sobota, 7 września 2013

10.



***
Dobre jest to uczucie spełnienia. Czuję, że teraz jestem we właściwym miejscu. Jadę sobie autostradą 160 kilometrów na godzinę i byłam wolna, a po telefonie Louisa też szczęśliwa. Za godzinę powinnam być już w Miami, ale moja komórka znowu zadzwoniła. Przełączyłam na kierownicy i odebrałam włączając głośnomówiący.
- No co tam?
- Katie my idziemy coś zjeść, a ty?
- Nie Adaś ja nie chcę pa- rozłączyłam się i zwiększyłam prędkość. Po niecałej godzinie byłam już pod ‘posesją’ Tej’ a- jeśli posesją można nazwać obszar gdzie mieściły się garaże, parkingi, przyczepy. Miał też dostęp do plaży. Cool. Zaparkowałam na miejscu, które należało zawsze do mnie. Wysiadłam, a tu mi jakiś murzyn się pluje.
-Yo, Yo, Yo laleczko to nie parking- patrzyłam na niego z miną wtf!? Wyminęłam go i poszłam na tyły. Dostrzegłam mojego o 22 lata starszego przyjaciela. Siedział i liczył kasę, którą zgarną pewnie za wyścigi na skuterach wodnych. Rozmawiał też z jakimś gościem. Zaszłam go od tyłu i zasłoniłam oczy.
- Xoxo zgaduj kto!- zdarł moje ręce ze swoich oczu i obrócił się do mnie przodem.
- Katie, gdzieś ty była mała?- przytulił mnie mocno. Nie mogę pojąć dlaczego wszyscy mówią do mnie mała przecież mam 160 centymetrów wzrostu.
- Słyszałam, że potrzebujesz pomocy, więc oto jestem- rozłożyłam ramiona chcąc udowodnić swoją wielkość, nie tą w centymetrach, ale czynach i osiągnięciach.
- Yo, ludzie to moja Katie, dziś się ściga, a ja stawiam na nią 20 patoli
- Przyjmuje- powiedziało w tym samym czasie dwóch gości i jedna dziewczyna. – ta małolata nigdy nie wygra – prychnął pod nosem jakiś blondasek.
- Tej zgłupiałeś!?- trzepnął go w ramię jakiś murzyn.
- Stary ona jeszcze nigdy nie przegrała- bo się jeszcze zarumienię, tak mi pochlebia. Hahaha. Resztę dnia pędziliśmy na plaży, a później przyjechał Adaś, Eddie i Ally. Około 21 pojechaliśmy na miejsce wyścigów. Tej pozbierał kasę, a wysoka i szczuła dziewczyna ubrana w szorty, które z ledwością zakrywały pośladki, oraz górę od bikini wyszła przed samochody, których silniki już warczały.  Uniosła ręce w górę, a później opuściła. Ruszyliśmy, jakiś afro- Amerykanin mnie wyprzedził, także byłam druga. Próbowałam go wyprzedzić, ale cały czas mnie blokował. Chwilę późnij przyśpieszył, ponieważ wcisnął jeden z guziczków od N2O (podtlenek azotu). Zmieniłam bieg i wcisnęłam więcej gazu, później kolejny bieg, aż zatrzymałam się na piątym. Ostry zakręt, na którym wykonałam drift i go wyprzedziłam, jednak nie na długo. Od mety dzieliło nas jeszcze troche kilometrów.
-Pokaż na co cie stać- mruknęłam. Znając Tej’ a ma coś jeszcze w zanadrzu. Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie wymyślił. Nagle most zaczął się unosić. A nie mówiłam? Mój rywal wcisnął drugi i ostatni przycisk od dopalaczy, ja jeszcze chwilę poczekałam. Na liczniku miałam już 160 wcisnęłam oba czerwone przyciski na mojej kierownicy. Wbiło mnie w fotel i kierowałam się prosto na most. Gość przede mną wzniósł się w powietrze, a ja kilka sekund po nim. Przeskoczyłam przez jego wóz i finisz bejbe! Dojechałam pierwsza do mety. Zrobiłam kilka kółeczek dla szpanu i wysiadłam. Ludzie stali w osłupieniu przednich wyszedł Tej i ten jego przyjaciel. Parker podszedł do mnie i przytulił, a później wręczył forsę. Druga przyjechała ta dziewczyna, a ten oszołom, który na początku był pierwszy gdzieś wjechał. W sumie miałam teraz w rękach 140 000 dolców. Ode mnie 20 000$, po 20 patyków od każdego, który się ścigał, czyli z moimi jest już 80 000$. Tej też dał taką samą kwotę no i jeszcze ci dwaj, z którymi się założył. Przeliczyłam i wręczyłam mu 70 000$.
-Uczcie się to się nazywa wzajemny szacunek – zamachał kasą przed ich nosami, a ja zachichotałam. Do uszu dobiegł dźwięk kogutów policyjnych, a wszyscy zaczęli wsiadać do samochodów i odjeżdżać. Na szczęście uciekliśmy. Wróciliśmy na posesję Parkera i usiedliśmy do kart.
***
Około szóstej rano dojechaliśmy pod warsztat tego Tej’ a. Wysiadłem, a za mną moi przyjaciele i weszliśmy na ten teren. Zaraz przyszedł jakiś Chinol i zaczął się pluć, że nie mamy tu wstępu.
-Zawołaj Katie- warknąłem. Nie lubię jak ktoś wkurza mnie z samego rana. – no już- dodałem tym samym tonem. Gościu poszedł, a chwilę później z przyczepy wyszła urocza brunetka, w majtkach i za dużej koszulce. Włosy sterczały jej na wszystkie strony, ale dodawało jej to tylko uroku.
-Loui- pisnęła i zaczęła biec w moim kierunku, a później rzuciła mi się w ramiona i mocno przytuliła. Po chwili jednak odepchnęła mnie troche i spojrzała marszcząc brwi i przygryzając tą cholerną wargę. Kurwa. – co tu robisz? Znaczy robicie? – spojrzała za mnie, a później spuściła głowę w dół dokładnie lustrując bose stopy.

-Katie chcieliśmy cie przeprosić- zaczęła Izzy.
-Źle cie oceniliśmy- dopowiedziała jej siostra.
-A ty pomogłaś Louisowi- dodał Malik.
-Wybaczysz nam?- zapytał z nadzieją Liam, a ona tylko do nich podeszła i przytuliła. Uśmiech wkradł mi się na usta.
-Co tu się dzieje?- wyszedł do nas jakiś murzyn, a za nim kolejny. Popatrzyłem niepewnie na Kat, która się do nich promiennie uśmiechnęła. Troche mnie to wkurwiło, ale się nie odezwałem. –Katie?- uniósł na nią brwi, a ona zachichotała pod nosem, który zmarszczyła jak królik. To zupełnie tak samo jak czytała tą kartkę od tej całej Camili.
-To moi przyjaciele Tej. Dałbyś im trzy przyczepy?- zatrzepotała rzęsami, a on się uśmiechnął.
-Dla ciebie wszystko mała- mała?! Kurwa tylko ja tak do niej mówię. Tylko ja tak mogę. Zacisnąłem dłonie w pięści. – to trzy?- Katie już chciała coś powiedzieć, ale ją uprzedziłem.
-Dwie, ja śpię z Katie- facet się tylko uśmiechnął, a James dziwnie na mnie spojrzała.
-Chodźcie- ruszyliśmy za nim. Pokazał nam co gdzie jest, a później wypożyczył za darmo dwie przyczepy moim przyjaciołom. Kat ruszyła prawdopodobnie do swojego tymczasowego miejsca zamieszkania, więc poszedłem za nią. Weszliśmy do środka, a ona rzuciła się na łóżko. Zrobiłem to samo, z tym wyjątkiem, że ona leżała na brzuchu, a ja na plecach. Szturchnąłem ją lekko, ale nie zareagowała, dlatego zrobiłem to jeszcze raz.
-Przestań- warknęła, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Dźgnąłem ją jeszcze raz- Loui- lubię kiedy tak do mnie mówi. Powtórzyłem czyn- no kurwa mać- podniosła się i usiadła na mnie okrakiem- przestań- powiedziała już łagodniejszym tonem.
-Czemu?- uśmiechnąłem się, na co zagryzła wargę. Znowu- przestań- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Teraz to ona się uśmiechnęła.
-Sam to zacząłeś- po raz kolejny zagryzła dolną część ust. Szybko się podniosłem i teraz ja górowałem nad nią. Pocałowałem, na co się troche zarumieniła.
-To ty dokończ-  uśmiechnęła się lekko, a później oplotła swoimi nogami mnie w pasie, złapała za moją szyję i przyciągnęła do siebie łącząc tym samym nasze usta w pocałunku. Oddawałem każdy. Zacząłem błądzić rękoma pod jej koszulkę, ale natknąłem się na chropowatą część. Odsunąłem się od niej. Miała zmieszaną minę. Zrobiłem jej krzywdę, to przeze mnie ma złamane żebra. Boli ją, ale udaje, że wszystko jest w porządku.
-Loui coś się stało?- usiadła po turecku naprzeciwko mnie. Po dłuższej chwili pokiwałem pionowo głową. Wzrok miałem wlepiony w jej klatkę piersiową. Też tam spojrzała- mnie już nie boli
-Nie kłam- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. – wiem, że cie boli
-Nie boli- z ciszyła ton. – przecież nic się nie stało
-Skrzywdziłem cie- mruknąłem, ale usłyszała. Szybko mnie przytuliła, co jest dziwne jak dla mnie.
-Nie prawda, to ja szłam środkiem…
-Nie kończ. Powiedz szczerze czy cie boli
***
-Przecież mówię, że nie. Dziś o 10 idę do lekarza, żeby zdjął opatrunek- Tomlinson patrzył na mnie podejrzanym wzrokiem. Przybliżyłam się i pocałowałam go w kącik ust. Uśmiechnął się lekko. Siedzieliśmy tak i gapiliśmy się sobie w oczy. Jego są takie jak woda na wyspach kanaryjskich. Piękne i hipnotyzujące.
-Czemu wyjechałaś?- dłonią gładził mój policzek- Sam coś ci zrobił?- pokiwałam przecząco głową- jeśli cię szantażuje, to go zabije. Tylko…
-Loui przestań. On mi nic nie zrobił. A wyjechałam, bo chciałam troche odreagować ja… to było niesamowite jak za ciebie jechałam, czułam się jak kiedyś, jak przed śmiercią Kai’ a- na twarzy szatyna pojawił się grymas. – kiedy on zginął obiecałam sobie, że już nigdy nie wsiądę do samochodu
-To czemu to zrobiłaś?- zmarszczył brwi.
-Dla ciebie- uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił. Siedzieliśmy tak aż do czasu, gdy do naszej przyczepy nie przyszedł Tej i Roman, który jest kolegą Parkera.
-Katie pojedziesz dziś też?
-Że niby gdzie?- warknął Louis.
-No w wyścigu
-Ona nie pojedzie, bo ma połamane żebra- przyciągnął mnie do siebie mocniej. Martwi się o mnie, to słodkie, ale nie może za mnie decydować.
-Loui, ale ja obiecałam- westchnęłam- zresztą mówiłam ci, że dziś zdejmują mi…
-Ja pojadę- wciął mi się w zdanie.
-Słuchaj nie znam cie, nie wiem jak jeździsz, nie chcę stracić forsy jak przegrasz- Tej już powoli tracił nad sobą panowanie. Nigdy nie widziałam go wkurzonego, bo on zawsze jest wesoły i żartuje.
-Mówi ci coś Ksywka Tommo?- uniósł na niego brwi, a Parker pokiwał przecząco głową. – to sobie sprawdź i przyjdź jak się zastanowisz, bo Katie nie pojedzie- moi przyjaciele wyszli, a ja mordowałam go wzrokiem. –no co?- westchnął i opadł na łóżko. Nie zwracając na niego uwagi poszłam do łazienki, gdzie się umyłam, a następnie ubrałam w krótkie jeansowe szorty i zwiewną bluzkę w kropki odsłaniającą brzuch. Na stopy ubrałam sandałki. klik. Lekko sie pomalowałam, a włosy tylko rozczesałam. Wyszłam z łazienki i mało nie dostałam zawału.
-Głupek- podsumowałam. Louis stał przy drzwiach i mnie wystraszył. Później wszedł do łazienki, a po 15 minutach wyszedł. Ubrany był w szorty i koszulkę na szerokich ramionach. Włosy miał jeszcze mokre, ale i tak wyglądał bosko… znaczy normalnie. Przyzwoicie.  Złapał mnie za dłoń i wyszliśmy na dwór. Mieliśmy jeszcze sporo czasu, dlatego zaciągnęłam go na tą mini plażę Tej’ a. Usiedliśmy na piasku i tępo gapiliśmy się w przestrzeń. – Loui?- zaczęłam niepewnie.
-Nom- mruknął pod nosem. Nic nie powiedziałam, bo nie wiedziałam jak to ująć w słowa. – mała coś się stało?- teraz na mnie spojrzał.
-Przytulisz mnie?- zaśmiał się pod nosem i usiadł za mną obejmując mnie swoimi ramionami. Kiedy mnie przytula czuję się inaczej bezpiecznie, ale przez to też się boję, że stracę go. Co jeśli moja przeszłość da o sobie znać? Jeśli Emily się znowu przyczepi to się chyba powieszę. Zrobi wszystko, aby mnie pokonać i zniszczyć. Ona lubi patrzeć jak cierpię. Kiedy jeszcze pracowałam dla jej ojca, aby zrobić mi na złość, to podwalała się do Kai’ a. Suka. Nie chcę, żeby znowu wyprowadzała mnie z równowagi. Nie chcę, aby dowiedziała się, że zależy mi na Louisie. Błękitnooki oparł podbródek o moje ramię i muskał moją szyję, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy.
-No siemka ludzie- obok nas usiedli Zayn i Izzy. – a wy to co się tak migdalicie?- Malik poruszał śmiesznie brwiami.
-Powiedział gość, który nie wie jak wyznać Nikki miłość- odezwał się Tommo, na co z Izzy się zaśmiałyśmy. – która godzina?
-9.45, a co?- zmarszczyła brwi Bella. Loui wstał, a później podał mi dłoń, którą pochwyciłam i również przeniosłam się do pionu.
-Jedziemy do lekarza- odpowiedział jej, a później szliśmy w kierunku samochodu. Otworzył mi drzwi zielonego Mitsubishi, a ja wsiadłam. Zamknął drzwi, a następnie zajął miejsce ze strony kierowcy. Uruchomił silnik i ruszył z piskiem opon. Jechał jak zwykle szybko- kto cie nauczył tak jeździć?- wiedziałam, że prędzej czy później o to zapyta.
-Sama się nauczyłam. Kiedyś dla zabawy ścigałam się z moim kuzynem i dodałam zbyt dużo gazu pierwszy raz stanęłam dęba, później robiłam to za każdym razem, to taki mój znak rozpoznawczy- zaśmiał się pod nosem.
-Ile miałaś lat?
-No cóż jeśli chodzi o mechanikę to zaczęłam w wieku 13lat, a o wyścigi to 15. A ty jak to się stało?
-Podobnie jak ty, ale miałem 16lat. Zamiast iść do szkoły wolałem siedzieć w warsztacie z Zaynem, Liamem, Izzy i Nikki. Z tym wyjątkiem, że one wtedy jeszcze chodziły do szkoły. Mieszkaliśmy wtedy w Santa Barbara. Pewnego razu usłyszałem rodziców jak rozmawiają. Mój ojczym zmuszał mamę, żeby wysłała mnie do szkoły o zaostrzonym rygorze, gadał też, że rodzice Zayna, dziewczyn i Liama też się nad tym zastanawiają. Wiele razy miałem kłopoty, wiesz za bójki i inne takie.- on się przede mną otworzył. To niesamowite.
-A twój tata?- pokiwał głową, że nie powie. Może jeszcze nie jest gotowy? Rozumiem go i nie zmuszam. Jak będzie się czuł na siłach to powie.
-A twoi starzy?
-Moja mama mieszka w San Diego, a ojciec, który oddał mnie do domu dziecka w Bakersfield. – nawet się nie zorientowałam, kiedy byliśmy już pod szpitalem. Wysiedliśmy, a Loui zamknął auto. Weszliśmy do środka. Poszliśmy do recepcji, gdzie stała jakaś rudowłosa kobieta, z okularami na nosie. – dzień dobry
-Witam, imię i nazwisko
-Katherina James
-Przykro mi, ale…- wyjęłam w jej stronę banknot studolarowy- będziesz pierwsza- zachichotała, a ja z nią z tym, że ja ją przedrzeźniałam. Weszła do gabinetu, a za chwilę poprosiła mnie. Usiadłam na kozetce, a doktor, który był bratem tego mojego z L.A. zaczął wypytywać o co chodzi. Nakreśliłam mu sytuację, taką samą jak jemu bratu. Zdjął mi te bandaże i zrobił prześwietlenie.
-Katie – westchnął- musisz jeszcze kilka dni odpocząć
-Ja nie chcę- mruknęłam. Mężczyzna wyszedł, a po chwili wrócił z Louisem, co on kurwa mi tu odpierdala?! Pojebało go czy jak?!
-Dopilnuj chłopcze, aby jeszcze kilka dni odpoczywała
-Ona będzie odpoczywała- przytaknął, a później wziął mnie na ręce i szedł w stronę wyjścia.
-Loui puść, ja mogę sama iść
-Masz odpoczywać
-Ale chcę iść- nie słuchał mnie. Utworzył drzwi i usadowił mnie na miejscu pasażera. Usiadł ze swojej strony i zawiózł nas do Tej’ a, który siedział na środku placu z kolegami i grał w karty. Szatyn niósł mnie do ‘naszej’ łodzi, gdzie aktualnie mieszkaliśmy, ale zatrzymał go Parker.
-Ey Louis- niebieskooki odwrócił się, a na twarzy miał grymas. – chcesz się ścigać?
-Zależy
-Od?
-Kasy?
-Ey spoko żartuje. Katie ile na niego postawić?- zaczęłam się zastanawiać. Spojrzałam na Tomlinsona, który patrzył na mnie z uniesionymi brwiami. – 20 patoli ja też postawię 20. Znajdź jeszcze jakiś gości i się z nimi załóż. On wygra- cmoknęłam go w policzek, na co się uśmiechnął.
-Trzymam cie za słowo mała- czułam jak mięśnie Louisa się napinają, a na jego buźce widniał sztuczny uśmieszek. Ruszył dalej, kiedy byliśmy już w środku położył mnie na łóżku i usiadł obok. Był zły.
-Coś się stało?
_________________________________
Dobra mamy już 10 dzięki za komentarze, bo one dla mnie bardzo dużo znaczą. Okay no to teraz pytania:
1.  Louis ma wyrzuty sumienia?
2. Co sie odbędzie podczas wyścigu?
3. Louis otworzył sie przed Katie, zaufał jej?
4. Jak rozdział? 

Zachęcam do zadawania pytań bohaterom, na które z miłą chęcią udzielę odpowiedzi. 
Mam nadzieje, że rozdział wam sie podoba. 
Zachęcam do komentowania i obserwowania, jak również głosowanie w ankietach. 

Buźka miśki ;**

14 komentarzy:

  1. 1. Tak
    2. Niewiem
    3. Tak
    4. Boski ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Tak
    2. Lou pewnie coś się stanie. Jakiś wypadek czy coś :p
    3. Tak ;)
    4. Super :D
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. tak
    2. przyjdzie ta Emily pewnie i obrazi lub coś zrobi Katie, kiedy Louis będzie się ścigał
    3.Taaaaaaak, Nareszcie:*
    4. Bbbbbomba!! Kiedy następny??? Może jeszcze dzisiaj???

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Tak
    2. Emily bedzie chciala sie z nią scigac
    3 . Raczej tak
    4 . Cudowny <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. tak
    2. nie wiem
    3. takkk :)
    4. BOSKIE

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. tak
    2. pojawi się emilly.
    3. tak
    4. SUPER

    OdpowiedzUsuń
  7. BOSKII <33
    ~~~HOPE~~

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. Tak
    2. Emily się pojawi
    3. Tak, lale sam chce się o niej wszystko dowiedzieć.
    4. Jak zawsze świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. 1.Tak :****
    2.Nwm ;33
    3.tak ;))
    4.Boski !

    OdpowiedzUsuń
  10. 1. Tak.:)
    2.Nie wiem.
    3. Takk.:3
    4.Przecudowny.:***
    Czekam na następny.^^

    Życze weny.:**

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny Czekam na nastepny ! Zapraszam do mnie : http://summer-love-withonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne, świetne, świetne!
    1. Louis ma wyrzuty sumienia? - nwm, może...
    2. Co sie odbędzie podczas wyścigu? - nwm xd
    3. Louis otworzył sie przed Katie, zaufał jej? - tak.
    4. Jak rozdział? - boski < 33

    weny ^^

    julka.

    OdpowiedzUsuń
  13. 1tak
    2niespodzianka :D
    3tak
    4zaje <3

    OdpowiedzUsuń
  14. *.* cudo czekam na next ;*****

    OdpowiedzUsuń