisnęłam zęby i odeszłam od stołu i odebrałam.
(rozmowa, L- Louis, K- Katie)
K- Loui teraz nie mogę gadać
L- kręcisz z Harrym?
K- co?! Czy ty się czasem słyszysz!?
 L-odpowiedz- warknął
K- nawet jeśli to co?
L- tak czy nie!?
K- nie, na razie- rozłączyłam się. Czy ona jest aby na pewno normalny?! Jak może mówić takie rzeczy, przecież ja ledwo znam Harrego, a on mi… Grrr on to wie jak wyprowadzić człowieka z równowagi. Usiadłam do stołu.
-Chłopak?- uniósł na mnie brew Morris. Pokiwałam przecząco głową- to kto?
-Nie wiem kim dla mnie jest- znowu odezwał się mój telefon, tym razem SMS.
‘Przepraszam L’
‘Czemu mnie denerwujesz? K’
‘Czy to ważne? L’
‘Dla mnie tak K’
‘Lubie cie L’
‘;) K’
-Za dwa dni pojedziecie dostarczyć pieniądze na lotnisko, z moimi ludźmi, żebyście mnie nie wyrolowały- dołączyło do nas dwóch ludzi, to ten frajer i mulat. – a teraz uciekajcie- wstałyśmy i wyszłyśmy. Wsiadłyśmy do samochodów i pojechałyśmy. Obrałam kurs na warsztat Tej’ a. Parker bardzo się zdziwił na mój widok, ale pomógł i wypożyczył przyczepę.
-Tej potrzebujemy nowych wozów
-A te?
-Naszpikowane gadżetami federalnych
-Katie czy ty nie miałaś jechać do domu?
-Hobbs mnie zgarnął- uśmiechnęłam się krzywo. 
______________________________________
Ok ok mamy już 14 dodaje dzisiaj, bo byłam zwolniona na zawody ;p Pytanka:
1.  Kim jest rywal Louisa?
2. O jakim niebezpieczeństwie mówił Lou?
3. Czy Katie i Jo pomogą złapać Paula Morrisa?
4. Jak rozdział?
20 komentarzy= nowy rozdział!!
Zadawajcie pytania bohaterom i do nexta miśki ;**

23 komentarze:

  1. 1. Niewiem
    2. Niewiem
    3. Tak
    4. B-O-S-K-I :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem :(
    Katie da sobie radee ;3
    Loui sie opamietal rawr *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1.Nie wiem.
    2. Nie mam pojęcia.:c
    3.Tak.:)
    4.Zajebisty.!

    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Nie mam pojęcia
    2. Niestety nie wiem. ;c
    3. Pewnie tak, ale pewnie będą w coś zamieszane przez to.
    4. Jak zawsze idealny *-* Ciekawi mnie co będzie dalej z Lou i Katie

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. Nie mam zielonego pojęcia
    2.Hmm, czyżby ktoś chciał ją zabić??
    3.Raczej tak
    4.CUDO, CUDO I JESZCZE RAZ CUDO. JAK ZWYKLE GENIALNY
    pomysłów, czasu i chęci /Natu

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste !! Kocham to opowiadanie !! Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem :3
    Ciekawe co bedzie z Lou i Katie :)
    Pozdrawiam :* weny <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. Nie wiem
    2. Nie mam pomysłu
    3. Raczej tak
    4. Wspaniały. Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie. Z rozdziału na rozdział jak dla mnie staje się bardziej interesujące :D

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Nie wiem
    2. Nie mam pojęcia
    3. Chyba tak ;)
    4. Super. Cud miód malina

    OdpowiedzUsuń
  10. 1.Może ten dla którego Kate wcześniej pracowała, ten naćpany co sprzedał jej furę ?! ;)
    2.Martwił się o nią i tak powiedział
    3.Chyba....chcą uniewinnienia więc raczej tak
    4.Jeden z najlepszych ! Jak Louis napisał że ją Lubi !! To coś hehe....;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. 1.Sammy Stonem ? Na tym gifie chłopak jest podobny do chłopaka który daje twarz własnie jemu, ale pewna nie jestem bo gubię się dalej w tych bohaterach xd
    2.Nie wiem
    3.Chyba tak
    4.Tak jest bardzo fajny i ciekawy, dużo się dzieje co bardzo lubię. Czekam na nn i życze weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty *.* Zapraszam do mnie :http://summer-love-withonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam sie na pisaniu ale twoj blog i twoje opowiadania sa genialne !! Uwielbiam <3 weny :* aaa i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdzia super a punkcikow nie pamiętam :P czekam na nn i życzę weny :* Gabrysia Kubala

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na nowy rozdzial;*
    http://life-moment-love-force.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jak zawsze genialny :* !! Juz nie mogę doczekac sie nn. :* weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. mój kom, jest chyba 20 xd
    1. Kim jest rywal Louisa? - idk
    2. O jakim niebezpieczeństwie mówił Lou? - idk
    3. Czy Katie i Jo pomogą złapać Paula Morrisa? - tak ; )
    4. Jak rozdział?- suuuuper < 3 dawaj następny <33

    julka.

    OdpowiedzUsuń
  21. 1,2,3, nie wiem czekam aż napiszesz :3
    4 opowiadanie jest genialne :3
    Pozdrawiam i czekam na nn :3 pozdrawiam Olga :3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy nn?? (tu Kaczuszkamartin♥♥)

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział bardzo dobry :D pisany na podstawie za szybcy za wściekli ? Ale i tak to kocham ♡

    OdpowiedzUsuń